dzień 12

4.6K 369 293
                                    

-Dalej Liam!

-Uhh.. Jestem już blisko, czekoladko.

-Nie przestawaj.

-Naprawdę ciasno.

-Szybciej, proszę Leeyum!

-Staram się, bardzo, bardzo się staram!

-Świetnie, jeszcze tylko trochę.

-Kurwa mać, Zayn! Twoja jebana bransoletka jest za daleko, jak mam ją niby wyciągnąć? -powiedziałem będąc już na granicy wytrzymałości, ten chłopak doprowadzał mnie do szału. Akurat dzisiaj musiał wybrać dokładnie tą godzinę, kiedy byliśmy w miejscu, gdzie podłoże zastępowały wielkie kamienie, w których gdzieniegdzie znaleźć można było większą czy też mniejszą szczeliną.

-Nie przeklinaj Liam, nie brzmi to dobrze w twoich ustach -mruknął Zayn, a jego mina wskazywała na to, że chyba jest obrażony, ale nie chce tego po sobie poznać.

-Zayn, piękny mój -westchnąłem patrząc na niego zniecierpliwiony i zmęczony. -Przyjmiesz może w zamian inną? -spojrzałem na niego z miną zranionego psiaka, która musiała zadziałać.

-Ale ja chciałem tę! Była taka śliczna -wymamrotał odpychając od siebie mój nadgarstek pokryty dwoma rzemykami, jedną skórzaną bransoletką oraz wcześniej dwiema, teraz jedną, czarnymi, silikonowymi. Obie różniły się od siebie tylko tym, że miały na sobie inne obrazki. Na tej straconej widniał tęczowy motyw i jakiś napis mówiący o korzystaniu z życia, więc kiedy tylko Zayn wypatrzył je na mojej ręce, kiedy szliśmy na kolejną pieszą wycieczkę z dwiema innymi grupami, momentalnie zaczął rozpaczać, że mam mu ją oddać, bo jest słodziutka. Chociaż skomentowałem to tylko słowami, że właściciel jest słodszy, Malik kompletnie odleciał do swojego tęczowego świata. Więc jako przykładny człowiek, którego łączy z Zayn'em coś więcej niż przyjaźń nie byłem w stanie mu po prostu jej nie dać. Nie było to jakieś szalone podanie w jego stronę czy coś tego typu. Po prostu ściągnąłem ją i dałem mu do dłoni, a on zachwycając się zahaczył przez przypadek o luźno stojący kamień. Udało mi się go złapać przed niezbyt miłym spotkaniem z twardą skałą, ale jego cudo niestety nie było mi w głowie i jakimś nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności trafiła prosto do sporej szczeliny.

-Poradzisz sobie ze stratą, kupię ci takich pięć, kiedy tylko stąd wyjedziemy -odpowiedziałem spokojnie, a on zrobił niezwykle smutną minę.

-Ja chcę tą, Liam. Zaraz się popłaczę -odpowiedział całkowicie poważnie, a ja wiedziałem, że mógłby to zrobić. Wrażliwy idiota.

No i co niby mogłem zrobić innego? Oczywiście, że ta mina sprawiła ból w moim sercu i chciałem żeby się uśmiechnął, więc po raz kolejny wcisnąłem rękę do tej dziury i nie zważając na żaden ból, który sprawiały zdzierające moją skórę wypukłości skały, próbowałem dosięgnąć to ustrojstwo.

-Zostaw to, jeszcze się poranisz -pokręcił głową mulat, chociaż pewnie skakał z radości w swoim wnętrzu. Mimo wszystko nadal się martwił i to było urocze.

-Mam ją! -prawie krzyknąłem triumfalnie przez co kilka osób zaśmiało się widząc moje poświęcenie dla tak błahej sprawy. Na twarzy Zayna pojawił się szeroki uśmiech. Mógłbym przysiąc, że widziałem wszystkie jego zęby, ale skoro jego tak to ucieszyło to dlaczego mnie by nie miało. -Dawaj swoją łapkę, bo nie mam zamiaru poświęcać się tak kolejny raz.

Założyłem na jego chudziutki nadgarstek silikonową ozdobę nadal siedząc na ziemi.

-Oświadcza się klęcząc, bądź bardziej romantyczny Liam! -krzyknął jakiś odważniejszy chłopak i wiele osób, włącznie z naszymi opiekunami, zaczęło się śmiać. Zayn lekko zarumienił się i to była zdecydowanie moja ulubiona część. Trudno było sprawić żeby Malik się zawstydził, ale kiedy już komuś się to udało wyglądał jak rozkoszna owieczka.

ziam mayne // summer campOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz