7

620 40 4
                                    

Mingyung nie mogła zasnąć po usłyszeniu słów Jay'a. Chłopak wypowiedział je w tak czarujący sposób, że Kim myślała o tym jak o śnie.

— Soohyun. Musimy wstawać, zaraz będzie zbiórka — siedemnastolatka lekko popchnęła przyjaciółkę, która jeszcze poprzedniego dnia skakała z radości.

— Mam rollercoaster w brzuchu — ziewnęła starsza, po czym szybko uciekła do łazienki w celu zwrócenia wszystkiego co spożyła wcześniej — Mingyung, co ja wczoraj robiłam? — powiedziała załamującym się głosem.

— Wystarczy jeśli powiem, że brałaś narkotyki? — odparła złośliwie — Jesteś jeszcze wczorajsza — przewróciła oczami, widząc opuchnięte oczy Choi Soohyun.

— Dobra, nie chciałam tego wiedzieć — stęknęła osiemnastolatka i wyjęła z walizki świeże ubrania — Jakie są plany na dzisiaj?

— Opiekun mówił przecież, że dzisiaj będziemy brać udział w jakiś zabawach — odpowiedziała Mingyung, wyciągając w międzyczasie ubrania. Było dosyć chłodno dlatego wyjęła duże, czarne spodnie dresowe i w tym samym rozmiarze fioletową bluzę.

Po przebraniu się każdej z dziewczyn, odbyła zbiórka. Opiekunowie zarządzili zbiórkę według domków.

— Dzisiaj będziecie budować swoje uczucia. Proszę dobierzcie się w czteroosobowe lub tam gdzie nie ma takiej możliwości to po pięć osób — powiedział wychowawca.

— Mingyung, chodź do chłopaków — siedemnastolatkę chwyciła Soohyun i pociągnęła w stronę dwójki zagranicznych gwiazd — Możemy się dołączyć? — spytała grzecznie, spoglądając głównie na Jake'a.

— Pewnie. Sami mieliśmy do was podejść — skomentował Australijczyk, mrużąc oczy ze szczęścia.

— Dobrze. Widzę, że wszyscy się dobrali. Pierwsza zabawa to chowany! Wylosujemy jedną grupę, która będzie szukać pozostałych. Musicie rozdzielić się po dwie osoby. Waszym celem jest schowanie się w miejscu we dwójkę.

— Ale fajnie! — zawołał ktoś z tłumu.

— Drużyną, która będzie szukać jest domek numer cztery! — powiedział głośni Hyunjin tak, aby każdy go usłyszał. Kątem oka spojrzał na Mingyung — Liczycie do pięćdziesięciu.

— Chowamy się razem? — zagadnęła Mingyung. Uniosła swoje oczy do góry i wyczekiwała odpowiedzi chłopaka. Otrzymała ją od razu, bo Jake i Soohyun już dawno uciekli się schować.

— Tamto miejsce wygląda na dobre — Amerykanin pokazał na wysoką skałę. Znajdowała się ona tuż za jeziorem — Idź pierwsza — przepuścił ją w wąskim przejściu między kamieniami. Mingyung uśmiechnęła się na tak drobny gest.

— Mało tutaj miejsca — mruknęła odrobinę zawstydzona bliskością chłopaka. Z tamtej odległości mogła ujrzeć jego świecące się oczy, wycięty łuk brwiowy, spierzchnięte i pogryzione wargi i kolczyki w uszach. Wszystko według niej wyglądało na nim idealnie.

— Odrobinę — chłopak niespodziewanie też się zawstydził. Zmienił swoją mimikę twarzy, gdy coś przykuło jego uwagę — Ktoś tutaj przyszedł — szepnął.

Miał rację. Ktoś był sprytny i wpadł na pomysł wejścia między skały. Jay zmarszczył brwi i objął ramieniem Mingyung by oboje ukucnęli. Przyciągnął siedemnastolatkę na swoją klatkę piersiową i powstrzymał przed utratą równowagi.

— Zdawało mi się tylko. Nikogo tu nie ma — wypowiedział nieznany dziewczęcy głos. Mingyung przełknęła ślinę i popatrzyła na idealnie widoczną żuchwę Jongseong'a.

— Było blisko — uśmiechnął się do niej chytrze i pogłaskał ją po plecach. We dwoje wstali z ziemi i popatrzyli sobie w oczy. Dziewczyna chciała by tamta chwila trwała wiecznie.

— Podoba mi się ta zabawa — rzekła Mingyung, przemieszczając się za Jay'em. Czarnowłosy poprowadził ją za domki. Zauważył, że dziewczyna ostrożnie i powili przechodzi między domkami, dlatego chwycił ją za rękę i przyspieszył jej kroku — Już mi się nie podoba. Zmęczyłam się — wystękała, biegnąc za nim.

Nagle szelest liści przykuł ich uwagę. Mingyung wychyliła się zza ściany domku, przez co gdyby nie Jay zostaliby nakryci. Park szarpnął za jej ramię i schował za ścianą. Zagrodził jej drogę i momentalnie pochylił się nad jej twarzą, gdyż różnica wzrostu między nimi była nieduża.

Delikatnie niczym piórko dotknął jej ust. Poczuła te popękane usta, lecz one jej nie przeszkadzały. Wręcz dodawały chęci. Mingyung przymknęła oczy tak samo jak Jay i wczuła się w pocałunek. Nie stawał się on agresywny. Cały czas utrzymywał tempo. Położyła najpierw lewą dłoń na jego szyi, a później drugą na kark. Jay'a przeszły przyjemne dreszcze.

— Jay?! Mingyung?!

RAINY DAYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz