92. Ty Lepiej Nic Nie Kombinuj

153 3 0
                                    

*Martyna*
Piotrek poszedł do pracy i przyszedł Pan z ochrony. Dałam dziewczyną śniadanie.
I zrobiłam ochroniarzowi kawę.
- proszę - mówię
- dziękuję - mówi
- Charlie - Domi a charlie Usiadł koło niej.
- gagatku ty masz jeść a nie piesek.
Chodź Charlie ty masz tutaj.
Nasypałam Charliemu karmy i wymieniłam mu wodę.
Mała się śmieje.
Jemy śniadanie i dzwoni Piotrek.
Dałam na głośnik.
- no co tam?
- udusze - mówi
- za co? - pytam
- nie mam dyżuru
Zaczęliśmy się śmiać.
- upsia - mała
- upsia - Tosia
- zrobić Ci kawy? - pytam
- nie. Mam w termosie
- ok.
Po chwili był Piotrek.
- to nie muszę iść do przedszkola? - Tosia z uśmiechem
- ok. Dzisiaj nie musisz.
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili dzwoni Piotrka telefon. Szef.
- chyba jednak cię potrzebuje - mówię
- nawet nie mów - odebrał a my się Śmiejemy - ale dopiero tam byłem
OK. Zaraz będę.
Rozłączył się.
- mam coś wykombinować?
- ty lepiej nic nie kombinuj - mówi i daje nam po buziaku - lecę i wrócę późno.
- dlaczego? - Tosia
- wujek wzywa
- to o której przyjdziesz?
- około 21
- długo. Zgarniemy cię wcześniej
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszedł a dziewczyny rysują.
- mogę spytać? - Ochroniarz
- jasne
- długo jesteście razem?
- tak naprawdę to od małego, ale małżeństwem jesteśmy od 4 lat.

***
Dostałam telefon, że Piotrek mial wypadek na wezwaniu. Podrzuciłam dziewczyny do moich rodziców i pojechałam wraz z ochroniarzem do szpitala.
- Martyna Martyna - szef mnie przytulił
- co z nim? - pytam
- żyć będzie - mówi - wytrzyj łzy za nim mnie zamorduje
- to co się stało?
- powiedzmy, że rolę się odwróciły i pacjent użył defibrylatora na Piotrku.
- gdzie leży?
- aktualnie jest na badaniach. Męczy lekarzy, że chce wyjść. Tak jakby chciał to ukryć. Nie wiesz tego ode mnie.
- jasne - mówię i zaprowadził mnie pod jego sale a ochroniarz idzie za nami.
- Ten pan to z tobą?
- tak - mówię - powiedzmy, że wyczerpałam limit moich żyć
- nie mów tak.
- ej. Fajnie się żyło w zaświatach
Zaczęliśmy się śmiać.
Wrócił Piotrek z lekarzem.
- wymieniłeś oprogramowanie? - pytam
- yhym
Zaczęliśmy się śmiać.
Przytuliłam się z nim i weszliśmy na salę.
- mi zabroniłeś a ty co?
- a chciałem wolne
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyszedł lekarz.
- to mogę już iść? - Piotrek
- facet...
- no co?
Zaczęliśmy się śmiać.
- Będziemy grzeczni. W razie czego przywiozę go spowrotem - mówię
- to jest wbrew zasadą.
- plosimy.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok. A masz się w coś przebrać?
- w bazie? - Piotrek
- pójdę - mówię - tylko kluczyk
Zaczęliśmy się śmiać.
Dał mi kluczyk i wyszłam z sali.
- rozumiem, że zabierasz go? - szef
- tak - mówię - dobry jest, nie?
- no. Jedno wezwanie i do domu
- nawet ja tak nie potrafię.
Poszłam do bazy wraz z ochroniarzem.
- cześć - mówię
- o Martyna. Piotrek na wezwaniu
- w szpitalu na oddziale? - pytam
- już wiesz
- wiem - mówię - i zabieram do domu.
Zobaczyli ochroniarza i się patrzą.
- zmieniasz brata czy męża? - Tomek
- nikogo. To pan z ochrony - mówię
- potwierdzam. Miałem nie miłe spotkanie - Marek
- przykro mi. Była późna godzina - ochroniarz
- ja nawet nic o tym nie wiem - mówię a oni się śmieją.
Poszłam do szafki Piotrka. Wzięłam jego rzeczy i wróciliśmy do niego.
- facet ty masz tak zmasakrowaną szafkę, że to hit. - mówię a oni się śmieją.
- ja nie wiem o czym mówisz
Zaczęliśmy się śmiać.
Przebrał się i czekamy na wypis.
Przytulił mnie.
- Martyna uważaj może cię porazić prądem - szef
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili przyszedł lekarz.
- musicie czekać na pielęgniarke ściągnie ci wenflon
- a mogę ja? - pytam
Załamał się a ja ściągłam Piotrkowi wenflon.
- ta dam. Możemy iść. - mówię
- no to do widzenia
- do widzenia
Wyszliśmy z sali.
- żartowałem. Masz tydzień wolnego i widzimy się o 9. Jakby coś to tam jest wszystko napisane. - lekarz
- ok - Piotrek
- i jeszcze na chwilę do bazy - Wiktor
- yh
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do bazy a ochroniarz za nami. Rafał czeka przed bazą.
- ooo jesteś - Rafał
- ani kroku dalej - ochroniarz - albo wzywam policję.
- to już nawet nie mogę do niej podejść?
- nie - ochroniarz - bo Pani sobie tego nie życzy.
On poszedł i weszliśmy do bazy.
- nie no. Co Tak Szybko - Marek
- ej - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do gabinetu. Ochroniarz z nami.
- Strzelecki Strzelecki. Nic ci nie jest wracaj do pracy - szef
- ok - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- żartowałem - Wiktor
- yh
Wpisał. Piotrek podpisał.
- to w takim razie zapraszam Panią Martyne - szef
- ale ja muszę pilnować dzieci - mówię -  to duże też.
- tak. Weź ją - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- zapamiętam to sobie
- a co z Panem? Na wezwania też Pan będzie jeździł? - szef
- taka moja praca. Nie mogę spuści z oka..
- no to dobrze. Zróbmy jutro na próbę.
Uśmiecham się.
- to może być ciekawe - mówię
- wiem - Wiktor - ale nie mam ratowników.
- ok. Coś się wykombinuje - mówię
- no. - Wiktor
- no
Zaczęliśmy się śmiać.
- co was tak śmieszy?
- nic nic. Możemy iść?
- tak - Wiktor - to jutro na 7
- ok. - mówię - ale zajmuje ciasteczka
Zaczęliśmy się śmiać.












That 's nothing - Mapi  ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now