~🧡10🤎~

223 9 0
                                    

   Czy coś w ogóle działo się na tym bankiecie? Nie. Praktycznie kompletnie nic i jeśli mam być szczery, to całe to przedsięwzięcie przybrało formę niemal całkowitej stypy. Zająłem się rozmową z Minkyu jedynie kątem oka przyglądając się Jiminowi i jego najbliższemu otoczeniu. Wydawało się, że był bezpieczny, przez co z jednej strony odetchnąłem z ulgą, ale z drugiej...coś mi nie dawało spokoju. W końcu miał niby zginąć, prawda?

   Większość towarzystwa zaczynała się już nudzić nawet rozmową z innymi ludźmi, a alkohol, czy tanie przegryzki widocznie przestawały już smakować, dlatego po dłuższym czasie i wspólnych namysłach mądrze uznano, że to ten moment, w którym zmarli zostali już idealnie uczczeni, ludzie poznali się z tymi ludźmi, z którymi mieli, pierwszy alkohol już pływał we krwi, więc można było wyjść i pójść się zabawić.

   Aczkolwiek z perspektywy zobaczenia, że przenosimy się do ,,DrunkDancera" naprawdę zatęskniłem za tym depresyjnym bankietem...w tak wielkim klubie, przy takiej ilości ludzi i gęstej atmosferze nie będzie prosto mieć starszego na oku. Szczególnie, że będąc pod wpływem może zacząć się gubić, albo ufać złym ludziom.

   Wymamrotałem kwiecistą wiązankę pięknych, łacińskich słów zauważając, że dosłownie po minucie straciłem z oczu zarówno Minkyu, (chociaż byłem niemal pewien, że ten znowu bajeruje barmanki załatwiając sobie zniżki) jak i Jimina. Wywróciłem oczyma idąc w kierunku baru, gdzie przyjaciel załatwił mi już jakiś słabszy trunek i ze szklanką w dłoni wyszukiwałem wzrokiem rudowłosego...jest.

***

- Jeon Jeongguk - mruknął Minkyu...widocznie wyłączyłem się na chwilę z życia - przyglądasz się mu jak jakaś nastolatka od trzech zasranych godzin, a do tego szósty raz odpłynąłeś,

- Przepraszam. - westchnąłem - Niby jest z nim ten kumpel, ale on jest nieświadomy i go nie upilnuje...muszę go pilnować,

- Dobra, rozumiem, Jeongguk się poczuł opiekunką, - zaczął ponownie tonem czystego wyrzutu - ale to nie zmienia faktu, że przez to ja jestem przez ciebie ignorowany. - prychnął udając obrażonego - Nic mu nie jest...może szef odwołał całą akcje albo- - przerwałem mu,

- Jinyeong - wydusiłem przez zaciśnięte nową falą stresu gardło przesuwając się bliżej końca baru,

- To na pewno on? - spytał Minkyu widocznie przejęty faktem, że się pomylił, a szef faktycznie planował doprowadzić akcję do końca,

- Ta, za długo z nim siedziałem, żeby go teraz nie poznać. - odparłem pustym, pozbawionym jakichkolwiek emocji tonem - Cholera! Podał mu jakiś trunek,

- Idź tam! - niemal krzyknął i jak na zawołanie wystrzeliłem od przeciwnej strony niż Jinyeong ku starszemu, który teraz rozmawiał z jakimś obcym typem kręcąc otrzymanym alkoholem zbliżając go powoli do ust. W ostatniej sekundzie wyrwałem mu naczynie z dłoni,

- Ja to wezmę - mruknąłem zmierzając w stronę łazienki, a stukot obcasów za mną utwierdzał mnie w tym, że rudowłosy ruszył za mną,

- Jungkook! - krzyknął, ale nie zareagowałem - Jungkook no...- westchnął zawiedziony wchodząc za mną do o dziwo pustej łazienki, po czym złapał mnie za ramię odwracając w swoją stronę - ja naprawdę rozumiem, że twoim celem, czy pragnieniem jest pilnowanie mnie, ale nie przesadzaj. Jestem w klubie i chce się dobrze bawić, a to jest pierwszy trunek zawierający alkohol, który mam zamiar w siebie przyjąć - założył ręce na piersi - możesz mi to łaskawie oddać?,

- Oh chciałeś to wypić? - spytałem teatralnie niczym najlepszy aktor - Wybacz, nie wiedziałem. - posłałem mu sztuczny, głupkowaty uśmiech wylewając połowę zawartości naczynia na znaleziony obok umywalki ręcznik, w którym w akompaniamencie cichego syku wypaliła się sporych rozmiarów dziura, w reakcji na co starszy uchylił szeroko usta, a ja tryumfalnie wcisnąłem mu w dłoń szkło z pozostałą połową trucizny - Proszę, do dna - uśmiechnąłem się wrednie, a starszy jedynie westchnął odkładając naczynie na krzesło dla inwalidów,

- Dziękuje. - wyszeptał - Kim ty jesteś, co? Jakimś aniołem stróżem? - nie powstrzymałem się. Wybuchnąłem szczerym śmiechem przytrzymując się brzegu umywalki dostrzegając kątem oka pełne niezrozumienie na twarzy Jimina,

- Prędzej wysłannikiem z samego dna piekła mój drogi - odparłem uspokajając się i pozostawiając na twarzy jedynie uśmiech,

- A jednak anty-działasz mafii - zmarszczył brwi...a więc on tak to widział? Ja? Anty?,

- Raczej powiedzmy, że nie na rękę byłby mi fakt, gdyby pewnemu Park Jiminowi stała się krzywda. - poprawiłem go - Ale uwierz mi, dla innych nie bywam taki dobry,

- Czyli jednak anioł stróż - czy on naprawdę zawsze musi wywalczać swoje racje? I Oh czy ja zawsze muszę mu finalnie odpuszczać?,

- Dla ciebie może i tak - prychnąłem - dla innych niemal sam szatan,

- Udam, że nie słyszałem drugiej części - zachichotał przytulając się do mnie,

- Nie pozwalasz sobie na za dużo panie Park? - mruknąłem mimo wszystko odwzajemniając uścisk,

- Przecież widzę, że to lubisz. - uznał wesoło, po czym staliśmy nadal przytuleni w czystej, przyjemnej ciszy, aż starszy jednak postanowił się odezwać - Jungkook...?,

- Mhm - odparłem,

- Chcę do domu. - wymamrotał niechętnie odsuwając się ode mnie, aby spojrzeć niepewnie w moje oczy - Myślisz, że autobus będzie bezpieczny? Przyjechałem z Jungwoonem i nie mam tu samochodu - objaśnił,

- Żadnych. Publicznych. Transportów. - wysyczałem akcentując każde słowo dla pewności, że mnie posłucha - Odwiozę cię,

- Naprawdę? - niemal pisnął zadowolony,

- Tak, ale najpierw podjedziemy do twojego domu, żebyś sobie zabrał pare potrzebnych do życia rzeczy, bo samego cię tam nie puszczę - wyjaśniłem,

- A co za różnica czy pojadę tam sam czy z tobą? - spytał, a w odpowiedzi jedynie uśmiechnąłem się dumnie, po czym nachyliłem się nad jego uchem,

- Taka, że twój Jungkookie ma broń. - wyszeptałem bezwstydnie obserwując jak rudowłosy nieznacznie drga zaciskając ząbki na dolnej wardze i naprawdę musiałem się powstrzymywać od śmiechu. Odsunąłem się od niego kucając, aby spojrzeć w jego oczy wędrujące tylko sobie znaną trasą po podłodze przez automatyczne spuszczenie głowy wywołane zawstydzeniem - Idziemy? - spytałem odsuwając się od niego, aby przypadkiem nie przestał oddychać. Starszy jedynie kiwnął głową na ,,tak" od razu odwracając się na pięcie w stronę drzwi, aby bezskutecznie ukryć przede mną swoją czerwoną buźkę. Uroczy.

***
29.09.2021r.
(przepraszam za opóźnienie...)

Under Protection | JiKook | j.jg x p.jmWhere stories live. Discover now