12

506 39 4
                                    

Zgromadziła w sobie odwagę i odwróciła się. Gwałtownie została popchnięta na bok, gdyż do środka weszła kolejna grupa imprezowiczów. Jay przyglądał się jej przestraszonej twarzy. Mingyung w tym samym czasie skupiła się na jego stroju, który opisywał go w całości. Cienka bluza w ciemnym kolorze z napisem, która była na koszuli z białym kołnierzem. Przedziurawione, wąskie spodnie uwydatniały jego uda.

— Nie wiedziałam, że palisz papierosy — powiedziała, unikając jego spojrzenia. Cały czas spoglądała w podłogę.

— Zdarza się — odparł, wyciągając z kieszeni lizaka — Chcesz? — chytrze się uśmiechnął nim włożył słodkość do ust.

— Nie — szepnęła zarumieniona — Wiesz gdzie jest Jimin?

— Chodź, zaprowadzę cię bo jeszcze mi się tu zgubisz — parsknął i machnął głową. Przebijając się przez środek budynku, Jay przywitał się męskim uściskiem dłoni z kilkoma chłopakami. Niektórzy zmierzali Mingyung ciekawskim wzrokiem.

— O! Mingyung! Cieszę się, że przyszłaś — Park puścił ciemnowłosą dopiero, gdy oboje stali obok Jimin. Chłopak musiał być pewnym, że Kim nie zadziała się żadna krzywda.

— Dziękuję za zaproszenie. Zgubiłam gdzieś Soohyun, zresztą jak zwykle — siedemnastolatka wywróciła oczami.

— Widziałam ją przy barku — odpowiedziała Uchinaga, zarzucając swoje włosy do tyłu — Gdzieś za godzinę będzie butelka i siedem minut w niebie — zapowiedziała starsza, uśmiechając się z radością do Mingyung.

— Jimin? Gdzie jest łazienka? — spytała skrępowana.

— Musisz wejść po schodach i drugie drzwi z prawej strony. Jakbyś chciała na chwilę odpocząć od tego jazgotu to te pierwsze to mój pokój — rzekła Uchinaga, nie zatrzymując uśmiechu. Mimo procentów jakie miała w swoim ciele, wciąż trzymała się na nogach.

— Dzięki.

Mingyung wyminęła kilka osób i weszła po schodach według wskazówek koleżanki. Otworzyła drugie drzwi i zamknęła się w łazience. Ciężko westchnęła, patrząc na siebie w lustrze. Miała się dobrze bawić, lecz nic się na to nie zanosiło.

Z dołu usłyszała głośne krzyki i wiwaty. Zmarszczyła brwi i wychodząc z łazienki natknęła się na jedną dziewczynę. Mingyung uprzejmie zeszła jej z drogi i zbiegła po schodach.

Organizatorka imprezy stała na środku z pustą butelką w dłoni. Mingyung w grupie zobaczyła Soohyun dlatego bez zastanowienia do niej podeszła.

— Miałaś mnie nie zostawiać, śmieciu — zażartowała młodsza, uwieszając się na ramieniu Soohyun. Choi uśmiechnęła się z przeprosinami.

— Kto jest chętny na butelkę to usiądźmy w kółko. Będzie wygodniej — wytłumaczyła Jimin, siadając po turecku na podłodze.

Kółko utworzyła trzynastoosobowa grupa. Mingyung razem z Soohyun nikogo nie znały oprócz Jay'a, Jake'a i Jimin. Ostatnie słowo wyliczanki padło na siedzącą obok Jay'a, blondynkę. Dziewczyna poprawiła się na kolanach i złapała za butelkę po alkoholu. Zakręciła nią delikatnie i szyjka butelki końcowo wskazała na opierającego się o kanapę, chłopaka.

— Hyungjin! No dalej! — pospieszyła go Uchinaga. Brązowowłosy chłopak wstał i stanął naprzeciwko blondynki. Dziewczyna nieśmiało stanęła na palcach i dosłownie musnęła usta Hyungjin'a. Wszyscy zaczęli klaskać, a do Mingyung dotarła adrenalina.

Jimin ponownie zaczęła powoli wskazywać na uczestników, mówiąc pod nosem niezrozumiałe słowa. Serce Mingyung zatrzymało się, kiedy palec organizatorki wskazał właśnie na nią.

"O cholera jasna-" pomyślała zestresowana. Szukała ratunku w spojrzeniu Soohyun.

Siedemnastolatka chwyciła butelkę i wprawiła ją w obroty. Zacisnęła piąstki by szyjka wskazała właśnie na właściwą osobę. Szczęście jej raczej dopisało, gdyż końcówka butelki wskazała Jay'a. W głowie podziękowała Bogu.

— Ciekawie — szepnął Jake, klepiąc przyjaciela po ramieniu. Do Jay'a dotarło po chwili, że musi pocałować Mingyung.

Park poprawił się na swoim miejscu i poczekał aż Mingyung do niego podejdzie. Ciemnowłosa wbiła w niego wzrok i nie miała pojęcia co zrobić z dłońmi dlatego oplotła nimi szyję chłopaka. Jay ukazał swoją słabszą stronę i się zawstydził.

— Szybciej, gołąbeczki! — krzyknęła Soohyun z radością wymalowaną na twarzy.

Mingyung wahała się, dlatego Jay musiał nadać tempo zadaniu. Pochylił się nad Kim i dotknął jej ust. Zrobił to delikatnie, mając z tyłu głowy, że już raz się całowali. Dziewczyna rzecz jasna oddała pocałunek, ale za bardzo się peszyła resztą uczestników. Odsunęli się od siebie bez słowa, jedynie było słychać z ich strony ciche wydechy, które powoli były zagłuszane muzyką.

Z głośników rozmieszczonych po całym domu, leciała znana piosenka "Sweater Weather", którą uwielbiały nastolatki. Mingyung wróciła na swoje miejsca obok Jake'a, natomiast Jay podał butelkę Jimin. Dziewczyna zaproponowała przerwę w zabawach.

— Idzie ktoś na papierosa? — spytał jeden chłopak z tłumu.

— Idę — zgłosił się Jay, wyciągając z kieszeni spodni paczkę papierosów. Mingyung zmarszczyła brwi, jednak nie odezwała się. Wznowiła rozmowę z Soohyun i Jimin.

— Chcecie może coś do picia? — wtrąciła Uchinaga, opierając się o drewnianą ozdobę na drzwiach. Dwie przyjaciółki równocześnie jej zaprzeczyły.

Dalsze rozmowy, które się ciągnęły, przerwał trzask zbitego wazonu i wrzaski dziewczyn. Mingyung, Jimin i Soohyun zeszły na dół i rozejrzały się za powodem paniki. Na środku sali biła się dwójka mężczyzn. Inni chcieli ich rozdzielić, a jeszcze kolejni próbowali dołączyć do bijatyki. Mingyung nie była w stanie zobaczyć uczestników bójki, ponieważ została na tyłach. Dopiero prywatne rozmowy kilku osób zdołały ją powiadomić, że w bójce bierze udział Park Jay.

Siedemnastolatka przepchnęła się w tłumie i dobiegła do Jimin. Obie dziewczyny z pomocą silniejszych imprezowiczów, odsunęły od siebie chłopaków. Mingyung chwyciła Jay'a za ramię i zatrzymała swój wzrok na zakrwawionych kostkach u dłoni.

— Zaprowadź go do łazienki, Mingyung — rozkazała starsza dziewczyna. Kim kiwnęła głową i z pomocą Jake'a podniosła Amerykanina i zaprowadziła go do łazienki.

— Jake, dziękuję za pomoc.

— Nie ma sprawy. A z tobą kretynie, mam do pogadania — uśmiechnął się do Mingyung, ale sekundę potem spojrzał się chłodno na przyjaciela. Wyszedł z łazienki, zostawiając dwójkę...przyjaciół? Zakochanych?

Mingyung poszperała w szafkach i znalazła waciki i wodę utlenioną. Bez odzewu zaczęła przemywać dłoń chłopaka. Jay stał oparty o umywalkę i jedyne co robił to lustrował Mingyung wzrokiem i od czasu do czasu syczał z pieczącego bólu.

— O co tym razem poszło? — mruknęła pod nosem, przecierając dłoń Jay'a.

— Drobnostka jak zwykle. Martwisz się o mnie, kelnereczko? — wsunął dłonie pod jej kurtkę i objął dziewczynę w pasie. Mingyung zesztywniała, pokazując delikatne rumieńce.

— Jay. Nie wiem czy się martwić, płakać, czy się śmiać. Czym my do cholery dla siebie jesteśmy? — nerwowo poprawiła swoje włosy, unikając kontaktu wzrokowego z ciemnowłosym. Poczuła lekki dotyk na twarzy, przesuwający się po jej ustach. Park kciukiem sunął po jej twarzy, ewidentnie doszukując się czegoś. Zatrzymał się na jej dolnej wardze. Pochylił się do przodu, ignorując zaschniętą krew nad łukiem brwiowym. Zetknął się ustami z Mingyung, powodując u dziewczyny motylki w brzuchu.

— Jesteśmy parą. Myślałem, że to oczywiste, kelnereczko.

Nie jestem dumna z tego rozdziału, ale koniec w miarę mi wyszedł. Uważajcie na siebie i do następnego rozdziału! <3

RAINY DAYWhere stories live. Discover now