Polityka

154 14 17
                                    

Tłum był bardziej niespokojny niż zwykle. Rufus przebiegł znużonym okiem po bladych twarzach zwróconych w stronę platformy. Podczas debaty zwolennicy Knota ucichli; Z reguły każdy z kandydatów przed głosowaniem musiał wziąć udział w przynajmniej jednej debacie na otwartym forum. Obóz Knota raz po raz odkładał datę, aż znaleźli się na drucie. Był pierwszy listopada - czas im się skończył.

To było idealne dla Rufusa.

Ich ostatnie pytanie padło z jego zakładu na widowni. Tak jak zaplanował.

- Jakie są twoje poglądy na temat świątyni dla wszystkich bogów?

Pytanie zostało skierowane do Knota, aby odpowiedział jako pierwszy. Rufus z przyjemnością obserwował, jak twarz mężczyzny zbladła i zaczął jąkać się w odpowiedzi.

- To... to oczywiście ważny temat - Knot spojrzał na swoje podium. Potasował stos notatek. - Teraz nie czas na podzielenie czarodziejskiego świata - jego głos nabrał pewnej siły. Wydawał się czytać z karty.

- Powiedz nam coś, czego nie wiemy! - Podczas debaty hecklerzy byli niezwykle cierpliwi. Było to na tyle dziwne, że nerwy Rufusa były na skraju.

- Ale to też nie czas, abyśmy wprowadzali więcej niestabilności do naszego świata. - Knot  zmarszczył brwi i ponownie przerzucił papiery. Dźwięk szurania został wychwycony przez zaklęcie zapowiadające. Przez tłum przebiegały chichoty.

- Trzydzieści sekund, sir - zaintonował ich sufler.

- Tak tak oczywiście.- Knot wziął głęboki oddech i porzucił notatki. - Żyjemy w czasie, gdy czarodziejski świat potrzebuje solidnej, stabilnej podstawy, na której każdy, każda czarownica i czarodziej może wykorzystać, aby wypuścić swoją przyszłość. Ta świątynia nie robi nic więcej poza promowaniem chaosu i niesubordynacji tam, gdzie jest to konieczne. Jedność i zgodność. Dziękuję.

- Dziękuję, ministrze Knot. Pańska odpowiedź, panie Scrimgeour?

Rufus położył ręce na krawędzi podium. - Chaos i niesubordynacja, co? - Uniósł brew, patrząc na tłum. Rozległ się cichy śmiech. - Nie wiem jak ty. - Skinął głową w stronę tłumu. - Ale kiedy zaczynam słyszeć słowa zgodności pochodzące od moich przywódców rządowych, zaczynam się trochę niepokoić.

Było więcej śmiechu, a niektórzy krzyczeli na zgodę z tłumu.

- Panie i panowie! Muszę zgodzić się z ministrem Knotem co do jednej z jego deklaracji. Świat czarodziejów jest w czasie, kiedy wszyscy musimy się spotkać. Aby trzymać się naszych tradycji, przyjąć zachodzące zmiany, aby wspólnie stawić czoła tym nowym wydarzeniom i nie pozwolić im rozłupać nas i podzielić naszych szeregów.

Rozległy się brawa. Zwilżył usta i czekał na ciszę.

- Świątynia wszystkich bogów jest właśnie tym, panie i panowie. Świątynia wszystkich bogów - podniósł się na palcach i opadł na pięty. - To nie jest coś, co ma nas dzielić, ale połączyć. To jest jedność, której potrzebujemy, kiedy wszyscy bogowie powrócili na ten świat. - Podniósł rękę, by usłyszeć z tłumu syk. - Nawet ty, nasz mugolski kontyngent, potrafisz zrozumieć tę potrzebę. Gdzie indziej zakorzenią się nasze tradycje? Gdzie indziej opinie wszystkich będą miały miejsce do wysłuchania? Tak. - spotkał gniewne spojrzenia kilku z przodu. - Opinia wszystkich. Wierzenia wszystkich. Wszystkie uważane za święte, za boskie i piękne.

Wiwaty były mieszane. Rufus prawie poczuł słabnącą dezorientację dochodzącą z tłumu. Nadszedł czas.

- W związku z tym z wielką przyjemnością mogę wam ogłosić, że świątynia wszystkich bogów zostanie zbudowana tutaj, tuż przy ulicy Pokątnej. Gringotts wystąpił, aby zaoferować ziemię i stworzyć nową boczną uliczkę, wszystko budowane będzie własnymi rękami kamieniarzy. To jest siła, którą możemy mieć, kiedy się spotykamy, panie i panowie. To jest jedność, której potrzebuje świat czarodziejów. Zapraszam was wszystkich na przełomową ceremonię, która odbędzie się dobrze... - Sprawdził na swój zegarek z szerokim uśmiechem. - Teraz.

Wiara część 2 | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz