Rozdział 𝓼𝓲𝓸́𝓭𝓶𝔂

166 7 1
                                    

Hej wszystkim, długa przerwa, byłam na obozie harcerskim, a tam brak zasięgu i nie ma jak podładować telefonu, ale jestem już w domu, więc postaram się być bardziej sestymatyczna🌼

𝖘𝖑𝖚𝖈𝖍𝖆𝖓𝖎𝖊

Obudziłam się następnego dni. Nie wiedziałam która była godzina, pomieszczenie oświetlała jedna świeca, nie było żadnych okien, nawet nie mogłam się zorientować, czy była noc czy dzień...

Przy moim miejscu do spania, nie było to łoże, ale sterta siana przykryta kocem, leżały złożone świeże ubrania.

Ochoczo wstałam i wzięłam je do ręki.

Błękitna koszula z lnu z długim rękawem. Przesunęłam po niej dłonią. Tak bardzo mi brakowało zmiany stroju.

Były jeszcze ciemne spodnie i pas z klamrą. Przyjżałam się niej. Widniał tam wizerunek lwa, nie był to zwyczajny lew, ten był dostojniejszy i taki sam jak ten z tarczy Wielkiego Króla.

Obok ubrań stała misa z wodą.

Obmyłam się i przebrałam.

Do pasa przytroczyłam miecz i założyłam swoje wojskowe buty.

Związałam włosy w warkocza i spuściłam go za plecy.

Skończyłam się ogarniać w samą porę, do mojej pieczary wszedł mój kuzyn.

- Jest narada, Cała Czwórka chce też z tobą rozmawiać - oznajmił.

Pokiwałam głową i udałam się za nim.

On też miał inne ubrania, bordowa koszula i brązowe spodnie z pasem podobnym do mojego, tylko w cieplejszym odcieniu, miał też miecz i biały róg...

- Kaspian, co to jest? - pokazałam na instrument.

- Dał mi go profesor przed moją ucieczką, miał przywołać dawnych Władców - odpowiedział, poklepując róg.

Więc to jego słyszałam w nocy podczas pościgu...

Doszliśmy w ciszy do większej jamy, gdzie czekali juz na nas Rodzeństwo, Zuchon, Nikarbnik i centaur, którego spotkałam w lesie.

Wszyscy stali lub siedzieli wokół pękniętego kamiennego stołu.

- Dobrze, że już jesteście - powitał nas Król Piotr.

Reszta rodzeństwa uśmiechnęła się, potwierdzając jego słowa.

Nasza dwójka stanęła pomiędzy Rodzeństwem a karłami.

- Musimy przedyskutować naszą strategie, potrzebna do tego jest wasza wiedź o taktyce Miraza - wyjaśniał - Proponuję atakować zamek, większość wojsk jest na poszukiwaniach, są osłabieni...

- Czy nie lepiej zostać tu i zacząć się umacniać? W razie ataku Talmarów, moglibyśmy chronić się tu tygodniami - przerwał mu Kaspian.

Król posłał mu znóżone spojrzenie.

- Uważam, że lepiej zrobimy osłabiając ich...

- Samemu nie będąc gotowym - kuzyn znów się wtrącił.

- Jesteśmy gotowi, nie wiedzą ilu nas jest, mamy przewagę zaskoczenia, nie spodziewają się nas w twierdzy... Zanim coś książe powiesz, poczekaj, aż Król skończy - dopowiedział zniecierpliwionym, widząc jak Kaspian szykuje się, by kolejny raz się wypowiedzieć.

Kuzyn się spiął na te słowa i nic nie powiedział.

- A co wy o tym myślicie? - zwrócił się do nas.

- My centaury staniemy utwojego boku, nie ważne co postanowisz -

- Ja lepiej się czuje tu w Grobowcu, ale jestem tak samo Ci wierny jak inni Narnijczycy - potwierdził Zuchon, szturchając Nikarbnika, by potwierdził.

