9

1.5K 69 120
                                    


W końcu po trzech nudnych dniach nastała środa.

Po godzinnym przeglądaniu mediów, leniwie zwlekłam się ze swojego łóżka, omal nie potykając się o każdą rzecz leżąca na podłodze.

Zdecydowanie wolałam bałagan.

Była godzina jedenasta, co znaczyło ze mam tylko trzy godziny na całkowite ogarnięcie się.

Powoli zeszłam po schodach, udając się w stronę kuchni w której stała już całkowicie ubrana i gotowa do pracy mama.

Przywitałam się cicho, nieobecnym głosem, pierwsze co robiąc to kierując swoje kroki w stronę lodówki.

— Wyspałaś się? — zapytała z uśmiechem widząc mój stan.

— Nie.— odparłam szczerze.

— Wychodzę Lydia, nie zapomnij zamknąć drzwi. — krzyknęła wychodząc z kuchni.

— Mogłaś mi chociaż zrobić śniadanie.— burknęłam do siebie, chwilowo rozpaczając nad swoim stanem.

Po dłuższym grzebaniu w lodowce, zdecydowałam że nic się w niej nie znajduje, pomimo tego ze po przeprowadzce moja mama zrobiła ogromne zakupy, a lodówka do tej pory była wypełniona po brzegi.

Także moją jedyną opcją były płatki, które po chwili stały przede mną gotowe.

Zajadając się czekoladowymi płatkami, usłyszałam dźwięk trzymanego w dłoni telefonu, przez co prawie wylądował w płatkach.

Przeklnęłam w myślach bruneta który musiał w tym momencie do mnie zadzwonić, a po tym nie chętnie odebrałam połączenie.

— Chyba się nie wyspałaś.— zaszydził słysząc moje mruczenie na jego temat.

— Prawie pozbawiłeś mnie telefonu.— sarknęłam.— I śniadania.— dopowiedziałam.

— Będę po ciebie przed czternastą.— powiadomił.

— Oh, mogłeś mi to napisać.— wypomniałam.

— Wolałem usłyszeć twój głos.— powiedział, a ja poczułam jak moje policzki robią się różowe.

Co się ze mną dzieje?

Z zamyśleń wyrwał mnie głos chłopaka.

— Muszę już iść Lyds, odezwę się później. — porzegnał się, a ja wciąż czułam jak pieką mnie policzki.

Po chwili namysłu otrząsnęłam się i z braku chęci dłuższego jedzenia, położyłam naczynia do zlewu i żwawym krokiem ruszyłam w stronę mojego pokoju.

Szybko zerknęłam na zegarek znajdujący się na komodzie obok łóżka. Widząc że nie zostało mi zbyt wiele czasu, ruszyłam w stronę łazienki uprzednio zabierając z krzesła wcześniej przygotowany strój na dzisiaj.

Wchodząc do łazienki wzięłam szybki prysznic, a tuż po nim założyłam skórzaną spódniczkę sięgająca do połowy ud, oraz dopasowany biały sweter.

Po wyjściu z łazienki wykonałam swój dzienny makijaż, składający się z tuszu do rzęs, kresek oraz przezroczystego błyszczyku.

Zerknęłam na zegarek, a gdy okazało się że zostało mi około pół godziny czasu, natychmiast zerwałam się z miejsca.

Z jednej z półek wyjęłam małą czarną torebkę, którą zawiesiłam na ramie. Spakowałam do niej najważniejsze rzeczy, a gdy upewniłam się że mam wszystko, chwyciłam cienki płaszcz w kratę i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych.

𝐭𝐞𝐱𝐭𝐢𝐧𝐠 𝐰𝐢𝐭𝐡 𝐦𝐲 𝐢𝐝𝐨𝐥 || 𝐥𝐨𝐮𝐢𝐬 𝐩𝐚𝐫𝐭𝐫𝐢𝐝𝐠𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz