dzień 9

4.5K 418 270
                                    

Wszystko było tak niesamowicie dziwne, kiedy wróciliśmy wczorajszego wieczoru. Zayn udawał, że nic się nie stało, a ja próbowałem. Starałem się jak tylko mogłem ignorować to zajście, ale zwykle moje postanowienia nie kończą się powodzeniem. Tak było także tym razem. Musiałem rozwiać wszystkie wątpliwości, jeśli Zayn takowe posiadał, jakie tylko mogły wpłynąć na ich relacje.

Im bardziej chciałem coś powiedzieć do siedzącego przed moją torbą z ubraniami, co nawet już naprawdę zaczynało być dziwne, bo częściej widziałem go w swoich ubraniach niż jego, tym bardziej coś mnie blokowało. To był taki moment, który można porównać do sytuacji, kiedy z jednej strony jesteś głodny, ale z drugiej nie. To takie nielogiczne i trudne do zaakceptowania przez samego siebie. Czułem w sobie potrzebę powiedzenia mu, że nie powinien się na nic nastawiać, ale z drugiej chciałem żeby jednak myślał w ten sposób o mnie, co było głupie z mojej strony i cholernie nieodpowiedzialne, ponieważ nie powinienem robić mu jakiejkolwiek nadziei i ranić później jego uczuć przez to, że nie potrafiłem się poskładać do kupy i powiedzieć mu tego w twarz.

-Nie pal mi dziury w plecach tylko powiedz co leży ci od rana na sercu -ku mojemu zadowoleniu Zayn wyręczył mnie w rozpoczęciu rozmowy. Jednak nadal miałem dziwne uczucie w brzuchu, które nie chciało tego niszczyć.

-Nie jestem gejem, Zayn -powiedziałem poważnie i wlepiłem wzrok w swoje trampki, które dawno widziały lata swojej świetności.

Nastała cisza. Jedna z tych niezręcznych. Nigdy nie przeżyłem tego w towarzystwie Zayn'a. On zawsze umiał rozbawić w każdej sytuacji, a niezręcznie mogłem czuć się tylko, kiedy mulat ośmieszał mnie przy innych osobach na obozie.

Słyszałem kilka kroków i po chwili przede mną widziałem szczupłe nogi odziane w spodnie z dziurami.

-Spójrz na mnie -wręcz zarządał mój szalony współlokator. Podniosłem niepewnie swój wzrok na niego i popatrzyłem w czekoladowe oczy.

Chłopak posłał mi kojący uśmiech, który zapewniał mnie, że wszystko jest dobrze i na zawsze już tak pozostanie.

-Wiem, że nigdy nie zainteresujesz się mną w żaden sposób, ale czasem robi się głupie rzeczy bez żadnego myślenia o konsekwencjach, jakaś siła wewnątrz mnie popchnęła mnie i zrobiłem to. Trudno. Życia nie zmienię -kiedy patrzył na mnie tym swoim idealnym, aktorskim wyrazem twarzy byłem skłonny mu uwierzyć.

Każda, nawet najlepsza, maska, za którą ukrywamy uczucia jest do zauważenia. Nawet tak dobry aktor jak on nie mógł ukryć tego smutku, który wypełniał jego błyszczące oczy. Wiedziałem, że rozczarowałem go i zapewne myślał, że jednak nigdy ta rozmowa nie nastąpi.

-Mówisz o swojej głupocie? -zapytałem i posłałem mu lekki uśmiech. -Wiesz można ją w sumie nazwać siłą wewnętrzną.

-No dzięki Liam! -zaśmiał się przyjaciel i popchnął mnie na materac. -Wczoraj o mało mnie nie utopiłeś.

-Wybacz mi, ale pragnę ci przypomnieć, że to przez nagły pocałunek jednego bombowego kolesia -wzruszyłem ramionami, a Zayn odszedł na chwilę do torby, aby wybierać ubrania.

Nagle zastygł i wtedy zrozumiał co powiedziałem.

-Ja ci dam bombowego! -zawołał głośno i rzucił się na mnie niczym wygłodniałe zwierzę. Był zapalony i wiedziałem, że będzie zacięcie walczył o swoje.

Czyli nasza zwyczajowa walka wymieszana krzykami pełnymi miłości.

-Nienawidzę cię!

***

Mimo tego, że Zayn wciąż udawał, że wszystko między nami jest w porządku, nadal żartował, wygłupiał się i robił psikusy. Jednak brakowało mi w nim tego chłopaka, który wskakiwał mi na plecy wydając rozkazy i nazywając prywatnym koniem, którego się nie boi. Nie wiedziałem gdzie podział się ten lepki Zayn. Brakowało mi jego uścisków, których wcześniej nawet nie zauważałem. Było to tak naturalne, że teraz widziałem radykalną przepaść między nami. Zayn trzymał dystans i mogłem stwierdzić, że brakowało mi nawet tego ciepła, kiedy zawsze stał obok mnie i sprawiał, że czułem się niezwykle bezpiecznie. Choć przy mojej mlecznej czekoladzie nie powinienem czuć się tak nigdy, bo nie wiadomo co ten świr znowu wymyśli. Jednak ja na przekór wszystkiemu nadal byłem po prostu oddany chłopakowi o ciemnej karnacji, z którego zwykłem robić sobie żarty o charakterze czysto rasistowskim.

Musiałem zabrać go na spacer i pomost. Potrzebowałem świadomości, że on nie jest zraniony, a ja tylko odnoszę wrażenie, że jest nie tak.

Zayn był jak zwykle milczący i stwierdziłem, że tylko przy mnie taki jest. Nie pokazuje swojej prawdziwej strony innym tylko mi. Poczułem się naprawdę wyjątkowo i zbyt dobrze jak na coś takiego, bo nie jestem gejem.

Jestem hetero. Lubię dziewczyny. Lubię Zoe, ponieważ jestem heteroseksualny.

Dzisiaj nawet nie zamierzaliśmy usiąść na rozgrzanych deskach pomostu, ponieważ oboje wiedzieliśmy, że to będzie krótka rozmowa.

-Czemu jesteś smutny przez cały dzień? -zapytałem wzdychając cicho i spojrzałem na jego twarz, która machinalnie przyjęła kamienny wyraz. Schował się za swoją maską.

-Nie jestem -odparł spokojnie i nie zaszczycił mnie swoim spojrzeniem.

-Przecież widzę, nie jestem głupi -stwierdziłem poważnie, a on wymamrotał pod nosem coś na kształt "chyba jesteś", ale to musiała być jego wrodzona złośliwość. Sam nie wiem, a może nie chciałem interpretować tego zbyt pochopnie.

-Więc powinieneś dostrzec, że chyba cały dzień się śmiałem -odparł i z kieszeni swoich spodni wyjął paczkę papierosów. Dawno nie widziałem żeby palił.

-Uśmiechać umie się każdy, ale ludzie po prostu nie widzą jak sztuczne to jest -odpowiedziałem mu podczas gdy podpalał swojego papierosa.

-Przeczytałeś to w jakiejś książce? -prychnął i zaciągnął się dymem, który po chwili rozwiał się wokół nas powodując u mnie lekki dreszcz.

-Nie, ale widziałem to dzisiaj na twoim przykładzie -wtedy odwrócił się bardziej w moją stronę, aby móc spojrzeć na mnie.

-I co zamierzasz z tym zrobić? -zapytał, ale było już za późno. Straciłem wątek całej rozmowy. Stała się dla mnie tak nieważna i niepotrzebna.

Czekolada potrafi uzależnić na dobre i właśnie się o tym przekonałem.

Jego oczy sprawiały, że rozpływałem się i kompletnie zatraciłem we wszechświecie. Odbijający się blask księżyca w mlecznej czekoladzie był jak kojący balsam dla mojej duszy. Poczułem, że czuje się nareszcie wolny i szczęśliwy.

Więc tak po prostu położyłem swoje dłonie na jego policzkach i zachłannie pocałowałem go w te gorące usta. Pragnąłem poczuć te delikatne, malinowe wargi, które dzień wcześniej naprawdę sprawiły, że odleciałem. Czułem się jak w niebie.

Jednak czy w życiu historie zawsze mają dobre zakończenie?

Zayn po prostu odwrócił swoją głowę zniechęcony. Wyglądał na naprawdę zranionego. Jakbym wbił mu sztylet w serce podczas gdy tak naprawdę właśnie pocałowałem go w pełni świadomy swojego czynu.

-Wiesz co, Liam? Mógłbyś dać spokój i przestać bawić się moimi pieprzonymi uczuciami. To, że czułeś się źle po tym jak dałeś mi rano kosza nie upoważnia cię do takiego "poprawiania humoru" -powiedział i odszedł znikając w ciemnościach nocy.

Nie zrozumiał tego, bo to nie tak jak on myślał. Nawet nie chciałem go wołać, bo wiedziałem, że to i tak na nic. Został mi tylko widok niewypalonego papierosa leżącego na deskach, który musiał upuścić Zayn z wrażenia.

Jednak ja nadal nie jestem gejem.

Tej nocy nie mogłem zmrużyć oka nawet na sekundę, ponieważ Zayn nie wrócił do domku i bylem śmiertelnie przerażony, że coś mogło mu się stać. Miałem też dużo czasu na myślenie i zastanowiło mnie jedno, a co jeśli ta wewnętrzna siła, o której opowiadał Zayn tak naprawdę nie była głupotą tylko czymś zupełnie innym?

✖✖✖

WESOŁYCH WALENTYNEK, PREZENT W POSTACI TEGO SLODKIEGO ROZDZIALU (MAM NADZIEJE, ZE SIĘ NIE MYLĘ).

Jesli jesteście samotni to nie martwcie się - ja też! H5 :) xx

ziam mayne // summer campWhere stories live. Discover now