FERIE2

40.7K 1.9K 120
                                    


Heyyy wszystkim. Jeeeeeny nie napisałam nic od 15 dni! Chore xd I serio strasznie was przepraszam. Mam dużo nauki i wgl mam ochote ciagle rysowac, więc zaniedbuje mi sie pisanie tutaj, ale postaram sie serio dodawać rozdziały jakoś co tydzen.

Mam nadzieje, że spodoba wam sie rozdział, który wypełniłam słabymi żartami xd To są ściny i  żarty, które sama wymyślałam z moją siostrą bliźniaczką, gdy byłyśmy na nartach, więc prooosze o wyrozumiałść :p

Był piękny, choć zimny dzień. Cóż, w końcu byliśmy w Austrii. Ale na szczęście na razie nie padał śnieg.  Po wypożyczeniu sprzętu narciarskiego i wykupieniu skipassów  wszyscy od razu wjechaliśmy na stok.

-Za rok uczę się jeździć na snowboardzie- oznajmiłam patrząc na zjeżdżających na parapetach Nicka i Michaela.

-Ta, ja z tobą- mruknął Alex. – Jak się połamiemy to we dwójkę- sprzedał mi kuksańca w ramię.

- Będzie raźniej w szpitalu.- przechwyciłam ten przezabawny żart i oboje wybuchliśmy śmiechem.

Gdy zjechaliśmy z jednej góry od razu wjeżdżaliśmy na jakąś inną. Bez żadnego odpoczynku! I szczerze to już pierwszego dnia miałam tego dosyć.  Cóż byłam jedyną dziewczyną w tym dziwnym gronie xd  Albo inaczej.. jedyna byłam takim leniem. Lubiłam narty, ale nie aż tak żeby jeździć bez przerwy. No, ale chłopcy tego nie rozumieli, wiec tak sobie zapierdzielaliśmy w kółko z dołu na górę i z góry w dół.

Jedyną rzeczą, która mi mogła poprawić humor był widok Alexa. Nie jeździł on co roku na nartach, więc nie widział sensu kupować sobie stroju narciarskiego na jeden sezon, tak że ten skończony palant pożyczył spodnie narciarskie i kurtkę od swojego ojca. Wyglądał co najmniej dziwnie, a to dlatego, że jako jedyny na stoku, a mogę się też założyć, że jako jedyny w całym mieście był ubrany cały na jaskrawo żółto. 

Tak wiec nie oszczędzaliśmy sobie z chłopakami drwin z niego, a Alex to dzielnie znosił. Czego by on nie zrobił, żeby zaoszczędzić kasę, którą potem i tak wyda na coś głupiego…

Gdy wszyscy jechaliśmy ławeczkami na następną górę, żeby kolejny raz zjechać na dół, a potem jeszcze raz wjechać na górę i tak w kółko do 16:00, bo wtedy zamyka się wyciąg- to takie zajebiste -.- ,  Nick chciał wyjąć komórkę. Byliśmy kilkadziesiąt metrów nad ziemią, a pod nami był las, gdyby mu spadła nie miałby jej jak znaleźć.

-Nick, nie wyjmuj komórki! Zwariowałeś?- powiedziałam, choć to nie była moja sprawa. Ale w sumie to był mój chłopak, a za każdym razem, gdy on chciał wziąć ode mnie jedzenie wywalał z tekstem  ,,co moje to i twoje” więc chyba to też był mój interes...

- Oj wyluzuj, nic się nie stanie- mruknął i wyjął urządzenie. Westchnęłam zrezygnowana i spojrzałam na lekko pijanego Alexa i Mike. Przemycili na stok kilka małych buteleczek różnych alkoholi (nie wiem gdzie oni je nakupowali, ale robiły wrażenie) no i się upili.

– A tak właściwie..- nie dokończył, bo komórka wyślizgnęła mu się z rąk, i to nie dlatego, że miał mokre rękawiczki, bo były suche, tylko dlatego, że mój facet był niezdarą.  Na szczęście zaraz szybko ją złapał. – Widzisz? – spojrzał na mnie.- To się nazywa refleks- dokończył swoją błyskotliwą wypowiedź i  kilka sekund później Alex niechcący szturchnął go w ramię i mu wypadła.

Patrzyłam jak szybko leci w dół i upada w śnieg. Na szczęście minęliśmy część bardziej zalesioną, więc nie tak trudno będzie ją znaleźć.

- To się nazywa głupota, kochanie- mruknęłam spoglądając na niego. Zaśmiał się sam z siebie.

- Wiesz, że teraz musimy po nią pójść?- oznajmił patrząc w dół, jakby pod jego wzrokiem miała do niego przylecieć.

- Brawo geniuszu, jak na to wpadłeś?- zadrwiłam uśmiechając się słodko.

Po kilku minutach wjechaliśmy na górę i wysiedliśmy z ławeczek, co dla Alexa i Mikea było czymś niemal nieosiągalnym. Oni ledwo łazili, a myślałam, że to ja mam lekką głowę.

