15. Szczęście

1.7K 70 65
                                    


PRZYPOMINAJKA
---------------------------------

Leżałem z Clay'em już u mnie w domu i oglądaliśmy jakiś horror. Jak dobrze że między nami wszystko okej. Chyba bym psychicznie nie wytrzymał bez Dreama.

---------------------------------

<Pov Sapnap>
<Ranek dnia w którym Karl i Sapnap się pocałowali ♡>

Obudziłem się czując piękny zapach. Otworzyłem oczy lecz nie było przy mnie mojego przyjaciela? Nie to źle brzmi. Chłopaka. Powoli się podnosiłem gdy do pokoju wszedł Karl.
-oo już wstałeś. Zrobiłem nam naleśnikiii. Chodź. -podszedłem podszedłem mnie i pociągnął mnie za rękę.

Jego dotyk sprawia u mnie deszcze. Gdyby chłopak nie odwzajemnił uczuć pewnie bym teraz płakała. To była by żenująca sytuacja. Chłopaki nie płaczą, prawda?
Nim się obejrzałem byłem już przy stole. Karl nałożył mi i sobie naleśniki i zaczęliśmy się zajadać.
-Dziękuje Karl, pyszne śniadanko. -posłałem mu uśmiech I się do niego zbliżyłem. Czułem jak przyśpiesza się mu oddech. Przytuliłem Chłopaka od tyłu. Ten złapał moje ręce i oparł swoją głowę o moją (bo Sap jest niższy ~Autorka) Mogliśmy tak stać wieczność. Było tak przyjemnie.

-Niiiick puść już. -zepsuł piękną chwilę.
-Nieeee. -zaprzeczyłem.
-musimy iść do sklepu bo lodówka pusta. -oznajmił. Nie odezwałem się. Brunet zaczął się wyrywać z uścisku. O nie nie nie ja go tak nie puszczę. Zacząłem go gilgotać. Śmiał się w niebo głosu. Karl zaczął uciekać w stronę salonu. Popchałem go na łóżko i na nim usiadłem dalej go gilgocząc. Gdy zaczęły mu brakować tchu przestałem. Wpatrywaliśmy się w siebie spokojnie, ale ja wpadłem na pomysł. Skoro jest mój to czemu by go nie oznaczyć? Powoli zbliżyłem się do szyi wyższego. Całowałem jego żuchwę schodząc niżej. Zacząłem zasysać jego skórę  tworząc malinki. Chłopak lekko jęczał co tylko mnie podniecało.

Gdy skończyłem, i spojrzałem na jego szyję byłem z siebie dumny.
Karl nie mówiąc ani słowa poszedł do łazienki. Jak wyszedł jego miną mówiła wszystko. Jest lekko wkurzony.
-Nicholas! Jak ja teraz wyjdę na miasto? -spojrzał na mnie. Ja się lekko uśmiechnąłem.
-Ej no chyba musiałem zaznaczyć że jesteś mój, żeby żaden zbok mi cię nie zabrał~ -odpowiedziałem. Brunet zarumienił się i się uśmiechną.
-dobra nie marudź tak. Przecież możesz ubrać golf, nie będzie widać. -podsunąłem mu pomysł.

Karl czym prędzej pobiegł do pokoju a ja poszedłem spokojnie za nim.
-Oh sorki-wpadłem w chłopaka w wejściu do pokoju.
-Nie to moja wina przepraszam, a teraz rusz ten tyłek bo się spóźnimy.
-Karl kochanie spokojnie. Czemu się tak śpieszysz?
-Jest przecena na monsterki! -Krzyknął z entuzjazmem.
-O Boże... -zawiodłem się. Podszedłem do szafy i wyciagnąłem sobie jakieś ciuchy i się w nie przebrałem.

-Idziesz?!
-no już już spokojnie -uspokajałem go. Podbiegłem do niego I wyszliśmy na zakupki.

~~~

-No Kaaarl ile jeszcze będziesz wybierał te bluzyyy? -już się irytowałem.
-NO ALE TO JA SIĘ CIEBIE PYTAM KTÓRA LEPSZA. -Oznajmił.
-weź tą. -westchnąłem.
-No i co, tak ciężko?
-No nie. Ale możemy już wracać? Jest już po 15!
-oj tam. Dobrze już wracamy. -no i wreszcie wyszliśmy z galerii. Z dwiema torbami i jedną reklamówką pełną białych monsterków, znając życie to i tak to wypije w tym tygodniu.

