11

529 34 4
                                    

Siedemnastolatka zadrżała na dźwięk wydobywający się z jego ust. Powiedział to tak niskim głosem, którego Mingyung nigdy nie słyszała. Utrzymał on swoją chytrość i złośliwość.

— To wspaniale! — uśmiechnęła się Jimin, przecierając z grzeczności ramię Mingyung.

"Ale- Zabiję tego idiotę" zmarszczyła brwi i spojrzała się spod byka na Jay'a. Czarnowłosy stał obok Jake'a ze swoim sławnym uśmieszkiem.

— Dzwonek? Tak szybko? — zdziwił się Jake, rozglądając się po korytarzu — Pora na nas. Do zobaczenia! — posłał dwóm dziewczynom swój idealny uśmiech.

Uchinaga poszła razem z nim, jedynie Jay został z tyłu. Zdawało się, że chciał coś powiedzieć Mingyung. W momencie kiedy siedemnastolatka chciała dogonić Soohyun, chłopak ją złapał i dotknął ustami szyi.

— Przyjdź na tą domówkę, proszę — szepnął do jej ucha.

— Nie licz na to, Park — uśmiechnęła się tak samo złośliwie, jak on kilka chwil temu. Pożałowała swoich słów, gdyż chłopak popchnął ją delikatnie na szafki i zagrodził drogę ucieczki — Oszalałeś?! — pisnęła oburzona i zdezorientowana — Ludzie się patrzą.

— Albo się zgodzisz, albo cię pocałuję l. Przy wszystkich — nie spuszczał jej z oczu. Cały czas nie przerywali kontaktu wzrokowego. Mingyung poczuła mocne męskie perfumy. Dosłownie przez sekundę przed jej oczami zawirował świat. Myślała, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach.

Zwróciła uwagę na jego włosy, kontury twarzy, kolczyki w uszach i przede wszystkim usta. Zawiesiła się na moment.

— Wybieraj, Kim Mingyung — parsknął, coraz bardziej zbliżając się do twarzy dziewczyny. Ciemnowłosa spanikowała taką bliskością. W jej brzuchu najwidoczniej odezwały się motyle.

— Nawet gdybym tam poszła to nikogo nie znam. Soohyun od razu by poszła do twojego kolegi i co wtedy? Nie mam zamiaru być tam sama — syknęła, trzymając chłodny wyraz twarzy.

— Zająłbym się tobą — odpowiedział od razu. Serce Kim kolejny raz zrobiło fikołka, powodując też rumieńce na szyi, policzkach i uszach. Rzecz jasna, Jay to zauważył.

— W takim razie przyjdę, ale teraz mnie puszczaj. Jest dawno po dzwonku, kretynie! — odepchnęła Amerykanina od siebie, Jay nie mógł się opanować od śmiechu — A spróbuj mnie tylko tam zostawić samą to się już do ciebie nie odzywam! — fuknęła w jego stronę z małym uśmiechem.

— Nie złość się tak, kelnereczko! — pomachał do niej, nim wrócił do swojej klasy na zajęcia z matematyki.

Wszyscy skupili się na swoich zajęciach. Przerwy nie trwały długo na co marudzili uczniowie, jednak w końcu doczekali się przerwy na lunch. Wpadli do stołówki i nakładali na tacę jedzenie.

— Idziemy do Jimin, prawda? — zapytała Soohyun, stojąc w kolejce. Mingyung odwróciła się z pretensjami — No co?

— Nie idę tam. Nie ma mowy, że będę tam sterczeć jak słup i podpierać ściany, Soo — prychnęła, mimo obietnicy złożonej Jay'owi.

— Przecież tak nie będzie. Myślisz, że zostawię cię u niej w domu gdzie będzie pełno pijanych i naćpanych ludzi? — zdziwiła się Soohyun, kładąc na tacę dwie kulki ryżu.

— Dobrze wiemy we dwie, że i tak pójdziesz do chłopaków — Mingyung wywróciła oczami, idąc za przyjaciółką do ławy. Obie usiadły naprzeciw uroczych i bardzo ładnych dziewczyn.

Mingyung spojrzała na każdą po kolei. Większość z pięcioosobowej grupy siedziała na telefonach i robiła zdjęcia. Kim poczuła się nienaturalnie zazdrosna. Ich oczy były duże i starannie pomalowane, włosy miały gęste i zdrowe, a ich twarze nie posiadały żadnej skazy.

RAINY DAYWhere stories live. Discover now