- Nie możemy ich tak zostawić- powiedział Nick patrząc na pijanych przyjaciół. Właśnie śmieli się z tego, że pada śnieg.

- Dobra, wybieraj: telefon czy oni?

Odpowiedź była oczywista. Umówiliśmy się z chłopakami, że za pół godziny spotykamy się przy barze na samym dole, zostawiliśmy narty i zeszliśmy do miejsca, gdzie upadła Nickowi komórka.

Pogoda niestety nam nie sprzyjała. Padał gęsty śnieg i robiło się coraz zimniej. Zważając na to, że schodziłam z góry w ciężkich butach narciarskich powinno mi być ciepło, bo byłam cała mokra, ale o dziwo trzęsłam się z zimna.

- Serio musiałeś wyjąc tą komórkę?!- mruknęłam po jakimś czasie schodzenia.

- O,  teraz zaczniesz się na mnie wyżywać?- zaśmiał się. Nawet w takiej chwili dopisywał mu humor.

- No, bo gdybyś mnie posłuchał, wracalibyśmy już pewnie do hotelu.- mówiłam mu do pleców. Szedł pierwszy trzymając się co jakiś czas gałęzi drzew, żeby się nie ześlizgnąć.

- Jane, znajdziemy tą komórkę i będzie po sprawie. A patrząc z optymistycznego punktu widzenia, mamy romantyczny spacer we dwójkę.

- Taaak, bardzo romantyczny -.- - mruknęłam z sarkazmem i trafiłam nogą na lodową część góry. Nie zdążyłam się złapać żadnej gałęzi, wiec zleciałam i gdyby nie to, że wpadłam na Nicka nieźle bym się potłukła. Nie wylądowaliśmy twarzą w twarz jak to zawsze wychodzi ,,przypadkiem” na romantycznych filmach, bo moja twarz całowała lodowaty śnieg zamiast mojego chłopaka,  ale Nick leżał tuż obok mnie. W końcu podnieśliśmy się do pozycji siedzącej i zaczęliśmy się z siebie śmiać.

- To, co ty mówiłeś o tym romantycznym spacerze?- rzuciłam z uśmiechem.

- Już ci wyjaśniam.- przybliżył się do mnie i wiedziałam co zaraz nastąpi. W końcu, gdy był już tylko kilka centymetrów ode mnie zamknęłam oczy, ale zamiast jego ust poczułam stuknięcie w kask. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego niezadowoloną minę. Przez kaski, które mieliśmy na głowach nie mogliśmy się pocałować.

- Nie wyszło- mruknęłam z uśmiechem.

- Mówisz?

Jakiś czas potem całe szczęście znaleźliśmy jego komórkę i wróciliśmy do przyjaciół. Okazało się, że naprawdę nie powinniśmy zostawiać ich samych. Znaleźliśmy ich na dole góry przy gondolkach. Rozmawiali z jakimś gościem, który nie wyglądał na zadowolonego.  Po chwili dowiedzieliśmy się o co chodzi.

No więc, nietrzeźwi Alex i Mike jadąc gondolkami z policjantem, który dodatkowo był abstynentem, zaproponowali mu spróbowanie alkoholu. A ten się wkurzył, bo oni nalegali, a to dlatego, że byli pijani.

Musieliśmy ich od siebie odciągnąć i jak najszybciej wróciliśmy do hotelu.

Gdy tylko znalazłam się w łazience, zrzuciłam z siebie ubrania i wzięłam gorący prysznic. Ale oczywiście musiałam zapomnieć o wzięciu piżamy z szafy. Więc, gdy skończyłam się myć, otulilam sie ręcznikiem i modląc się, by żadnego z chłopaków nie było w pokoju, wyszłam z łazienki i otworzyłam szafę.

- Nie drażnij się ze mną tak- usłyszałam zadowolony głos Nicka.

Cholera.

Odwróciłam się. Siedział na naszym łóżku i staksował mnie wzrokiem. Poczułam jak oblewam się rumieńcami.

- Zapomniałam piżamy!- usprawiedliwiłam się, wzięłam ubranie i wróciłam do łazienki dobrze przy tym zamykając drzwi. Nie wiedziałam co może wpaść Nickowi do głowy.

Wieczorem wszyscy graliśmy w warcaby, ale szachami, bo nie mieliśmy warcabów, a nikt z nas nie umiał grać w szachy. Yeah!  Przy tym piliśmy sok porzeczkowy, który kupiliśmy poprzedniego dnia i jakoś po północy zasnęliśmy.

Pare osob napisalo do mnie ze nie ma możliwości wejscia na instagrama i prosilo mnie zebym tu wstawila zdj rysunkow Nicka i Jane.  Tak wiec w tym rozdziale wstawilam zdj rysunku Nicka,  a w nastepnym bd Jane :))))

UprowadzonaWhere stories live. Discover now