~🧡12🤎~

226 12 0
                                    

   Dotarcie na miejsce zajęło nieco więcej niż przypuszczaliśmy i dopiero prawie godzinę od odjazdu udało nam się dotrzeć w okolice domu Jimina. Czułem jak ponownie zaczyna gdzieś we mnie kiełkować nadzieja na to, że może faktycznie to, co miało się spierniczyć już się spierniczyło, zła passa odeszła, a my możemy odsapnąć, ale cóż...ilekroć ta nadzieja rozświetlała choćby na ułamek sekundy mój umysł tylekroć los zaczynał śmiać mi się prosto w twarz pokazując, że na udany plan to ja zbyt szybko nie będę mógł liczyć. Jedyne na co jeszcze mogłem się łudzić, to nadzieja, że chociaż przeżyjemy to cholerne bagno.

Cóż...fartownie pod domem starszego nie trafiliśmy na nikogo kto mógłby zostać wysłany przez szefa, ale...osoba, którą zobaczyłem siedzącą na walizkach rudowłosego była dla mnie jasnym znakiem, że nasze problemy zamiast stopniowo znikać jedynie narosną. To będzie trudna akcja:

- Park - mruknąłem beznamiętnie starając się ukryć swój gniew, ale chyba niezbyt skutecznie, bo w szeroko otwartych oczach Jimina dostrzegłem coś czego nie cierpiałem w nich widzieć. Niepokój - musimy się pospieszyć, dobra? - starałem się zabrzmieć nieco łagodniej na co starszy jedynie skinął głową wyskakując z samochodu,

- Hej Hyunsoo! - krzyknął i mimowolnie wzdrygnąłem się słysząc to imię. Westchnąłem odchylając głowę do tyłu po czym maskując wszystkie emocje dołączyłem do tulących się mężczyzn stając obok,

- Minnie w co ty się wpakowałeś? - roześmiał się szarowłosy - Byle bym tylko nie trafił do pierdla razem z to- - w tym momencie jego wzrok spoczął na mnie lustrując w zdziwieniu moją sylwetkę od końców włosów po same czubki palców u stóp. Rozpoznał mnie...czego ja się tak właściwie mogłem innego spodziewać. Odstawił Jimina na trawnik swój wzrok tym razem wbijając niczym ostrza harpunów głęboko w moje ciemne tęczówki. Dostrzegłem w tych jego swego rodzaju złość wymieszaną z brakiem szacunku, przez co sam mimowolnie odwróciłem wzrok spoglądając na Jimina. Szarowłosy był zbyt pewny siebie jak na moje nerwy i wytrzymałość...wolałem mieć kontrolę,

- Hey Jiminnie, pomóc ci z bagażem? - spytałem i może błędem było okazywanie zainteresowania rudowłosym skoro w końcu to poniekąd z jego powodu moja przygoda z Hyunsoo skończyła się nim w ogóle zdążyła się zacząć. Nie żebym tego żałował, bo to akurat nie miało prawa egzystencji...ale miałem nieodparte wrażenie, że w tym jego okrytym szarym włosiem łebku coś jednak jest nie tak, a to mogło oznaczać dla mnie tylko jedno. Kolejne-cholera-kłopoty - Spakujemy się szybko i jedziemy,

- Jasne! - przytaknął wskazując na trzymaną w łapkach różową walizkę - Weźmiesz?,

- Daj - posłałem mu ciepły uśmiech z dumnym wyrazem twarzy biorąc w ręce ,,ciężką" walizkę zmierzając z nią w stronę samochodu. Postawiłem przedmiot na ziemi otwierając drzwi od bagażnika, kiedy druga z walizek stuknęła o zaśnieżony beton tuż obok mnie,

- Czyli dobrze usłyszałem, że zostawiłeś mnie dla jakiegoś Jimina, - mruknął poddenerwowany Hyunsoo niemal wrzucając niewinną, miętową walizkę do bagażnika - ale że akurat dla tego? Poważnie? Co on niby ma czego ja nie mam, co?,

- Nie rozumiem o co ci chodzi. - udałem niewzruszonego wsadzając do pojazdu drugą z walizek - Co ty tak właściwie sobie wyobrażałeś? Tylko tańczyliśmy, nie zapominaj o tym,

- Jakoś moje dłonie niezbyt ci przeszkadzały. - fuknął zakładając ręce na piersi. Przełknąłem ślinę łapiąc za klamkę od drzwi, aby zamknąć bagażnik - Oferta z telefonem aktualna? Chętnie ci się wpiszę kochanie - poczułem jak żółć staje mi w gardle, a wnętrze głowy momentalnie zawirowało w chaotycznym tańcu. Jakim cholernym prawem tak mnie nazywał?,

Under Protection | JiKook | j.jg x p.jmWhere stories live. Discover now