Umbridge

141 15 52
                                    

Przepraszam wszystkich za brak rozdziałów, ale nie żyłam (czyt. byłam chora), ale już żyje i jestem! I jeszcze raz przepraszam, ale moje ostatnie kilka dni polegało na spaniu i piciu herbatki, z Hogwartowego kubka.

Weekend w Hogsmead!

W pokoju wspólnym Slytherinu nastąpiła lawina aktywności. Harry obserwował to wszystko ze swojego miejsca na kanapie, w czarnym nastroju, który unosił się nad nim od śniadania, otaczając go jak chmura.

Wiadomość nadeszła wraz z piątkowym porannym listem Syriusza. Ich listy były ostatnio ostrzejsze niż zwykle, ale Harry spodziewał się, że tak będzie. Ale to...

- Cholerny hipokryta - mruknął, opadając z powrotem na swoje siedzenie, z rękami założonymi na piersi i przygryzioną dolną wargą.

Młodsze lata gromadziły się tu i ówdzie wokół kominka. Wszyscy mieli na sobie najcieplejsze peleryny i szaliki w kolorach ich domu. W pokoju rozległo się podekscytowanie, które nawet Harry mógł poczuć - ku jego ciągłemu niezadowoleniu.

- To co teraz? - głos przy jego uchu sprawił, że Harry pisnął i podskoczył.

Blaise uśmiechnął się, widząc wściekłe spojrzenie Harry'ego.

- Słyszałem, że Black cofnął twoje pozwolenie na wyjście - wyższy chłopak oparł się o wysoki tył kanapy, z rękami zwisającymi po bokach.

-... Tak - Harry odwrócił się z westchnięciem.

- Musi być naprawdę wkurzony.

Harry parsknął, czując, jak jego dłonie zaciskają się na chwilę.

- Jasne, że jest.

- I ty tak po prostu to akceptujesz?

Harry zmarszczył brwi i zerknął na Blaise'a.

- Co masz na myśli?

- Harry, jesteś byłym Gryfonem. Zrozum. - Blaise wyprostował się, wpatrując się w postać, która właśnie wyłoniła się z sypialni chłopca. - Neville? Gotowy do wyjścia?

- Och? Tak, to znaczy tak. - Neville poklepał się po kieszeniach z odległym wyrazem twarzy. - Wiem, że gdzieś umieściłem ten list...

- Zgubiłeś go? Znowu?

- Blaise.

- Tylko się drażnię, widzisz? Oto jest, dałeś mi go na przechowanie.

- Och, dzięki Merlinie. Nie chciałem pisać tego wszystkiego ponownie.

Harry obserwował wymianę zdań, część jego gniewu zniknęła z powodu ciepła, które chłopcy zawsze wytwarzali, kiedy byli razem.
- To twój ostatni esej aplikacyjny, Neville? - zapytał.

Neville uśmiechnął się do niego.

- Tak, możesz w to uwierzyć? Zostanę zatwierdzony do pracy na wakacjach i feriach, kiedy to oddam. Wszystko pójdzie na mój staż, więc wszystko, co będę musiał ukończyć, to około sześć miesięcy ćwiczeń. Później, zatrudnią mnie na pełny etat.

- To niesamowite, Neville. Naprawdę.

- Babcia jest tym, dosłownie uradowana - Neville potarł kark jedną ręką, wysyłając lekki uśmiech z Blaise'owi. - Bardzo by chciała, bym znalazł własne miejsce, na tym świecie.

- Wyprowadzasz się w tym roku?

- Och, nie, jeszcze nie. - Neville bawił się guzikami płaszcza. - Babcia postawiła umowę, mówiąc, że mam mieszkać w domu do czasu, gdy skończę szkołę. Ja... nie mam nic przeciwko, naprawdę. Nie chciałbym mieszkać sam. - Nieśmiałe spojrzenie na Blaise'a sprawiło, że twarz Neville'a zaczęła czerwienieć.

Wiara część 2 | DrarryWhere stories live. Discover now