~Epilog~

1.6K 137 131
                                    

Wszystko co widziałem, było jakieś takie rozmazane i bez kolorów. Czułem w sercu pustkę, żal, rozczarowanie, a przede wszystkim ogromny szok i niedowierzanie. Obraz chwiał się na boki i rozmazywał, z czasem się normując. Zamrugałem parę razy i nieźle rozkojarzony spojrzałem w sufit, który wyglądał całkiem jak ten w dormitorium. Skąd ja się tutaj wziąłem? Przecież dopiero co byłem gdzie indziej...

Westchnąłem cicho, przypominając sobie ostatnie zdarzenia. W moich oczach automatycznie zebrały się łzy, nieprzyjemny ścisk w gardle również się pojawił. Już miałem wybuchać płaczem, gdy do pokoju ktoś wszedł. Przygryzłem wargę i zamknąłem oczy, szybko odwracając się tyłem do niego. Nie chciałem, aby ktokolwiek widział mnie w takim stanie. Nienawidziłem pokazywać innym swoich słabości, nie chciałem, by widzieli mnie jak płaczę.

Nakryłem się kołdrą wraz z głową i skuliłem, udając sen. Jednocześnie wsłuchiwałem się w dźwięki z pomieszczenia. Ktoś podszedł do łóżka i usiadł na nim, całkiem blisko mnie. Pachniał bardzo ładnie. Perfumą, którą doskonale znałem. Ale tylko jedna osoba takich używała, więc w moich myślach zrobił się jeszcze większy mętlik. Skuliłem się mocniej, jednocześnie zauważając, że jestem nagi. Zmarszczyłem brwi widocznie zaniepokojony. Niech na mnie nie patrzy. I nie ściąga tej głupiej pościeli ze mnie. Ale wstyd.

– Katsuki – Szepnął, a ja otworzyłem szerzej oczy, słysząc znajomy głos. Chyba się zabiłem i jestem w niebie. – Wstawaj śpiochu.

Z ukrycia wystawiłem samą głowę i nieco niepewnie odwróciłem ją w stronę chłopaka. Moje zdziwienie było ogromne, gdy w oczy rzuciła mi się czerwona fryzura i tak samo czerwone oczy.

– K-kiri..? – Usiadłem energicznie i od razu zacząłem go obmacywać, chcąc się upewnić czy to nie wizja. – Ty żyjesz! – Od razu uśmiechnąłem się szeroko i przytuliłem go mocno.

Zaśmiałem się sam z siebie i schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi, która kusiła cudowną wonią. Jak dobrze znów było go dotknąć, poczuć, usłyszeć..

– No.. Żyję – Zachichotał, a jego silne ramię objęło mnie czule. – Czemu miałbym nie żyć?

– No bo – Zacząłem chaotycznie, jednak po chwili odetchnąłem z ulgą i ponownie wtuliłem się w większego, wypuszczając głośno powietrze. – Z resztą nieważne, to był tylko durny koszmar – Nie miałem zamiaru opowiadać mu takich okroponości i jednocześnie samemu sobie przypominać czegoś takiego. To było bardzo nieprzyjemne doświadczenie. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę miał okazji spotkać się z tak realistycznym snem jeszcze raz.

Ucieszony usiadłem mu na kolanach i okryłem się szczelnie kocykiem, aby nie zmarznąć. W pomieszczeniu było chłodno, a ja z powodu braku ubrań nie chciałem się przeziębić. To nie tak, że się wstydziłem, ale po prostu jakoś tak czułem się lepiej.

Między nami panowała cisza przez parę minut. Ja wciąż tuliłem się do niego jak opętany, a Kirishima mamrotał coś pod nosem i również nie szczędził mi czułości, gładząc mnie po głowie i przytulając. Cieszyłem się, że chociaż z nim miałem taką dobrą relację. W sumie to całkiem się już pogubiłem z tym wszystkim. Nie wiedziałem jaki był dzień tygodnia, jaka była data, czy na pewno jestem sobą i nie zamieniłem się z kimś ciałem.

– Co było wczoraj? – Zapytałem orientacyjnie, aby chociaż trochę się odnaleźć w tej dziwnej sytuacji.

– Jak to, nie pamiętasz? – Zaśmiał się cicho i popatrzył przez okno, rumieniąc się przy tym.

– Em.. – Przekrzywiłem głowę i uśmiechnąłem się po chwili, widząc jak jego nieco za luźna koszula odsłania obojczyki chłopaka, pełne malinek zapewne pozostawionych przeze mnie. Aż tak dużo mi się śniło? – Już pamiętam. To dlatego jestem nagi – Zachichotałem.

Last hope║KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz