I Have To Kill You

26.7K 1.7K 71
                                    

*Oczami Nicka*

Jechaliśmy jakimś cholernie starym samochodem. Jego silnik mógłbym usłyszeć na kilometr- wydawał z siebie piski za każdym razem, gdy Chris przyspieszał, tak jakby był z poprzedniej epoki. Ale nie mogłem go zobaczyć. Właściwie to nie mogłem niczego zobaczyć. Mój były kumpel założył mi śmierdzący worek na głowę i związał mnie podobnie jak Jane.
Idiota. Nie użył do tego kajdanek tylko gruby sznur. On chyba nigdy się nie zmieni... Chociaż tym razem mnie najpierw przeszukał i skopał, tak że ledwo się ruszałem. Godne podziwu. Szkoda, że nie robił czegoś takiego kiedy razem pracowaliśmy! Zawsze przez niego waliliśmy sprawę, bo on chrzanił wszystko. Albo za luźno kogoś związał, albo zapomniał kogoś przeszukać i o mały włos nie oberwałem przez niego kulki w łeb.
Krótko mówiąc był debilem, ale jak widać szybko się uczył.
Tak więc jechaliśmy... Gdzieś.
Jane dał prawdopodobnie proszki, by szybko się nie obudziła i wsadził ją do bagażnika żeby zrobić mi na złość. (Ja kiedyś wsadziłem do bagażnika jego najlepszego wspólnika, z którym się kumplował - jeśli kumplem można nazwać gościa, który robi wszystko o co go poprosisz, wliczając prośby o zabijanie. Teraz siedzi za kratkami i to dzięki mnie- to było coś w rodzaju zemsty za to).
Nie rozumiałem tylko jednego.
Gdzie jest Styles? Miał ją pilnować do cholery. Gdyby nie ona... Gdyby nie weszła mi wtedy w drogę zabiłbym go, ale odwróciła moją uwagę. Dlaczego szwędała się w nocy po mieście w obcisłej sukience? I gdzie zgubiła buty?
Ugh gdzie on się szlaja?
Kontynuując.. Chris wrzucił mnie na tylne siedzenie. A jego wspólnik, kumpel? Ktokolwiek.. (Nie rozpoznałem jego głosu. Musiał być nowy) siedział obok mnie pilnując pewnie bym niczego nie próbował.
Nasłuchiwałem, bo tylko to mogłem robić. Co jakiś czas słyszałem jakieś strzały i krzyki dobiegające z zewnątrz. Ale to nie były bójki, ludzie krzyczeli i się śmieli. Nie mam pojęcia co to mogło być. Jakieś przyjęcie.. Może to były petardy? Nie wiem. Po jakimś czasie, chyba po ok. 20 minutach się zatrzymaliśmy.
Gość, siedzący obok mnie wyprowadził mnie z samochodu po czym zaprowadził do jakiegoś pomieszczenia. Chyba do piwnicy, bo schodziliśmy schodami w dół. Kazał mi usiąść na krześle. (Z zawiązanymi rękoma i nic nie widząc to było bardzo trudne). Po czym zdjął mi worek z głowy. Okazało się, że znajdowałem się w małym pomieszczeniu bez okien. Drzwi były z drewna, a ściany blade i brudne. Poza tym nie było tu niczego więcej. Cztery gołe ściany, a ja pośrodku pokoju siedziałem związany. Kurna, nie znałem tego miejsca.
-Kopę lat stary-nagle tuż przede mną znalazł się Chris. Cholera, nie wiem jak kiedyś mogłem kumplować się z tym gościem. Zmienił się. Ale kiedyś był inny. Dobry, prawy i uczciwy. Teraz nie widziałem w nim żadnej pozytywnej cechy. Zmienił się w dupka po odejściu Anny.
Kiedyś pracowaliśmy we trójkę. Ja, Chris i Anna (później narzeczona Chrisa). Kiedy skończyłem 16 lat zacząłem zarabiać w agencji prowadzonej przez mojego ojca. Mieliśmy doskonały zespół. Wszyscy się przyjaźniliśmy, aż pewnego dnia dostałem zlecenie, a moją partnerką była Anna. To była banalna akcja. Miałem przejść z nią na drugą stronę drogi do szefa. Myślałem, że sobie poradzi. Cholera, ona powiedziała, że wszystkich zastrzeliła, wiec myślałem, że jesteśmy bezpieczni. Ale nie zobaczyliśmy jednego snajpera. Ona poszła pierwsza. Chciała zrobić to szybko. Nim się obejrzałem leżała na środku postrzelona prosto w serce. Nie mogłem nic zrobić. Umarła w moich ramionach, a Chris mnie obwiniał. Kochał ją i chciał się zemścić. Wtedy się pokłóciliśmy. Już nie pracowałem w agencji ojca, musiałem się trzymać na baczności, bo Chris z każdym dniem bardziej mnie nienawidził. Był ulubieńcem mojego ojca i przeniósł go na swoją stronę. Obaj mnie ścigali. A ja nie dość, że nagrabiłem sobie u Chrisa, to jeszcze ukradłem dokumenty o ozonie. (Ale to już inna historia). Wtedy musiałem uciekać. I właśnie tak trafiłem na Jane.
Ale to był błąd. Przeze mnie ją porwali. Najpierw chcieli mnie dorwać, więc była zakładnikiem, ale teraz Chris chce zemsty.
-Już nie mogę oddać ci tych dokumentów nawet gdybym chciał. - powiedziałem odważnie patrząc mu w oczy. Nienawidził tego.- Oddałem je FBI. - wyjaśniłem.
-Wiem -zanim ogarnąłem co się dzieje on sprzedał mi sierpowego. Kuwa, zabolało. I po co ja go wkurwiałem? Splunąłem mu za to w twarz. - Tym razem chodzi mi o dziewczynę. -skinął głową na drzwi uprzednio wycierając moją ślinę z ryja. Pewnie Jane jest gdzieś w sąsiednim pokoju. Co za skurwiel! Wiedziałem , że chce się zemścić za Annę.
-Myślisz, że to ci pomoże? - podniosłem głos, co nie było dobrym posunięciem, bo zdradziłem to, że się denerwuję, ale nie mogłem temu palantowi tak po prostu dać jej skrzywdzić.- Zabijając ją nie sprawisz, że Anna wróci! - dodałem. Chris przekręcił głowę w bok przyglądając mi się wyraźnie zaciekawiony. Psychol. Widziałem jak zaciska i rozluźnia pięści.
-No cóż. Sprawdźmy to- powiedział bez emocji, zasalutował mi i wyszedł z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi.

