Rozdział IV

72 4 3
                                    

     Przez większość czasu, który był spędzony w radiowozie policyjnym, Wilde i Hopps siedzieli w ciszy i spokoju. Tym razem pojazdem kierowała policjantka, uwielbiała prowadzić, mimo że nie do końca znała całe miasto. Nie przejmowała się tym, gdyż miała obok siebie swojego najlepszego, lisiego przewodnika, jakiego znała. Z kolei, Nick obserwował przez szybę samochodu widoki, a mianowicie przechodzące zwierzęta wraz z pojazdami kierującymi się w różne strony.

    – Nick, powiedz mi, gdzie jest Flock Street? – spytała Judy, nie znała wszystkich zakamarków w mieście

    – W Śródmieściu, pomiędzy Pack Street, a Troop Street. – odpowiedział.

    – A dokładniej? – doprecyzowała pytanie, natomiast Nick złapał się za głowę.

    – Bardziej na północnej części. – odpowiedział ponownie. – Pamiętasz, jak jechaliśmy kiedyś na Hill Street?

    – Tak, pamiętam.

    – To jedź na tą ulicę, następnie przez Trip Street, potem na Pack Street i będziemy na Flock Street. – wytłumaczył jej policjant.

   – Zrozumiałam już, dzięki. – podziękowała.

   – Nie ma problemu, Hopsiu. – powiedział z uśmiechem na twarzy. Nie tylko znał wszystkich mieszkańców Zootopii, ale znał również wszystkie jej ulice i zaułki.

[{°°°}]

    Gdy dotarli na miejsce, ich oczom ukazał się ogromny budynek, który składał się głównie z kolorów mięty i pomarańczy. Nad głównym, szklanym wejściem znajdował się mały daszek, który łączył dwie kolumny po bokach. Drzwi znajdowały się pomiędzy drewnianymi doniczkami, do których posadzone zostały kolorowe kwiaty. Funkcjonariusze wyszli z pojazdu, spojrzeli na siebie, a następnie weszli do wnętrza obiektu.

    W środku panował hałas, co chwilę było słychać odgłosy tupania łap licealistów, chłodzących po korytarzach budynku. Na wprost znajdował się hol, a dalej klasy, szatnia i innego tego typu rzeczy. Po lewej stronie znajdowały się zielone, metalowe i pionowe szafki dla uczących się wraz ze stołem do tenisa stołowego. Natomiast po prawej stronie znajdowało się wyjście na tyły szkoły, a obok nich drzwi, które zostały oznaczone jako sekretariat. Policjanci pierwsze, co musieli w tym momencie zrobić, to zapukać do drzwi, a następnie wejść, gdy im pozwolą.

    – Proszę! – gdy usłyszeli głos średniego wieku kobiety, Judy pociągnęła za klamkę, a następnie weszła z Nickiem do środka.

    Sekretariat wyglądał na bardzo przytulny. Ściany były tego samego koloru, co korytarz. Przy biurku, a dokładnie tuż pod oknem siedział gepard ubrany w granatowy żakiet wraz z spódnicą tego samego koloru. Na przeciwko biurka znajdowały się dwa miękkie siedzenia, z których skorzystali lis i króliczka. Po lewej stronie od strony geparda stał regał z teczkami. Z kolei, po jej prawej stronie znajdowała się szafa, w której prawdopodobnie znajdowały się kartki papieru wypełnione czarno-białym tuszem.

    – Dzień dobry, państwo to pewnie z policji. – przywitała się sekretarka z uśmiechem na twarzy.

   – Judy Hopps. – wyjęła odznakę. – Nick Wilde. – wskazała na swojego towarzysza, który również wyjmował odznakę. – Policja ZPD. Możemy porozmawiać z dyrektorem tej szkoły?

    – Ależ oczywiście. – odpowiedziała. – Pan Wilson właśnie skończył rozmowę telefoniczną, więc jest w tym momencie wolny. Zaczekajcie, tylko go powiadomię. – powiedziała, po czym wcisnęła przycisk. – Panie Wilson, dwóch policjantów chce z panem porozmawiać. – powiedziała do urządzenia, a następnie wyłączyła je. – Już możecie wejść do niego. – wskazała na drzwi oznaczone napisem: „Dyrektor". Natomiast funkcjonariusze weszli do pokoju dyrektora.

     Pomieszczenie przeznaczone dla dyrektora obiektu było nieco większe, niż wcześniejszy pokój. Miało mniej więcej długość jednej klasy. Na samym środku pomieszczenia znajdowało się biurko dla zarządzającego liceum. Na drewnianym blacie znajdowały się stosy papierów, które prawie całkowicie otoczyły dyrektora, którym był koalą. Miał na sobie białą koszulę oraz granatowe dżinsy. Pod każdą ścianą pomieszczenia znajdowały się szafki wraz z regałami. Na przeciwko biurka znajdował się monitoring kamer.

    – Dzień dobry, posterunkowa Judy Hopps. – wyjęła ponownie odznakę. – Nick Wilde. – wskazała na partnera. – Policja ZPD.

    – Dzień dobry, spodziewałem się was, usiądźcie. – Wilde i Hopps wykonali prośbę pana Wilsona.

    – Pewnie przyszliście tu w sprawie tego dramatu, który odbył się wczoraj. – wydarzenie to było naprawdę głośne w całym mieście, więc trudno było się nie domyślić, czemu policja przyszła do szkoły.

    – Zgadza się, proszę pana. – odpowiedział lis. – W którym szpitalu znajduje się ofiara?

    – Mary Hills była bardzo ambitną, uczennicą, która miała zadowalające oceny ze wszystkich przedmiotów szkolnych. Miała wielu przyjaciół, z którymi spędzała czas na przerwie. Pragnęła pokonać strach przed publicznością, więc zgłosiła się do castingu na główną rolę w przedstawieniu. – powiedział.

    – Czemu 'była'? – spytała króliczka.

    – Dzisiaj, rano linia życia w specjalistycznym sprzęcie szpitalnym nie dawała żadnych wątpliwości, jeśli chodzi o śmierć Mary. Do tej chwili nie znam więcej informacji na temat jej śmierci. – odpowiedział.

    – Mamy małą prośbę do pana, panie Wilson.

    – Jaką prośbę?

     – Czy moglibyśmy przesłuchać wszystkie klasy tej szkoły? – odpowiedziała pytaniem.

     – Tak, macie na to nakaz. Winowajca powinien zapłacić za morderstwo bezbronnej uczennicy. – rzekł.

======≠=======≠=======
Hej, tu Mati_Legend. W tym rozdziale miała być jeszcze dalsza część wizyty funkcjonariuszy w szkole. Sądziłem, że opis szkoły oraz rozmowa z dyrektorem i sekretarką będzie nieco krótsza. Okazało się inaczej, więc postanowiłem przerwać dotychczasowe pisanie. Dalsze spotkanie Nicka i Judy zobaczycie w kolejnym części.
Przepraszam za to, że musieliście czekać tydzień na kolejny rozdział, ale nie mogłem się jakoś zabrać za tą część.
Widzimy się w następnym rozdziale, hej.

Zootopia: Dark Moments✔️Where stories live. Discover now