rozdział 𝓽𝓻𝔃𝓮𝓬𝓲

250 13 0
                                    

𝖕𝖔𝖟𝖓𝖆𝖓𝖎𝖊

Jechałam sama, nocą, przez las.

Popędzałam co chwila konia, musiałam znaleść kuzyna.

Zastanawiałam się jak możliwe jest to, że przeżył.

Trop się urwał.

Nie wiedziałam co robić.

Poszukałam śladów wokół miejsca gdzie się kończyły.

Zeszłam z konia by lepiej widzieć podłoże.

Mój wierzchowiec był już zmęczony, jechaliśmy już pół nocy.

- W dzień może zobaczę trop, jak odpoczniemy - powiedziałam, klepiąc zwierzę po łbie.

Przywiązałam lejce do pobliskiej gałęzi drzewa i ściągnęłam ekwipunek z grzbietu konia.

Byliśmy już daleko od rzeki, postanowiłam, że wody oboje się napijemy następnego dnia.

Ułożyłam się pod tym samym drzewem.

Rozłożyłam koc, by drugim się okryć.

Ściągnęłam pancerz, buty i hełm. Odłożyłam je na bok I przykryłam torbą podróżną.

W jej środku, znalazłam suchy prowiant.

Postanowiłam być solidarna ze zwierzęciem i nic nie jeść, dopóki nie znajdę pożywienia dla niego.

Położyłam się na moim legowisku i starałam się zasnąć.

Ale nie mogłam.

Bałam się.

Ciemny las otaczał mnie zewsząd.

Od zawsze wpajano mi o okropności tego miejsca.

Nie wiem ile tam leżałam czujna.

Może to były minuty, ale odczuwałam jak godziny.

Omal mi serce nie stanęło gdy usłyszałam jak skądś dmie róg.

Dźwięk był długi, ale się urwał, jakby ktoś grajkowi odebrał instrument, albo nie był już zdolny do grania...

Czy to Talmarowie wzywali pomocy?

Czy Kaspian?

Ta myśl zmusiła mnie do dalszej drogi.

Spakowałam torbę i osiodłałam konia.

Ale zwierzę było zmęczone.

Zaczęło świtać.

Uznałam, że muszę znaleść wodę.

Zbadałam palcami ziemię. Była sucha, dawno nie było deszczu.

Grunt opadał, woda zawsze spływa w dół, więc i ja poprowadziła konia pieszo w tamtą stronę.

Szłam, przedzierając się przez krzewy i wysoką trawę. Zwierzę poruszało się za mną, wiedzialam, że bez niego nie znajdę Kaspiana...

Był już poranek, a ja nadal nie widziałam wody, żadnego strumienia, jeziora...

Zaczęłam mieć wątpliwości.

Jeśli nie napoję konia, to nie odnajdę kuzyna, ani nie wrócę do rzeki. Powrót do zamku nie wchodził w grę.

Coś było nie tak.

Nie widziałam żadnych zwierząt...

Postanowiłam, że ich poszukam, one wiedzą gdzie jest woda.

Przywiązałam konia do drzewa.

Bez niego szybciej wytropię inne zwierzęta, potem wrócę po niego.

Sojuszniczka KrólaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz