~8~

2.3K 168 302
                                    

⚝⚝⚝⚝⚝⚝⚝

Zegarek wiszący na ścianie wskazywał godzinę piętnastą pięćdziesiąt pięć. Ten, który stał na półce nocnej przy łóżku spieszył się zaś o dwie minuty.

Siedziałem na krześle obrotowym przy biurku i patrzyłem raz na jeden, raz na drugi przechodząc wewnętrzny dylematu, którego z nich powinienem się posłuchać.

Stresowałem się, nie ukrywam. Nigdy przecież nie wiadomo co wpadnie do głowy temu jakże nieprzewidywalnemu głazowi. Uśmiechnąłem się nerwowo sam do siebie i zacząłem stukać palcem o blat. Jeśli wszystko dobrze zrozumiałem Ei zabiera mnie na randkę, jednak pewności nie mam. Woląc nie ryzykować założyłem na siebie jakieś ładniejsze ubrania, jednak aby nie wyglądać zbyt sztywno nie są one aż tak bardzo eleganckie.

Tym razem postawiłem wyjątkowo na nie czarną, lecz pomarańczową, luźną bluzę i trochę bardziej obcisłe spodnie jeansowe w odcieniu szarym. Co do tęczowych skarpetek zostawiłem je w szafie, żeby nie robić z siebie już takiego geja. Skąd ja je w ogóle mam?

Westchnąłem głośno i z ociąganiem wstałem z krzesła, gdy budzik przy łóżku wskazywał minutę do szesnastej. Chwyciłem kluczyk do pokoju i wyszedłem z niego, przejściowo przeglądając się jeszcze w lustrze, które wisiało przy ścianie. Założyłem pospiesznie białe trampki i zakluczyłem drzwi, rozglądając się nieufnie po korytarzu.

Z każdym dniem moja stabilność psychiczna niby się polepszała, jednak ciągle towarzyszyło mi wiele wątpliwości. Odczuwałem dyskomfort w obecności innych osób, bezpiecznie czułem się tylko w swoim pokoju lub przy Kirishimie. Nie wiem, czy to wyjście jest dobrym pomysłem, ryzyko dostania ataku paniki ciągle jest.

– Ughhh cholera... – Mruknąłem sam do siebie chodząc w tę i spowrotem.

Przeszukałem swoje kieszenie szybko, aby upewnić się, że na pewno wszystko wziąłem. Portfel jest, telefon jest, klucze są i tabletki na wszelki wypadek też. Chyba wszystko, tak myślę...

Nagle drzwi, koło których przechodziłem otworzyły się gwałtownie, a gdyby nie refleks osoby za nimi, mocno bym w nie uderzył. Zatrzymałem się jak sparaliżowany na czyjś dotyk i nieco przestraszony spojrzałem w stronę właściciela męskiej dłoni, która wylądowała na mojej talii. Z ulgą stwierdziłem, że jest to nikt inny jak Shitty Hair i nie muszę niczego się obawiać. Odetchnąłem z ulgą i uśmiechnąłem się, nieśmiało spuszczając głowę.

– Dzięki. – Mruknąłem niemal niesłyszalnie i zarumieniłem się patrząc w czubki swoich butów.

– Nic się nie stało. – Zaśmiał się szczerze i odsunął nas od niebezpiecznego przejścia. – Musisz uważać jak chodzisz, wiesz?

– Ta, wiem. – Cofnąłem się o krok i przyjrzałem mu dokładniej. – Ty za to powinieneś uważać jak otwierasz drzwi.

Rozejrzałem się, sprawdzając czy nikt na pewno nie widział całego zajęcia i dość płochliwym wzrokiem znów powróciłem do chłopaka przede mną. Wyglądał zajebiście, to akurat mogłem przyznać. Zakłopotany przygryzłem wargę i wpatrywałem się w niego. Komplet ubrań, który założył wyjątkowo mi się podobał, a co najważniejsze leżał na nim idealnie i dokładnie podkreślał jego perfekcyjną sylwetkę. Biała, nieco zwisająca koszula, tak samo jasne spodnie, podkreślone czarnym paskiem i trochę ciemniejsze buty. Co przykuło moją uwagę - włosy Eijiro nie były tym razem postawione na szpic, lecz zaczesane do dołu, czyli tak jak lubiłem najbardziej. Uważam, że tak wygląda bardzo uroczo i zarazem pociągająco. Aż dziwne, że nie znalazł sobie jeszcze dziewczyny... Zapytam go o to potem, porozmawiamy czy coś.

– No i hejka, tak w ogóle. – Uśmiechnął się ciepło, podchodząc bliżej.

– Cześć.. – Odpowiedziałem cicho i obróciłem się, pochylając bardziej głowę, by zakryć różowe policzki.

Last hope║KiribakuWhere stories live. Discover now