*Oczami Jane*

Otworzyłam oczy i dopiero po jakimś czasie gorączkowego mrugania zobaczyłam ostry obraz. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, w ustach miałam sucho jakbym nie piła od lat, a do tego brzuch bolał mnie prawdopodobnie z nerwów. Po chwili zobaczyłam gdzie jestem i przypomniałam sobie co się stało. Porwali mnie.
Kiedy chciałam zaczesać grzywkę za ucho, żeby włosy nie wchodziły mi do oczu, usłyszałam jedynie głośny brzęk metalu. Nie mogłam się ruszyć. Spojrzałam w górę. Ręce wisiały mi nad głową skure łańcuchami, a sama klęczałam na ziemi. Kurwa, byłam związana. Czułam jak krew odpływa mi z dłoni, ale nie mogłam nic z tym zrobić.
Znajdowałam się w jakimś ciemnym pokoju, to chyba była piwnica, bo było tu bardzo zimno.
-W końcu raczyłaś się obudzić- do pomieszczenia wszedł jakiś facet. Wyglądał na jakieś dwadzieścia- parę lat. Miał małą bliznę pod okiem i pistolet w kieszeni. Nie znałam go i nie wiedziałam czego on ode mnie chce, a byłam związana i to prawdopodobnie przez niego. To wystarczało bym się go bała.
- Pewnie chcesz wiedzieć po co tu jesteś. - podszedł do mnie zadowolony. - Widzisz Jane, bo Nick pozwolił umrzeć mojej narzeczonej. - powiedział kucając tuż przede mną tak, że byliśmy na tej samej wysokości- Wykrwawiła się na jego oczach, a on nic nie zrobił. Miał to gdzieś.- tu zacisnął pięści- Więc w imię sprawiedliwości ja muszę zabić ciebie. - wyjaśnił spokojnie lekko marszcząc brwi tak jakby to była najnormalniejsza rzecz w świecie. Był pozbawiony jakichkolwiek emocji.
Kurwa.
Nie dobrze.
-Zanim go zabiję, on zobaczy twoją długą i bolesną śmierć- powiedział uśmiechając się jakby myśl o tym sprawiała mu przyjemność. Poczułam jak serce mi przyśpiesza. Już po mnie. Cholera, on mnie zabije. Skup się! Co mogę zrobić?
-To nie sprawiedliwość, ale zemsta-jęknęłam tylko. Ze strachu ledwo coś mówiłam. Byłam otępiała. Nie wiem co mi dali, ale kręciło mi się w głowie, choć się nie ruszałam.
Jakby mi było mało dostałam od niego w brzuch. Przerażona jęknęłam głośno. Nie mogłam sie złapać za bolące miejsce przez te cholerne łańcuchy. Co za skurwiel.
-Jesteś tak samo pyskata jak przed laty- wziął mnie mocno za podbrudek zmuszając bym spojrzała na jego głupią mordę.
Tym razem się nie odezwałam. Za bardzo mnie przestraszył. W głowie miałam alarm. Jedyne czego chciałam to uciec. Miałam płytki oddech przez tego idiotę. Cholera, on mnie zabije. Gdzie jest Nick?! Przecież tam był!
-Za godzinę zaczynamy show- poinformował mnie szeptem i wyszedł z pomieszczenia.



Przepraszam, że taki krótki, ale chciałam coś wstawić ^^ Następny pojawi się szybko. Napisałabym go jutro gdyby nie to, że muszę zawieść papiery do szkoły.
Jakby to kogoś obchodziło to... Dostałam się tam gdzie chciałam, więc od dziś jestem spokojna i zaczynam prawdziwe wakacje :)) < po jutrze jadę nad Bałtyk <3 > A wy jak spędzacie te piękne dwa miesiące bez szkoły zwane wakacjami?

UprowadzonaWhere stories live. Discover now