2. Dach

2.3K 128 234
                                    

PRZYPOMINAJKA
------------------------------------------------------------
Pomóc ci wstać? -spytał nachylając się nademną. Karl najwyraźniej zauważył że jestem obolały.
-Jeśli możesz.
-tylko nie prowadź mnie bo nie chcem żeby mama coś podejrzewała. -chłopak pokiwał
głową na moje słowa i pomógł mi wstać.
Udaliśmy się do kuchni gdzie było już gotowe śniadanie. Ponieważ jest sobota nie musimy się szykować do szkoły.
------------------------------------------------------------

(Time skip)

Cały weekend Karl spędził ze mną. Nie odzywałem się do mamy praktycznie w ogóle. Tak poza tym to dość fajnie spędziłem te dni z moim jedynym przyjacielem....
Ale cóż już muszę iść do szkoły bo jest poniedziałek.

Całą noc nie spałem, nie wiem czemu, czułem się dziwnie.... Tak jagby mnie nie było na tym świecie.... Już wyszedłem z domu i skierowałem się w stronę szkoły ale już z daleka ujrzałem kłopoty.

Alex i Clay tam stali. Na szczęście mnie nie zauwarzyli. Postanowiłem że pójdę druga drogą, co prawda dłużej się nią szło, ale nie miałam wybory. Nie chciało mi się biec więc szedłem pośpiesznym krokiem. Dotarłem do szkoły i zobaczyłem że Karl gada z Sapnapem?

-Hej.... - powiedział nie pewnie teksykańczyk.
-Hej? -odpowiedział Karl.
-chciał byś może wyjść po szkole do parku? -zapytał to na co brunet się skrzywił.

-nie wiem najpierw bijesz mojego przyjaciela A teraz chcesz się ze mną zakolegować?
-on przecież nie musi nic wiedzieć.
-musi czy nie to mój przyjaciel.
- No dobra przepraszam że się nad nim znęcałem.... -czy on przeprosił to za to że mnie bił?! Co jest?
-mu to powiedz. -Karl już chciał odchodzić od niego ale ja postanowiłem że wyjdę zza rogu.

-a gdzie ter- nie dokończył bo już mnie zauważył.
-Hej Karl. -powiedziałam nie zwracając uwagi na Nicka.
-Hej.
-Hej.... George? Przepraszam że cię pobiliśmy.... -podszedł do mnie i popatrzył mi w oczy z ...wyrzutem sumienia? Co się z nim dzieję. Ale zważając na to że się do mnie przybliżył bałem się że mnie uderzy i podeszłam bliżej Karla.
- Nie bój sie nic ci już nie zrobię. Naprawdę.
-Ty mnie p-przepraszasz za to że się nademną znęcałeś całe moje życie? -zapytałem z lekkim strachem i zdezorientowaniem.

-n-no tak..
-i ja mam ci tak po prostu wybaczyć!? -powiedziałam nieco głośniej na co kilka osób na korytarzu szkolnym się na mnie spojrzało.
Złapałem Karla za rękaw i pociagnąłem go do klasy.
-Czy on właśnie cię przeprosił? -spytał zdziwiony całą tą sytuacją brunet.
-A z Tobą chciał normalnie pogadać? -teraz to ja się spytałem.
- na to wychodzi. To jest trochę podejrzane.

(Time skip)

Jest już po lekcjach. Wchodząc do szatni wpadłem na Clay'a....

-Uważaj jak leziesz! -krzyknął na mnie.
-p-przepraszam.....
- dawaj kasę albo sam ją sobie wezmę i dostaniesz w te białe ząbki. -uśmiechnął się chamsko.
-Już...
-Szybciej! -podałem
mu pieniądze i szybko wyszedłem z sztani zabierając swoje rzeczy.

Znów to samo....

Gdy byłem już w domu i odrobiłem lekcje było już ciemno.
Pomyślałem że pójdę sobie na dach bloku.

Tak jak pomyślałem tak zrobiłem. Usiadłem sobie i włączyłem telefon, który pokazywał 20 godzinę. Trochę późno ale i tak najlepiej przychodzić jak jest już ciemno.
Chciałem się odstresować, odpocząć od tego wszystkiego....zacząłem płakać. Wtedy marzyłem tylko o śmierci.... i zniknięcie z tego życia i nikomu nie przeszkadzać.

