6

606 39 5
                                    

Rozdział tak naprawdę nie wyszedł jak chciałam, ale przez naukę nie mogę napisać go dłuższego. Zrobię co w mojej mocy, byście cieszyli się z tej książki. Miłego czytania.

Ciepło rozchodziło się z ich ciał ze wzajemnością. Oboje dopełniali siebie nawzajem i poczęli traktować jak zagubione bratnie dusze. Godzina patrolu opiekunów wycieczki dobiła, przez co nastolatkowie musieli powrócić do swoich miejsc tymczasowego zamieszkania.

— Wymknę się jeszcze dzisiaj — szepnął do jej ucha ciemnowłosy i prawie musnął ustami płatek jej ucha. Dziewczyna zawstydziła się niczym róża i obudziła się na słowach Amerykanina — Do zobaczenia, kelnereczko.

— Jeszcze raz mnie tak nazwij, ty parszywy idi-

Mingyung zatrzęsła się ze strachu, czując na ramieniu czyiś dotyk. Odwróciła się gwałtownie i ujrzała Choi Soohyun. Osiemnastolatka wyglądała na pijaną, aczkolwiek zapach na to nie wskazywał.

— Hej, co ci jest? — zmartwiła się Mingyung, łapiąc starszą dziewczynę w pasie, gdyż ta zmrużyła oczy — Nie mów mi, że coś brałaś. Kretynko, kto ci to dał?! — zdenerwowała się Kim. Panika była wykrywalna w jej oczach.

Osiemnastoletnia Choi opadła na ziemię tuż przed domkiem letniskowym. Mingyung położyła jej głowę na kolanach i poklepała po policzku.

— Zaraz tutaj przyjdzie jakiś z wychowawców i wyrzucą cię ze szkoły! Jak zwykle jesteś nieodpowiedzialna — zawyła siedemnastolatka i uniósłszy starszą weszła do środka domku.

Mingyung nie myślała o pozostałych dziewczynach. Czy znajdowały się w środku? Na całe szczęście żadnej nie było, gdyż udały się do domków swoich koleżanek w celu potajemnego nocowania.

— Otwórz te przeklęte oczy i powiedz mi kto ci dał te prochy — wrzasnęła siedemnastoletnia brunetka i maszerowała ze złości z kąta do kąta.

— Śmiesznie wyglądasz.

— Słucham?! — oburzyła się Kim i zmarszczyła brwi. Wzięła głęboki wdech i spojrzała na przyjaciółkę — Dziewczyny zaraz przyjdą i dowiedzą się co zrobiłaś. Soohyun, do cholery jasnej!

— Zrzędzisz jak moja matka — burknęła krótkowłosa blondynka. Narkotyki zaczęły dawać po sobie znaki.

— Bo się zachowujesz jak rozwydrzona gówniara! Nie wiesz jakie kłopoty możesz mieć, jak ktoś cię teraz zobaczy — odpowiedziała Mingyung — Idź już spać.

Adrenalina w ciele Soohyun dopiero się rozkręcała. Zaczęła podskakiwać w niesamowitym tempie. Blondynka podniosła się z podłogi na chwiejnych nogach i zaczęła tańczyć do piosenki koreańskiego zespołu.

Mingyung nawet na chwilę nie mogła spuścić starszej dziewczyny z pola widzenia. Raz jak ją chwyciła za ramię i kazała usiąść to Choi zaczęła się szarpać, potem krzyczeć i na końcu zamknęła się w łazience.

"Nie mam pojęcia kto jej to podał, ani co to jest za świństwo. Jeśli zaraz tutaj ktoś przyjdzie to jesteśmy udupione" pomyślała z przerażeniem. Jej mama nie po to przeznaczyła pieniądze.

— Soohyun, wyjdź z tej łazienki!

— Chwila, ładne lustro tutaj jest — odkrzyknęła starsza przez łazienkowe drzwi — Mamo, gdzie jesteś?

— Soohyun, przestań się wygłupiać i wyjdź z tej łazienki! — Mingyung wychodziła z siebie. Cierpliwości ona nie miała za grosz.

Starsza wyszła z łazienki dopiero gdy zrozumiała jak działała klamka. Siedemnastolatka zaprowadziła Soohyun na łóżko.

— Zobaczymy jak rano będziesz się czuła. Powiesz mi kto ci to dał i co to jest — zapewniła Mingyung, schodząc z łóżka.

Brunetka miała cały czas na oku przyjaciółkę dopóki ktoś nie zapukał do drzwi. Mingyung zmuszona była wstać i sprawdzić kto to był.

— Jay? Po co tutaj przyszedłeś? — szepnęła ze zdezorientowaniem. Czarnowłosy uśmiechnął się chytrze i chwycił dziewczynę za rękę na dwór.

— U mnie chłopaki już się bawią po swojemu. Jest tam trochę za głośno — wytłumaczył Jay. Stanął naprzeciw Mingyung i wpatrywał się w jej oczy.

— Jestem brudna?

— Nie — otrząsnął się. Na jego policzkach zagościły delikatne rumieńce — Co teraz robiłaś?

— Przywoływałam Soohyun do porządku — uśmiechnęła się niewidocznie — Nikomu ani słowa, ale ktoś ją naćpał.

— Serio? — Amerykanin poważnie się zdziwił. Zdawało się, że nawet zmartwił — To dlatego było tak cicho jak przyszedłem.

Ich rozmowa kleiła się na tarasie. Widok na jezioro wyglądał cudownie, w dodatku nocne niebo dodawało poczucie bezpieczeństwa i komfortu.

— Mingyung?

— No? — odparła, cały czas opierając się głową o ramię chłopaka. Spędzili tak na dworze półtorej godziny.

— Bardzo cię lubię.

W tamtym momencie jej serce stanęło. Oderwała się automatycznie od ramienia Amerykanina i spojrzała mu szczerze w oczy. Nie widziała w nich żadnego kłamstwa. Wszystko wydawało się dla niej tak niemożliwie prawdziwe.

RAINY DAYWhere stories live. Discover now