🟦wielkanocne specjały || Hisollumi🟦

858 40 25
                                    

- Lulu, wiesz jaki jest dzisiaj dzień? - wymruczał klaun w moje ucho.

- Daj mi spać, kurwo jebana.

- Nie tak się zwraca do swojego chłopaka, nieprawdaż? Nie odpowiedziałeś także na moje pytanie. Niezbyt dobrze wychowali cię rodzice, Ilusiu. - z dezaprobatą pokręcił głową.

- No dobra. - westchnąłem i wstałem do siadu, patrząc w oczy starszemu mężczyźnie. - Niedziela?

- Błąd. Wielkanoc! Mam dla ciebie wspaniały prezent.

Zamrugałem kilka razy. "To już dzisiaj?" - pomyślałem nieprzytomnie. Totalnie zapomniałem o prezencie dla niego. Kątem oka zauważyłem jak wychodzi z pokoju, cały w skowronkach. Kombinował coś, czułem to z daleka.

Wyszedłem z łóżka, następnie skierowałem się w stronę kuchni, będąc wciąż w piżamie. Ziewnąłem, przeciągając się. Było koło czternastej. Nigdy z Hisoką nie rozpoczynaliśmy dnia przed dwunastą.

Gdy już dotarłem do kuchni, nastawiłem wodę na kawę, dla mnie i dla Morowa. Zaspanym wzrokiem wpatrywałem się w szaro-różowy czajnik. Długa historia.

Sącząc czarną kawę, zastanawiałem się, gdzie podział się ten debil. Gdyby chciał mnie tylko obudzić, zrobiłby to wcześniej, pocałunkiem. Tamto zachowanie nie było w jego stylu.

Nagle przypomniałem sobie o zasadach zdrowego żywienia, a także o tym, że nie powinno pić kawy na czczo. Zaraz po tym oświeceniu zapaliłem papierosa.

Zapach dymu mieszał się z wonią napoju bogów. Dawało to obłędną mieszankę.

- Cholera, zapomniałem kupić barwników do jajek. - powiedziałem sennie ochrypłym głosem sam do siebie.

Brzmiało to z lekka zabawnie z ust dwudziestosześcioletniego faceta, palącego szluga. Tym śmieszniejsze jest to, że właśnie Hisoka maluje te jajka.

Otwarłem okno. Mój chłoptaś nie lubi zapachu tytoniu. Trochę za późno to zrobiłem, ale lepiej późno niż wcale.

Ciepłe kwietniowe powietrze wdarło się do pokoju, razem z bardzo jasnymi promieniami słonecznymi. Wtedy także do ów pokoju, wpadł tajfun. Pardon, Hisoka.

- Już jarasz? Nie za wcześnie?

- Każda pora jest dobra na papierosa.

- Powiedzmy. - moją uwagę przykuła torba z nadrukiem nieznanego mi sklepu. - Mam dla ciebie prezent, Lulu.

Bałem się szczerze, co mogło tam być. On jest do wszystkiego zdolny. Ciekawość pokonała strach i nieśpiesznie podszedłem do rudego.

- Głupio mi to przyznać, ale ja dla ciebie nic nie mam.

- Jeśli to założysz, nie będziesz musiał składać mi prezentów przez następne kilka lat.

"Założysz? A więc to ubranie." - tym bardziej wydało mi się to niebezpiecznie i niepokojące. Jednak wizja niekupowania Hisoce prezentów, była silniejsza. Wziąłem od niego torbę.

- Daj mi wpierw zobaczyć.

Zabrałem upominek do sypialni i wyłożyłem go na łóżko.

- TO JAKIŚ NIEŚMIESZNY ŻART?!

Przed mną leżał tak zwany bunny costume. W pakiecie z długimi kozakami na wysokiej szpilce, a jakże.

Drżacą dłonią przejechałem po szmaragdowo zielonym materiale kostiumu. Wydawało mi się, że produkuje się go tylko w czarnej wersji. Widocznie się myliłem.

Poczułem ciężkie dłonie Hisoki na talii. Odwróciłem się do niego twarzą. Mój wzrok natychmiast zjechał w dół, odkrywając jego ciało ubrane w taki sam strój tylko, że różowy. Nerwowo się zaśmiałem.

- W co ty igrasz?

- Chce cię tylko w tym ujżeć. Żeby dodać ci pewności siebie, też sobie taki sprawiłem.

Z niedowierzaniem się na niego patrzyłem, spod uniesionych brwi. "On mówi serio?".

- Ślicznie proszę. - zrobił urocze oczy, nieznoszące sprzeciwu.

- Agh! Dobrze, już dobrze.

Dlaczego się na to zgodziłem? Nie mam pojęcia, aż do teraz.

Nie wiedziałem od czego zacząć. Czułem się jakbym był niezdarnym przedszkolakiem, co dopiero uczy się samemu ubierać.

Po kilku minutach wcisnąłem się w niego. O dziwo był dobrego rozmiaru. Wstydliwie się zasłaniając, szukałem swojego kochanego zboczeńca.

Znalazłem go przy oknie kuchennym. Ogarnęła mnie zgroza. "Co jeżeli zobaczyli go sąsiedzi? Co pomyślą?!"

- Nie panikuj, króliczku. Nikt mnie nie widział. - oblizał się - Wyglądasz cudownie.

- Zaraz się porzygam. - udałem odruch wymiotny. - I na co ci to było?

- To tylko miało na celu zaspokojenia moich potrzeb.

Przyciągnął mnie do siebie. Podniósł moje udo i zaczął gorąco całować szyję. Chciałem się mu wyrwać, aż w końcu się poddałem.

Musieliśmy ciekawie wyglądać. Para gejów, obściskujących się koło lodówki w kolorowych strojach królików. Rodzice by się mną załamali.

Klaun się od mnie oderwał. Spojrzał poważnie w głąb moich oczu i zapytał.

- Kupiłeś barwnik?



HxH one-shotsOnde as histórias ganham vida. Descobre agora