Stanąłem już przy bariercę i chciałem skoczyć aż nagle... ktoś złapał mnie za talie i obkręcił w swoją stronę. Gdy zobaczyłem kto to zatkało mnie. To był Dream. Ale czemu mnie uratował?
-Haha myślałem że to jakiś inny człowiek. Ty mogłeś sobie skoczyć. -aha czyli on mnie nie chciał na prawdę ocalić tylko myślał że to jakiś inna osoba, super.

Po chwili się zorientowaliśy że Clay dalej mnie trzymał tak że nasze krocza się stykały. Obydwaj zrobiliśmy się czerwoni i oderwaliśmy się od siebie.
-Ty jebany zboczeńcu! Dlaczego jesteś cały czerwony!!? - wykrzyczał panicznie.

-a myślisz że t-ty nie jesteś c-czerwony....? -zapytałem jąkając się bo bałem się że coś mi zrobi.
-j-ja nie jestem czerwony.... -z każdym słowem mówił coraz to ciszej bo spojrzał w telefon i zobaczył że zrobił się cały czerwony.

Pobiegłem jak najprędzej do mieszkania słyszałem jak za mną biegnie ale zdążyłem wbiec do domu.
Mama nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Poszłem do łazienki. Spojrzałem w lustro i zobaczyłem że dalej jestem cały czerwony. Przeszukałem szafkę.
-znalazłem.... -powiedziałem po cicho do siebie.

Przełożyłam kawałek metalu do nadgarstka....zrobiłem kilka nie za głębokich nacięć. Krew leciała i leciała ale gdy zaczęła kąpać na podłogę, przemyłem rany zimną wodą, i po chwili wziąłem prysznic.

(Time skip)

Wróciłem ze szkoły i jak się okazało mama kazała mi iść do sklepu. Nienawidzę miejsc publicznych A właśnie tam musiałem iść, tyle ludzi się na mnie patrzy i obgaduje za plecami.

Matka dała mi listę zakupów i poszłem. Tak jak myślałem mnóstwo ludzi się na mnie patrzyło, no ale nic na to nie poradzę. Wszedłem ( guysss wszedłem czy weszłem?? XDD ~Autorka) do sklepu spożywczego i zacząłem wybierać produkty. Zajęło mi to z 40 minut? Zapłaciłem za zakupy i już miałem wychodzić ze sklepu ale zobaczyłam Clay'a.

No zajebiście. Nie miałem jak go ominąć ponieważ stał prawie że przy wyjściu sklepu. Nie zwracając na niego uwagi przeszedłem obok niego. Ale on mnie popchnął i sprawił że się wywróciłem. Ten się tylko zaśmiał i zaczął uciekać, po chwili zobaczyłem że stoi przy mnie Karl.

Ale skąd on tu się wziął? Pomógł mi wstać.
-Nic ci nie jest? - spytał troskliwym głosem.
-nie, chyba nie.
-Czekaj pomoge ci. -
Brunet pomógł mi pozbierać zakupy.

-Dzięki. -odpowiedziałem. Pożegnaliśmy się jeszcze i poszłem do domu. Rozpakowałem zakupy i położyłem się na łóżko patrząc się głucho w sufit. Po chwili zasnąłem.

<Sen>

Byłem w liceum, lekcje się już skończyły i postanowiłem wyjść do parku. Na korytarzu szkolnym nie było nikogo oprócz wysokiego blondyna w masce z uśmiechem, w zielonej bluzie również z uśmiechem. Podszedł do mnie i złapał za rękę.

Pociągnął mnie do wyjścia z budynku i już po chwili byliśmy w parku, siedząc na ławce. Nie mogłem się w ogóle odezwać. Nagle zaczęliśmy się do siebie przybliżać A chłopak podniósł swoją maskę tak aby jego usta były odsłonięte. I gdy już nasze usta miały się złączyć wszystko zniknęło.

<Koniec snu>

Obudziłem się gdy usłyszałam dzwonek telefonu. Ale chwila co to był za sen? Dlaczego śnił mi się chłopak? I dlaczego się prawie pocałowaliśmy?!

Zawsze myślałem że jestem hetero, ale przez to co mój mózg wymyślił tej nocy już nie jestem tego pewien.... jak codzień rano uszykowałem się do szkoły. W domu było dziwnie cicho.
-Mamo? -spytałem wchodząc do salonu. Mamy nigdzie nie było, czyli pewnie gdzieś poszła, ostatnio nie ma jej praktycznie cały czas.

1017 słów

Pogrążeni {DNF} {KARLNAP}Where stories live. Discover now