🟥Machi x fem!reader🟥

661 23 11
                                    

Patrzyłam na różowowłosą, zszywajacą mi rękę. Zrozumiałam co miał na myśli Hisoka, mówiąc że to satysfakcjonujący widok. Machi przepięknie wyglądała naprawdę w świetle swojego Nenu. Błękitne promienie padały na jej kości policzkowe. Był to doskonały widok do zdobienia sesji zdjęciowej, chociaż wiedziałam, że prędzej straciłabym ponownie rękę aniżeli ona pozwoliłaby się sfotografować.

Skończyła swój rytuał, ale nim się oddaliła, złapałam ją za nadgarstek. Z zaciekawieniem patrzyła się na mnie oczami podobnymi do luster. Nie mogłam zobaczyć o czym myśli, jedynie co widziałam to swoje odbicie.

- Co chcesz? - zapytała wprost. Ceniłam w niej tą bezpośredniość.

Właśnie, dlaczego ja to zrobiłam? - zadałam sobie to pytanie w duchu. Nawet nie miałam do tego żadnego powodu. Chciałam ją poczuć, mieć z nią fizyczną kontakt. Nie mogłam jej tego jednak powiedzieć. Wymyśliłam więc coś na poczekaniu

- Zostaniesz na chwilę? - uśmiechnęłam się nieśmiało - Jesteś moim jedynym towarzystwem.

Zastygła w miejscu, przyglądając mi się uważnie. Widziałam jak jej wzrok wędruje po mojej twarzy, aż zatrzymał się dłużej na oczach. Zgodziła się. W niezręcznej ciszy siadła na kanapę obok mnie. Poczułam przypływ gorąca na tą nagłą bliskość. Odpłynęłam przez to w, nawet sobie nieznane, rejony. Nie zauważyłam, że Machi się jeszcze bardziej do mnie zbliżyła.

- Nad czym myślisz? - była praktycznie obok mojego ucha.

Wzdrygnęłam się. Musiała się zakraść, kiedy duchowo byłam gdzieś indziej. Powinnam była w jej obecności być czujna, ponieważ nawet będąc w pełnej gotowości potrafię przeoczyć jakieś jej ruchy. Jednak czy musiałam być wobec niej tak nieufna? Nie potrafiłam na to pytanie odpowiedzieć sobie szczerze. Czułam, że kobieta nie ma wobec mnie żadnych złych zamiarów, ale czy to ważne?

- Nad niczym. - zająknęłam się - Po prostu - nie umiałam wyrazić swoich myśli w odpowiedni sposób. Wirowały w mojej głowie niczym huragan, a w takim huraganie ciężko uchwycić jeden przedmiot.

- Co? Co po prostu? - pytała natarczywie. Na marginesie umysłu zaczęłam się zastanawiać skąd się bierze ta natarczywość z jej strony.

- Jesteś bardzo ładna. - poddałam się.

To była prawda. Gdy nie miała swojego zwykłego grymasu była wręcz niezwykle piękna, chociaż na codzień też nie była brzydka. Tylko wtedy jej prawdziwą urodę przyćmiewa złość.

Zarumieniłam się ze wstydu, a Machi również to zrobiła, jednak z powodu którego bliżej nie znałam. Zauważyłam, że uroczo wygląda w takim wydaniu i całą siłą powstrzymywałam się, aby nie dotknąć jej twarzy.

- Dziękuję. - zamrugała kilka razy i się zgarbiła. - To miłe. Tamten złamas widzi jedynie we mnie kolejną zabawkę, a potem się dziwi czemu tak go spławiam.

Zdziwiła mnie ta nagła zmiana tematu. Faktycznie, zawsze w pobliżu Hisoki Machi robiła się oschła. Teraz była wręcz jak potulny szczeniaczek.

Zaraz po tym jak ją tak w myślach nazwałam, jej oczy ponownie stwardniały. Zacisnęła lekko usta i odwróciła głowę.

- Jednak to wcale nie znaczy, że gdyby tego nie robił, to lubiałabym go. Kawał różowego idioty. To, że o tym ci mówię też nie musi nic oznaczać. Rozumiesz?

- Rozumiem. - kiwnęłam głową. Też nie przepadałam za Hisoką. Był zbyt nieprzewidywalny. Wszędzie było go pełno.

Znowu zapadła cisza, przerywana naszymi oddechami. Zaczęłam się bawić włosami, próbując wymyśleć, jaki by podjąć temat do rozmowy, gdy nagle poczułam jak dłoń różowowłosej spoczęła na mojej.

Wymieniłyśmy przeciągłe spojrzenia. Nie odrzuciłam jej ręki. Była delikatna i chłód przez nią wydzielany, łagodził moją uszkodzoną skórę. Kątem oka zauważyłam jak dziewczyna się rumieni.

- Nie musiało to czegoś oznaczać - przerwała na chwilę. Po kilku sekundach zastanowienia, zorientowałam się, że kontynuuje swoją wcześniejszą wypowiedź - ale mogło.

Zanim przeanalizowałam sobie jej słowa, twarz Machi znalazła się od mnie w odległości zaledwie kilku centymetrów od mojej. Poczułam atakującą mnie falę gorąca, a rumieniec na mojej twarzy się pogłębił. Nasze nosy praktycznie się stykały, a także czułam ciepły oddech różowowłosej na swoich ustach. Mój żołądek wykonywał różne akrobacje kiedy Komacine leniwie połączyła nasze usta w pocałunku. Nieśpiesznie oraz niepewnie muskaliśmy się wargami, ciesząc się każdą sekundą.
Zwinność, kruchość i zarazem stabilność jej ciała znajdującego się tak blisko mnie, przyprawiała o zawroty głowy. Aby poczuć się bardziej realnie, położyłam dłoń na jej szyi, kciukiem gładząc skórę. Cicho westchnęła w moje usta na tej dotyk. Delikatnie przegryzłam jej wargę, a następnie przejechałam po niej językiem. Machi zatopiła swoje ręce w moich włosach. Niespodziewanie odsunęła się. Założyła niesforny kosmyk, który wymsknął się z mojej fryzury, za ucho. Wzięła moje dłonie w swoje i westchnęła.

- Tego nie było. Jasne? - jej oczy wyrażały gorączkową prośbę. Oszołomiona skinęłam głową.

Ulotniła się zaraz po mojej reakcji. Zszokowana siedziałam na hotelowej kanapie, mając kompletną pustkę w głowie oraz piekące usta. Dotknęłam ich i zadrżałam. Miałam dziwne pragnienie, żeby taka sytuacja się jeszcze raz zdarzyła.



HxH one-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz