Rozdział XII

56 6 0
                                    

    Ów wieczór wyglądał, jak większość wcześniejszych - było ponuro, mrocznie, wiał lekki wiatr. Na niebie, między chmurami znajdował się księżyc. Na jednej z ulic, a dokładniej na chodniku szedł jeż, który był ubrany w skórzaną kurtkę w kolorze czerni oraz granatowe dżinsy. Miał na sobie okulary, które mu pomagały w kwestii widzenia. Baker była podekscytowana tym, że już za niedługo spotka się ze swoim nowym znajomym, który wpadł jej w oko. Czuła, że to może być coś więcej, niż zwykła znajomość w szkole. Do pokonania miała jeszcze parę budynków, więc miała chwilkę czasu, by się przygotować na spotkanie z lisem.

    — Spokojnie, Susan, dasz radę. — wzięła głęboki wdech i powoli wypuściła powietrze, by się uspokoić.

    Gdy dotarła do bramy, która należała do posesji  jej nowego znajomego, spojrzała się w stronę jednego z okien, w którym zauważyła sylwetkę lisa. Dawało jej to do zrozumienia, że Matt był w domu. Otworzyła bramę, przeszła przez nią, zamknęła ją za sobą, a następnie szła w stronę głównych drzwi.

    Tymczasem Jennifer i Stuart, którzy byli schyleni, szli małymi krokami w tą samą stronę, gdzie wcześniej chodziła ich koleżanka.

     Gdy byli tuż obok bramy, wychylili się, by przypadkiem nie zostać złapanym przez jeża lub lisa. Zauważyli Baker, która chwilę później weszła do wnętrza domu. Zamknęła za sobą drzwi, więc szop i króliczka nie mieli możliwości dalszego siedzenia w tej samej kryjówce.

    W tym czasie, Susan wytarła łapy o wycieraczkę, żeby nie bałaganić w domu jej nowego kolegi.

    — Matt, tu Susan! — krzyknęła. — Jesteś tam?!

    — Jestem na górze, chodź! — po chwili, usłyszała oczekiwaną przez nią odpowiedź.

   Zgodnie z odpowiedzią Matta, Susan poszła po schodach na górę. Korytarz był wypełniony szarymi ścianami i białym sufitem. Na ścianach wisiały obrazy, które przedstawiały przeróżne krajobrazy. Od morza, po ogromne góry. Natomiast na drewnianej podłodze leżał czerwony dywan.

    — Tutaj. — usłyszała za sobą głos kolegi.

    Gdy się odwróciła, zauważyła, że za sobą były lekko uchylone drzwi. Bez zastanowienia podeszła do drzwi, zapukała w nie, a potem weszła do środka.

    Pierwsze, co zobaczyła, to srebrnego lisa, ubranego w szarą, rozpiętą koszulę oraz spodnie, które miały na sobie odcień brązu. Siedział na fotelu przy oświetlonym biurku, pisał coś na kartce. Po dłuższym wpatrywaniu się w lisa, postanowiła porozglądać się po pokoju. Ściany były tego samego koloru, co korytarz. Biurko stało po prawej stronie wraz z łóżkiem, którego pościel była koloru błękitnego i białego. Nad biurkiem wisiała tablica korkowa, na której wisiały lampki w postaci kolorowych kulek i zdjęcia, które przedstawiały między innymi doktora z błękitnymi włosami i smartfonem na ramieniu, człowieka ubranego w biała koszulę w zielone paski, z białą różą w dłoni oraz dziwny, czarny symbol na białym tle. Na przeciwko drzwi znajdowało się okno. Natomiast po lewej stronie znajdowała się ogromna szafa i komoda wypełniona prawdopodobnie ubraniami.

    Po zapoznaniu się z pomieszczeniem, wróciła wzrokiem do Matta, który dalej był skupiony na kartce białego papieru. Zainteresowana tym, co pisze, podeszła do niego.

    — Co piszesz? — spytała zainteresowana.

     — Wypracowanie na temat króla Kozłomierza III Wielkiego. Czy ty już to przygotowałaś? — odpowiedział, a potem spytał.

     — Tak, zrobiłam referat kilka godzin wcześniej.

      — Wow, ale ty szybka jesteś, serio.

Zootopia: Dark Moments✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz