🟪Killua x fem!reader🟪

1.4K 69 26
                                    

Killua zaprosił mnie do swojego domu. Legendy głoszą, iż ponoć kiedyś mieszkał w okazałej rezydencji na górze, do której można było się tylko dostać, otwierając kilkutonowe drzwi. Na moje szczęście na tamten moment mieszkał w zwykłej miejskiej klitce.

Miałam zamiar go wystraszyć, co nigdy nie było łatwe, ponieważ chłopak miał bardzo wyczulone zmysły. Jednak miałam dziecinne marzenie, a na dodatek z przedpokoju usłyszałam głośne dźwięki gry. To zdecydowanie ułatwiało zadanie, więc złośliwie uśmiechnęłam się pod nosem. Zdjęłam buty, cicho zakradając się do jego niewielkiego pokoju.

Usiadłam za nim, jak najostrożniej i ciszej umiałam, kładąc brodę na jego ramieniu i objęjmując delikatnie w pasie. Nie podskoczył, nie wydał żadnego okrzyku, nawet nie drgnął. Wyłączył grę, ciągle bez żadnej reakcji. Nie udało mi się go wystraszyć. Znowu. Mój wcześniej złośliwy uśmiech zamienił się w nieznaczną podkówkę.

- Naprawdę myślałaś, że dostanę zawału przez dziewczynę co tupie jak słoń i zresztą której wizyta u mnie była zapowiedziana? - powiedział żartobliwym tonem, na co ja wywróciłam oczami.

- Warto mieć marzenia. - odwrócił się, będąc lekko zarumieniony, następnie się uśmiechnął z czułością. Poczochrał moje włosy.

- Nigdy się nie zmienisz.

- Ty też nie. - założyłam ręce na piersi, udając obrażoną - Ciągle spalasz buraka, gdy cokolwiek zrobię, a nie zadaję się z tobą od wczoraj.

Na udowodnienie swoich słów, mocno się w niego wtuliłam, na co Killua się jeszcze mocniej się spiął, wyglądając jak przepiękny pomidor. Uwielbiałam się do niego przytulać. Zawsze pachniał miętą i jakby powietrzem przed burzą. Myślę, że on też lubi, tylko boi się przyznać. Opowiadał mi, że w dzieciństwie niezbyt obcował z przesadnym okazywaniem uczuć. Starałam się jak mogłam, aby to zmienić i pokazać mu, że kontakt fizyczny nie zawsze oznacza atak.

- Dusisz. - wystękał.

- Przepraszam. - zachichotałam - Co będziemy robić?

- Hm - zamyślił się i dotknął swojej brody - Ostatnio znalazłem taki jeden fajny serial... - nie pozwoliłam mu dokończyć, ponieważ usłyszałam w tle swoją ulubioną, idealną do powolnego tańca piosenkę.

Chwyciłam szybko telefon białowłosego i podgłośniłam na maksimum.

- Co robisz? - zawołał, będąc zarówno podirytowany i zainteresowany.

- Zatańczymy. - siedział przez chwilę zdezorientowany, nie wiedząc co zrobić. W końcu ja wyciągnęłam w jego stronę dłoń, pomogłam mu wstać, a na koniec posadziłam jego odpowiedniczkę na swojej talii.

Powiedziałam mu, żeby zrobił to samo z drugą ręką, równocześnie obejmując jego szyję. Wyglądał na tak zagubionego, jak nigdy, co mnie niezwykle bawiło.

- Reader, nie umiem tańczyć. - widziałam, jak za wszelką cenę próbował się wykaraskać z niezręcznej sytuacji. Ale nie można być przez całe życie zamkniętym w bezpiecznej bańce, prawda?

- Ja też nie. - wzruszyłam ramionami, unosząc kąciki ust -  Po prostu kołysz się w rytm muzyki, ewentualnie dreptaj w różne strony. - Wyglądał na takiego, co nie rozumie czego się od niego chce. - Naśladuj mnie. To proste, zobaczysz.

Pewniej ścisnął mój bok, starając się odprężyć. Głaskałam kciukiem jego szczękę, łagodnie kołysząc biodrami. Z czasem jego wzrok łagodniał, aż można było powiedzieć, że całkiem dobrze się bawi. Rozczulił mnie ten widok, chciałam go częściej takiego widzieć.

Śpiewałam razem z Johnem Legendem, niczym się nie przejmując, o niczym nie myśląc. Patrzyłam w oczy Killui i żyłam chwilą. Czułam się cudownie.

- My head is under water, but I'm breathing fine. - zaśpiewałam szeptem pod nosem.

- You're crazy and I'm out of my mind. - dokończył za mnie, jednak wyraźnie kierując słowa do mnie. Żartobliwie zmarszczyłam na to nos, wystawiając w jego stronę język.

Zagubiłam się w pewnych ramionach chłopaka, w naszej bliskości. Grunt osuwał się spod moich nóg, przyjemne, a ciepło biło od jego całej sylwetki. Gdyby nie to, że się nieustannie poruszaliśmy, mogłabym zasnąć.

- Cause all of me. - wymruczałam w jego, o dziwo, całkiem rozluźniony, tors.

- Loves all of you.

- Love your curves and all your edges, all your perfect imperfections. - zbliżyłam twarz do twarzy niebieskookiego, prawie stykając się z nim nosami.

- Give your all to me, I'll give my all to you. - nie odsunął się, tylko spokojnie zaśpiewał kolejne kilka wersów, żeby na koniec nieśmiało złączyć nasze usta w krótkim pocałunku.

Nie pamiętam już szczegółów tego, co się później wydarzyło. Jedyne fragmenty, które szczególnie utkwiły mi w wspomnieniach, to jego zabawa moimi włosami, którą od zawsze lubiłam najbardziej. Ale bliskość uciekła tak nagle jak przybyła. Cmoknął czubek mojego nosa, zamykając pewnien rozdział.

- Kim jesteś? Bo ja cię nie znam. - wymamrotałam sennie.

- Nowym mną. Bardzo mi zależy na tobie, Reader, wiesz? - przyciągnął moją rękę do swojego policzka, mając przejęty, ale poważny wyraz twarzy.

- Czy w twoim języku to wyznanie miłości? - zapytałam, uśmiechając się nieprzytomnie.

- Bingo.








HxH one-shotsWhere stories live. Discover now