Rozdział 74

110 8 0
                                    

Pov. Harry'ego

Gdy się obudziłem to cieszyłem się że wziąłem ze sobą rzeczy i że dzisiaj jest dopiero sobota bo inaczej bym chyba zwariował. Draconowi na prawdę się wczoraj nudziło z tą karą. Gdy się odświeżyłem to udałem się sam do Wielkiej Sali na śniadanie. Po drodze spotkałem Oriona który był nie wiedząc czemu bardzo szczęśliwy. Po chwili dowiedziałem się dlaczego okazało się że ten zmienił kolor gabinetu swoim rodzicom. Coś mi się wydaje że tej dwójce się to nie spodoba. Gdy dotarliśmy do Wielkiej Sali to owa dwójka na niego już czekała. A ten radośnie udawał że ich nie widzi. A ja nie mogłem ze śmiechu. Gdy zajęliśmy miejsce to pojawili się bliźniacy i musiałem przyznać że ich dominanci dali najwyraźniej większą karę. Z czego nawet byli zadowoleni. I powiedzieli nawet przy nas do nich że dzisiaj będzie powtórka. Na co bliźniacy zbledli. Po chwili pojawiła się również reszta. I zaczęliśmy jeść śniadanie.


Pov. Dracona

Może trochę przesadziłem, ponieważ mój chłopczyk się do mnie nawet nie odżywał przez całe śniadanie. A ja nie wiedziałem jak mam się związku z tym zachować. A reszta mi w tym niestety nie pomagała. Ale sytuacja sama się rozwiązała, ponieważ gdy wstawialiśmy z miejsca to ten wstał i chwycił mnie za rękę. Razem wyszliśmy z Wielkiej Sali przez całą drogę do Pokoju Wspólnego czułem jak moja siostra mordowała mnie wzrokiem. Za to co dla niej wczoraj wymyślił dla niej jej chłopak. Coś mi się wydaje że musiało być ciekawie po jego minie i tego że ta miała kłopot z siedzeniem. Gdy w końcu wsiedliśmy do Pokoju Wspólnego to posadziłem swojego chłopczyka na kolana. I wiedziałem że mu tak jest na pewno wygodnie w przeciwieństwie do bliźniaków którzy siedzieli na dywanie i mordowali swojego brata wzrokiem.


Pov. Freda

Jeśli każda moja kara będzie tak wyglądała to za blaknie mi dni aby móc wrócić do normy, ponieważ mi się ona na prawdę podobała. Jak jeszcze nigdy w życiu a po minie mojego bliźniaka wiedziałem że ten ma takie same zdanie co ja. Ale jestem bardzo mocno ciekawy co obaj dla nas wymyśli. Mam jakieś dziwne przeczucie że do poniedziałku obaj będziemy mieli całkowity problem z siadaniem jak i chodzeniem.


Pov. Blaise

Po jakimś czasie mi i reszcie nudziło się siedzenie i udaliśmy się przejść po błonach. Oprócz bliźniaków którzy mieli dalszą wymierzaną karę od swoich dominatów. I nawet im się to podobało. A ja się zastanawiałem czy ta dwójka na pewno się dobrze czuje. Ale przestałem o nich myśleć ponieważ musiałem w końcu pogodzić się Ronusiem. Ale ten nie chciał ze mną rozmawiać. Dlatego też cieszyłem się że reszta nas zostawiła samych i ten nie miał wyjścia i musieliśmy porozmawiać. 


pov. Rona

Nie wiem jak mu się udało i mu przebaczyłem. A ten był tak przyjętym tym jak jeszcze nigdy dobrze wiedziałem że muszę zacząć działać. Co mi się od razu udało. Co spowodowało uśmieszek na mojej twarzy bo chociaż byłem na niego wściekły to mi się na prawdę podobało. Po jakimś czasie wróciliśmy do reszty. Jak się okazało to Luna zdążyłam się pokłócić z Charleusem. A ja miałem z tego na prawdę znakomity ubaw.


Pov. Harry'ego 

Gdy mój braciszek w końcu pogodził się ze swoją księżniczką to wróciliśmy do szkoły, ponieważ zbliżała pora obiadu. Po skończonym posiłku wraz z innymi zacząłem odrabiać eseje. Jak skończyłem to okazało się że za chwilę będzie przerwa. Dlatego też wraz z innymi udałem się do Wielkiej Sali na kolację. A później do dormitorium spać. 

Pan śmierci - część pierwsza (zakończona)Where stories live. Discover now