- Widzisz sam, że Narnijczycy nie czują się na siłach - milczenie Kaspiana długo nie trwało...

- Ja jestem za atakiem, nie chcę czekać aż będą mieli siłę i plan by nas dopaść - wypowiedział się Edmund.

- Zuzanno? - król zwrócił się do siostry.

- Twierdza to ich teren, znają go lepiej niż my, tu w grobowcu jest odwrotnie - zauważyła.

- Dlatego obecność księcia i jego kuzynki działa na naszą kożyść, znają zamek lepiej niż inni Telmarowie... - przekonywał Piotr

- Nie wystarczy nasza dwójka, Miraz ma tysiące żołnierzy - Kaspian znów szedł w zaparte.

- Usłyszeliśmy już wszyscy twoje stanowisko - Król powstrzymał się orzed wywróceniem oczami.

- Uważam, że źle postępujesz, narażasz nas na niepowodzenie, tu stawką jest życie, to nie zabawa - warknęła Kaspian.

- Prowadziłem już wiele wojen, wiem co każda z nich niesie, w naszym świecie też brak pokoju. Zapominasz się - powiedział ostro Piotr.

- Myślicie, że tego chce Aslan? - wtrąciła ciszej Łucja.

Jaki Aslan? Nasunęło mi się pytanie, ale go głośno nie zadałam, zdając sobie sprawę, że jako jedyna byłam nie w temacie.

- Sami siebie wyniszczymy, zanim zrobi to Miraz - dodała.

Miała dużo racji.

- Johanno, co ty o tym sądzisz? - zapytał mnie Król, ignorując siostrę.

- Uważam, że atak może się udać, jeśli wszystko odbędzie się szybko i sprawnie - usłyszałam obok parsknięcie kuzyna, pełne nie dowierzania - powiem wszystko co może się przydać.

- Większość jest na tak - podsumowała Piotr - zawiadomię was o czasie wymarszu, przekażcie wiadomość o ataku innym. Kaspianie i Johanno, zostańcie chwilę.

Gdy reszta się rozeszła, kontynuował.

- Zacznę od razu, czy są miejsca w zamku, gdzie jest mniej straży?

- Wieże - odpowiedziałam pewna.

- Jak można otworzyć bramę?

- Tylko od wewnątrz - Znów ja odpowiedziałam, kuzyn nie palił się do współpracy.

Zostaliśmy jeszcze z półtorej godziny, gdy plan ataku był dopięty na ostatni guzik.

Wtedy się rozeszliśmy.

Kaspian był nie w humorze.

- Naprawdę uważasz, że to się uda? - zapytał szorstko.

- Tak, mamy informacje o zamku, czego ojciec nie wie, jest na dużo więcej niż by mogli przypuszczać, a plan jest dobry, jeśli się powiedzie, mamy dużą szanse by zakończyć tyranię Miraza - odpowiedziałam pewnie, tak jak na wszystkie pytania Piotra.

- Mówiłaś coś wczoraj, że jesteś po mojej stronie - wytknął urażony.

- I jestem - odpowiedziałam cierpliwie - Myślę teraz trzeźwiej niż ty, nie daj się ponieść rywalizacji z Wielkim Królem, najważniejsze jest by Narnia znów była wolna - przypomniałam.

- Jesteś ostatnią osobą, która może prawić mi morały o rywalizacji - powiedział ostro.

- Jednak jesteś pamiętliwy, uważaj lepiej, nikt nie chce miotanego emocjami władcy - odgryzłam się.

Uraziłam go. Widać było po jego twarzy.
Nie powinnam godzić w jego najsłabszy punt, jakim był kompleks bycia dobrym królem.

- Idę się przygotować - zpowiedzialam, dając znak, że skończyłam tą niedojrzałą rozmowę.

Nie odpowiedział.

Sojuszniczka KrólaWhere stories live. Discover now