~2~

2.8K 220 414
                                    

⚝⚝⚝⚝⚝⚝⚝

   Kierowałem się za resztą klasy w stronę szatni. Zgodnie z planem zajęć mieliśmy mieć teraz lekcję bohaterstwa. Dzisiejszego dnia nie zamieniłem z nikim jeszcze ani słowa, czułem się odrzucony bardziej niż zwykle. Z czasem zapominam jak to jest szczerze się uśmiechać... Tak długo na mojej twarzy widnieje fałszywy uśmiech, że zaczynam się do tego przyzwyczajać. W środku jednak jest zupełnie na odwrót. Czuję się wykończony psychicznie, samotny i niekochany. Na dodatek liczne rany ciągle pieką, choć nie powinny. Chciałbym się komuś wyżalić, wyrzucić do wszystko z siebie, nie powstrzymywać emocji. Problem tkwi w tym, że nie mam jeszcze takiej osoby...

   Wszedłem do przebieralni pogrążony w swoich myślach i nie patrząc na innych zająłem miejsce w kącie pomieszczenia. Nie chciałem, aby ktokolwiek widział moje blizny, więc stwierdziłem, że po prostu poczekam aż wszyscy wyjdą i dopiero wtedy się przebiorę. Z tego co słyszałem z rozmów innych, dzisiaj będą walki jeden na jeden. Nie powinienem jeszcze brać udziału w takich zajęciach, prawdopodobnie przegram, ale jak tak dalej pójdzie to faktycznie przeniosą mnie do klasy ogólnej.

   Usiadłem na drewnianej ławeczce, splotłem palce dłoni i utkwiłem smętny wzrok w podłodze. Martwiłem się o swój dar, ostatnio moje wybuchy są coraz słabsze. Nie sądzę żeby ta indywidualność miała granice, może to przez te okaleczenia na dłoniach?

-Bakugo, nie przebierasz się? - Usłyszałem czyjś męski głos.

-Za chwilę. - Odpowiedziałem, nawet na niego nie spoglądając.

   Tak bardzo nie chciałem tu być... Miałem ochotę uciec i zamknąć się w bezpiecznym miejscu. Nauczyciele traktują mnie na równi z innymi uczniami, pomimo tego, co przeżyłem. Nie dają mi chwili wytchnienia, czy czasu na odpoczynek. Jedyną osobą, która wie o moim stanie jest Recovery Girl, jednak tak jak prosiłem, poprzysięgła mi nikomu o niczym nie mówić.

   Podniosłem rozkojarzony wzrok do góry i rozejrzałem się. W pomieszczeniu został już tylko Kirishima, który zapewne celowo się nie spieszył.

   Westchnąłem cicho, wstałem i obróciłem się do niego tyłem, aby nie widział tych najgorszych blizn. Najlepiej gdyby w ogóle ich nie widział, ale skoro chce mi pomóc to chyba nie ma sensu go okłamywać. Powoli rozpiąłem wszystkie guziki koszuli w mundurku i ściągnąłem ją. Poskładałem w kostkę, odłożyłem na bok i zacząłem rozwijać bandaże, nieustannie czując na sobie wzrok chłopaka. Postanowiłem się tym nie przejmować, przecież nie zrobi mi nic złego...

-Bakugo... - Jego głos był trochę wyraźniejszy i głośniejszy, jakby znajdował się tuż za mną.

-Czego chcesz? - Mruknąłem zakładając nieudolnie kombinezon.

-Twoje ciało... - Zaczął, jednak od razu mu przerwałem.

-Tak, wiem jak wygląda. - Gdy skończyłem, obróciłem się w jego stronę.

-Nie wiedziałem, że jest aż tak źle...

-To nic takiego. - Podniosłem trochę głowę do góry, podczas tych trzech miesięcy nieźle wyrósł, przez co byłem przy nim niższy.

-Jak to „nic takiego"? Człowieku, masz całe ciało w podrapaniach, śladach, siniakach, obiciach i nie wiadomo jeszcze w czym.

-Czyli nic takiego. - Wzruszyłem ramionami, wymijając go.

-Stój. - Złapał mnie za rękę, w skutek czego zatrzymałem się gwałtownie, gdyż zrobił to zdecydowanie za mocno. Czułem się zagrożony, a nawet nie miałem jak się obronić. Byłem wychudzony, mniej umięśniony i słaby.

Last hope║KiribakuWhere stories live. Discover now