Rozdział 2

122K 5.5K 1.4K
                                    

- Dzień dobry- usłyszałam jego głos za sobą. Cała podskoczyłam. Przestraszył mnie. Poczułam znajomy mi ból brzucha- denerwowałam się. Ale już po chwili strach zamienił się w złość. Byłam na niego potwornie zła. Miałam za co.

 Szybko się do niego odwróciłam. Jego roztrzepana fryzura zdradzała, że dopiero co wstał. Teraz nie wyglądał tak staro. Przypominał mi moich znajomych ze starszych klas. Miał na sobie trochę za duży t-shirt z hard rocka i wojskowe spodnie, co sprawiło, że już się go aż tak nie bałam.

- Cześć, chuju- odparłam ponuro i z bólem odeszłam od drzwi. On nie pozwoli mi stąd wyjść...

- Widzę, że wstałaś lewą nogą- mruknął- Ty się ciesz, że cię tu zaniosłem, bo mogłem cię zostawić w samochodzie- usiadł na łóżku obok.

- Powiedziałam, żebyś mnie nie dotykał!- oburzyłam się, czy to takie trudne?

- Wolałabyś obudzić się w zimnym samochodzie? Na pewno miałabyś już hipotermię. Jesteśmy w Czechach. –oznajmił. Czechy? Wywiózł mnie za granicę? Boże! Przerażona zrobiłam krok w tył.

- Dupek- powiedziałam, bo to jedyne słowo, które przyszło mi do głowy, miałam ochotę go wyzywać, bo tylko to mogłam zrobić, zaspokoić swoje ego.

- Rzeczywiście mogłem cię tam zostawić. Ale się nad tobą zlitowałem i zaniosłem tu -nie wierzyłam własnym uszom. Ten... skończony idiota wywiózł mnie do Czech i gada że się nade mną zlitował! Jak można być tak pokręconym?!

- Ty się nade mną zlitowałeś?!- niemal krzyknęłam ze złości- Byłabym teraz u siebie w domu- skłamałam, nie wiedział, ze uciekłam- Rodzice na pewno już zawiadomili policję, znajdą nas- straszyłam go.

- Kłamiesz- powiedział spokojnie.

- Co?- cholera, nie spodziewałam się z jego strony takiej reakcji.

- Och proszę cię, nawet głupi by się skapnął, że łżesz jak najęta. Patrzysz w nieodpowiednią stronę.- Przeszedł obok mnie zadowolony.

-Pojeb- mruknęłam, a on odwrócił się od mnie.

- Wiem, że mnie nienawidzisz, ale mogłabyś choć raz normalnie porozmawiać, a nie przezywasz mnie, gdy skończą ci się argumenty.

- Mam jeszcze dużo argumentów w zanadrzu!

- Słucham?- podniósł jedną brew, co mnie zdziwiło. Co to za porywacz, który wdaje się w dyskusję ze swoimi ofiarami? Albo mam u niego jakieś szanse na przeżycie, albo jest psycholem.

Na chwilę mnie zatkało, co wywołało u niego triumfalny uśmiech, ale szybko zaczęłam mówić.

- Wparowałeś do mojego samochodu, zacząłeś mnie całować i groziłeś mi spluwą!

- Nic nie rozumiesz!- podniósł głos, co powinno sprawić, że się zamknę.

- Czego?- zamiast tego dostosowałam się do jego tonu.

- Ktoś mnie gonił...- zaczął, ale mu przerwałam.

- Aha więc, pomyślałeś, że wejdziesz do czyjegoś samochodu i zaczniesz się obściskiwać z kierowcą. Skąd w ogóle wiedziałeś, że w środku jest dziewczyna?

- Tylko dziewczyny tak parkują- odparł z uśmiechem.

Sukinsyn.

- Czyli, wywnioskowałeś ze sposobu w jaki parkuję, że kierowcąjest dziewczyna i postanowiłeś się z nią obściskiwać, bo ktoś cię gonił. Niezłe rozumowanie - uśmiechnęłam się ironicznie.

UprowadzonaWhere stories live. Discover now