🟦Chrollo x Illumi🟦

736 31 10
                                    

Bardzo się stresowałem. To miała być moja pierwsza rozmowa sam-na-sam z Szefem. Już czułem się niepewnie, gdy tylko koło mnie stał, a wokół było pełno członków Trupy, a więc co będzie się działo za chwilę? To było bardzo odmienne uczucie, bowiem rzadko się bałem, jednak Szef był zupełnie innego kalibru. Sam ojciec mówił, że jest niebezpieczny. Ale nie samych jego umiejętności się lękałem, tylko uczuć które we mnie wzbudzał. Łaskotanie w brzuchu, uczucie gorąca, niejasne myśli i niekontrolowanie własnych odruchów to było dla mnie coś zupełnie nowego i nieokreślonego.

Niespodziewany dreszcz przeszedł mi po plecach. Zakodowałem, że ktoś się zbliżał i niewątpliwie to był Chrollo. Gwałtownie się odwróciłem i ujrzałem błyszczące, zaczesane włosy Szefa dosłownie przed moją twarzą. Zadarł głowę, żeby nawiązać z mną kontakt wzrokowy. Jego oczy były duże, czujne i stalowoszare. Poczułem niepokojącą chęć zatopienia się w nich.

- Chodźmy na dach. - powiedział do mnie rozkazującym tonem i ruszył przed siebie. Nawet się nie obejrzał.

Ruszyłem za nim,a czarne plamki latały mi przed oczami. Ciągle rozmyślałem, dlaczego nagle tak mnie wziął na rozmowę. Zazwyczaj mówił przy wszystkich, a nie na osobności. To podnosiło mój poziom czujności.

Po jakimś czasie pojawiła się przede mną drabina, a nad nią wyjście na dach. Ponoć kiedyś w bazie Pająków nie było takiego dachu, to znaczy wieżyczki, jak jest teraz. Z nieznanych mi powodów przeniesiono ją do gotyckiego, opuszczonego kościoła, na pustkowiu, niby dla bezpieczeństwa. Nie umiałem im w to uwierzyć.

Wszedłem na pierwsze szczeble drabiny i niepewnie chwyciłem dłoń Chrollo, którą mi podał.

Na wieżyczce, "dachu", było niewiele miejsca, więc stałem z mężczyzną ramię w ramię. Chciałem się trochę oddalić, lecz nie było gdzie. Owiał mi twarz ciepły, nocny, sierpniowy wiatr. Nad nami rozciągało się nieskończone niebo pełne gwiazd. Szef oparł się o kamienną balustradę i zaczął się wpatrywać w niebo.

- Piękna noc, prawda? - zapytał retorycznie - i pomyśleć, że te wszystkie gwiazdy to osobne galaktyki oddalone od siebie o miliony lat świetlnych... Niesamowite. - Chrollo całkowicie zatopił się w rozmyślaniac, jak to miał w zwyczaju.

"W co on grał? - pomyślałem. Przetarłem niespokojnie spocone dłonie. Postanowiłem z własnej inicjatywy przejść do rzeczy.

- Szefie - zacząłem nerwowo - po co mnie tu sprowadziłeś?

- W zasadzie nie wiem - powiedział nie odrywając wzroku od niebos. - Chciałem ci coś powiedzieć, ale to za chwilę. Chodź tu bliżej. - poklepał barierkę, niby zachęcająco.

"Jeszcze bliżej jest możliwe?" - pomyślałem sarkastycznie.

Wahałem się przez kilka chwil, potem się do niego przyłączyłem. Był zdecydowanie jakiś podenerwowany, ale ukrywał to po mistrzowsku. To połączenie bywa groźne.

Gdy stałem jeszcze bliżej niego, poczułem coś ciepłego i dość ciężkiego na talii. Zrobiło mi się nieznośnie gorąco oraz niezręcznie, kiedy domyśliłem się, co to było. Po za tym, że taka sytuacja nie powinna się zdarzyć w relacji jak nasza, było to naprawdę przyjemne.

Nie zmieniałem wyrazu twarzy od samego początku naszego spotkania, lecz teraz trochę zmarszczyłem brwi i się zarumieniłem. Złamana zasada pierwsza. Z myślą, że skoro łamać zasady to na całego, zrobiłem coś zupełnie sprzecznego z moim instynktem i przytuliłem się do Chrollo. Złamana zasada druga.

Dziwnie nie chciałem się od niego oddalać. Paradoksalnie czułem się bezpieczny. Jedyne co zrobiłem, to podniosłem głowę, żeby odszukać jego oczy. Były jak lustro, odbijając całe sklepienie. Odgarnąłem mu niesforne kosmyki z czoła, które przez wiatr uwolniły się z fryzury.

- Kocham cię, Illumi - To było to, co chciałem ci powiedzieć.




HxH one-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz