Zmieniające się prądy

135 18 20
                                    

Następnego dnia nie było żadnego ogłoszenia. Nie było takiej potrzeby. Gazety ogłosiły to za nich, każda gazeta, która ośmieliła się twierdzić, że jest źródłem wiadomości, miała wiodącą historię o Harrym i eliksirze wizji.

Nawet Prorok Codzienny przedstawił tę historię.

- Nie mogliśmy tego powstrzymać - Draco wyglądał na wymizerowanego następnego ranka, kiedy Harry go zobaczył. - Zanim dotarliśmy do prasy, wszyscy już tam byli. Ktoś z personelu Scrimgeoura musiał wysłać sowy do każdego, kto ma prasę. Najlepsze, na co mogliśmy mieć nadzieję, to dobre światło na cały bałagan. Ojciec i ja byliśmy tam do świtu.

Wiadomość mocno uderzyła w Hogwart. Ludzie unikali Harry'ego na korytarzach. Kiedy przechodził, kilku Gryfonów uchroniło się przed złym okiem. Harry wytrzymałby to dobrze, gdyby niektórzy pierwszoklasiści Ślizgonów nie obdarzyli go dużymi, przestraszonymi oczami, gdy wchodził do pokoju wspólnego w sobotę po południu. Draco powiedział mu później, że Pansy usadziła ich, żeby im to wszystko wyjaśnili, ale mimo to, widok strachu w tych młodych minach zranił Harry'ego bardziej, niż chciał przyznać.

Sprawy się skomplikowały, gdy Harry dowiedział się, że Ginny spadła z lotu po ruchomych schodach i że Syriusz był z nią przez cały czas, gdy profesor Snape przybył, by uratować Harry'ego przed Uzdrowicielami w Świętym Mungu.

Draco odprowadził go do drzwi skrzydła szpitalnego, ale obiecał pozostać poza zasięgiem wzroku Syriusza. Oboje zgodzili się, że im mniej prowokują mężczyznę, tym lepiej dla nich.

Oddział był pusty, z wyjątkiem najmłodszego Blacka i animaga. Stacjonowali w łóżku w pobliżu biura pani Pomfrey. Duże okna były otwarte, wpuszczając chłodną bryzę, która oczyszczała powietrze ze sterylnego zapachu, który często unosił się w korytarzu.

Nie słyszeli, jak się zbliżał. Ginny śmiała się z czegoś, co mówił Syriusz, a blaknące siniaki na jej twarzy sprawiły, że Harry się skrzywił.

Zatrzymał się, chcąc się odsunąć, kiedy Ginny go zauważyła.
- Harry! - Jej wyraz twarzy się rozjaśnił. Harry stał jak zamurowany w miejscu.

- Hej, Ginny. - Nie odrywał oczu od dziewczyny. - Słyszałem, że się przewróciłaś. Wszystko w porządku?

- Tak, wszystko w porządku. - Dziewczyna przewróciła oczami na Syriusza. - Byłam... no cóż, wiesz o Niewymownych... - Przygryzła wargę, kiedy jej uśmiech zgasł.

- Tak - wtrącił się Syriusz. - Niewymowni, którzy zagonili wszystkich do góry.

- Dlaczego byłaś na schodach? -Zamiast tego zapytał ją Harry.

- To nie jej wina! -Syriusz nie mógł się powstrzymać, by to wskazać. Harry nie musiał tego usłyszeć, żeby usłyszeć, na kim Syriusz obwinił całą winę.

- Wyprowadzali cię - dłonie Ginny były mocno zaciśnięte na jej kolanach. - Próbowałam ich powstrzymać. Zapomniałam o swojej lasce - pochyliła głowę, nie patrząc na Syriusza. -,Kiedy schody się poruszyły, moja noga ustąpiła. To wszystko, co pamiętam.

- Upadła na cały bieg schodów. Jeden z pomocników Ministra złapał ją, zanim znowu ktoś zrzucił ją z kolejnego piętra. - Spojrzenie Syriusza było gorące na Harrym. - Co ty sobie myślisz , Harry?

- Ja? - powiedział Harry, zanim zdążył to przemyśleć. - To nie ja to spowodowałem. Sam byłem wtedy nieprzytomny.

- O tak, napewno.

Harry wzdrygnął się.

- Po prostu miałem im powiedzieć wszystko, prawda?

- Dlaczego jesteś na mnie taki zły? - Nie to chciał powiedzieć.

Wiara część 2 | DrarryWhere stories live. Discover now