2

831 40 11
                                    

Wybaczcie mi za pojawiające się błędy, przyłożę się bardziej i poprawię ten rozdział w najbliższym czasie. Miłego czytania.

Chcąc czy nie, musiała przeprosić. Mingyung wbiła wzrok w jego ciemne tęczówki i zatraciła się w nich. Skrywały wiele tajemnic. Wydawały się one być ukryte w skrzyni, do której Mingyung musiała znaleźć klucz.

— Przepraszam. Naprawdę nie zrobiłam tego celowo — odskoczyła nerwowo, gdy zorientowała się bliskim kontaktem z Amerykaninem. Ukłoniła się przed nim, przez co stojący obok Jake parsknął śmiechem. Przerażała ją jednak ta cisza ze strony Jay'a.

— Przecież to urocza kelnerka! — odezwał się Jake, uderzając przyjaciela w ramię — Rany, chyba naprawdę nas polubiłaś — uśmiechnął się zalotnie do Mingyung. Siedemnastolatka uniosła brew w zdezorientowaniu.

— Nie jestem żadną uroczą kelnerką. Błagam, nigdy więcej tak do mnie nie mów i nie, wcale was nie polubiłam — zagroziła Mingyung, powoli irytując się zachowaniem Australijczyka.

Czarnowłosy w głębi był zaskoczony takimi słowami, skierowanymi do Jake'a. Zawsze to oni byli tymi, do których należało się zwracać z szacunkiem. Każdy błagał ich na kolanach żeby się zaprzyjaźnić.

Mingyung odwróciła się na sekundę i spojrzała na Soohyun, która cały czas stała w szoku. Siedemnastoletnia brunetka była zagubiona. Nie wiedziała czy posprzątać cały bałagan, czy może odejść z przytupem.

"Nie zrobił mi nic złego, to dlaczego mam być dla niego niemiła? Posprzątam po sobie i już się z nim nie spotkam".

— Jay? — zwróciła się do starszego chłopaka. Amerykanin zwrócił swoje spojrzenie na Mingyung i wyczekiwał odpowiedzi — Szczerze za to przepraszam, nie miej mi tego za złe — pokazała palcem na oplamiony kardigan.

— Cóż, tak czy inaczej czasu nie cofniesz — westchnął obojętnie. Zimno w jego oczach było odczuwalne nawet u stojącej z tyłu Soohyun — Postawisz mi kawę to wtedy pomyślę o tym — wskazał ręką na leżący na ziemi kartonik — co tu się stało — uśmiechnął się prawie, że niewidocznie. Ostatnie wypowiedziane słowo wywołało wybuch wulkanu w dziewczynie — Kelnereczko.

— Hej! — ryknęła na niego z wyraźną złością, lecz on i Jake przeszli bez słowa obok Soohyun i zbiegli po schodach do szatni, gdzie mieli wychowanie fizyczne — Nie wierzę, co za arogancki dupek! — dopowiedziała sfrustrowana brunetka w stronę Soohyun. Energicznie podniosła kartonik z ziemi i wyrzuciła go do kosza.

— Czy ja śnię? Mingyung, powiedz, że to się stało naprawdę. Jake się do mnie uśmiechnął! — blondynka żyła w swoim świecie, czym rozwścieczyła przyjaciółkę do granic możliwości — Hej! Mingyung, nie denerwuj się. Spójrz na to z innej strony, masz szansę na spotkanie z Jay'em. Sam na sam! — powtarzała jak mantrę, podążając za siedemnastolatką.

— Mam go serdecznie dosyć. Ich obu zresztą! — machnęła rękoma, a po chwili dotknęła swoich rozgrzanych policzków — Huh? Dlaczego jestem taka rozpalona? — przycisnęła lewą rękę do czoła.

— Pokaż — starsza z dziewczyn znalazła się bliżej Mingyung i przyłożyła usta do czoła — Idiotko, to nie gorączka! Po prostu się zarumieniłaś — szturchnęła młodszą w ramię i zabuczała koło nosa.

— Nie zarumieniłam się, gadasz od rzeczy! Chodźmy już do klasy bo zaczynasz mnie wkurzać, Soo — burknęła młodsza, ukrywając głowę we włosach.

Po czterech godzinach spędzonych głównie na porządnej nauce, przyszła pora na lekcje z wychowawcą. Uczniowie na lekcjach nauczyciela Rhee czuli się swobodnie i komfortowo.

RAINY DAYWhere stories live. Discover now