~~~

-ahh domek. Kochany domek. Nogi mnie już bolą od szwędania się za tobą po tych sklepach. -zaśmiałem się.
-Aleeeee teraz będzie...TOP MODEL! -CO. -zdziwiłem się. Nie no ja nie wieżę...On teraz będzie chciał to wszystko przymierzać?! Ja tego nie przeżyje.
-TAKK! -Zapiszczał ze szczęścia. Z kim ja żyje...?

~~~

-I jak podobają ci się moje nowe outfity? -Zapytał kładąc głowę na mojej klatce piersiowej.
-Nie ważne w jaki outfit się przebierzesz i tak jesteś piękny.
-Awww dziękuję. -wtulił się we mnie bardziej.
-oglądamy coś?
-jasne czemu nie? -usiadłem i sięgnąłem po pilot od telewizora. Mój chłopak usiadł mi na kolanach a ja wsunąłem swoją rękę w jego włosy.
-Komedia może być? -zapytałem.
-Mhm. -odmruknął. Już po kilku minutach oglądaliśmy jakąś komedie. Nie powiem były chwilę w których wybuchaliśmy śmiechem ale fabuła nie była jakaś wspaniała.

~~~
Ja was przepraszam bardzo za te Time skipy ale nie wiem co mogę ty dopisać.

-Ejj ale ty mi tutaj nie zasypiaj. -usłyszałem głos wprost nad moim uchem.
-Co? Ja przecież nie śpię.
-widzę właśnie. Film dawno się skończył a ty siedzisz ciągle w tej samej pozycji. -no i tutaj miał trochę racji.
-No dobra już się tak nie zamyślaj. Chodźmy na spacer. -zaproponował. Zgodziłem się i już za chwilę mieliśmy wychodzić.

-A telefon? -podrzuciłem brunetowi telefon który o mało się nie zbił. 
-hmm czy my właśnie idziemy na randkę? -spytałem obejmując Karla ramieniem.
-możliwe. Idziemy do naszej kawiarenki? -doskonale wiedziałem o którą kawiarnie chodzi. Gdy pierwszy raz zaczęliśmy się spotykać to właśnie w niej.
-No jasne. Ale to ja stawiam. -wyciągnąłem portfel z kieszeni i skierowałem go w stronę wyższego.
-Dobrze. Tylko nie musisz mi się tak chwalić. -zaśmialiśmy się. Rozmawialiśmy wesoło przez całą drogę i tak szybko nam minął czas że nawet nie zwróciliśmy uwagi że jesteśmy już pod kawiarnią.

-panie przodem. -otworzył mi drzwi chłopak.
-ah dziękuję. -zaśmialiśmy się ale szybko uśmiech zeszedł z mojej twarzy gdy zobaczyłem ile par oczu się na mnie patrzy. Poczułem się najzwyczajniej w świecie niekomfortowo dlatego czym prędzej dosiadłem się do wolnego stolika dla dwojga. Dosiadł się do mnie brunet i złożyliśmy nasze zamówienia.

Wieczór upłynął nam  bardzo miło. Po zjedzeniu ciasta i wypiciu kaw postanowiliśmy przejść się jeszcze na spacer. Było już późno przez co nie zbyt mi się podobał ten pomysł aby chodzić po ulicach miasta. Karl zatrzymał się i złapał moje obie ręce. Spojrzałem na niego pytająco.
-Tak się cieszę że mam ciebie. -wyszeptał mi do ucha. Automatycznie przeszły mnie przyjemne ciarki. 
-Też się cieszę kruszyno. -odgryzłem się mu. Uśmiechnęliśmy się do siebie i zmniejszyliśmy odległość między naszymi ustami do zera.

Pocałunek był delikatny i pełny miłości a zarazem namiętności. Trwaliśmy w tej chwili chyba z 2 minuty. Kocham go i nie chcę go stracić. Nie chcę się z nim kłócić. Chcę się z nim przytulać i całować. Budzić się rano wtulony w chłopaka albo to on we mnie.

<Pov Karl>

Gdy wróciliśmy do domu postanowiłem pójść się wykompać. Póściłem ciepłą wodę z prysznica i ogarniałem się.

-Karl jak się ogarniesz to chodź do kuchni. Zrobiłem Ci kanapki. -oznajmił szatyn.
-Dobra! -odkrzyknąłem mu z pod prysznica. Szybko wysuszyłem się ręcznikiem i nałożyłem na siebie jakieś dresy.

<po kolacji>

Już zasypiałem w objęciach Nick w naszym łóżku. Cieszę się że między nami nie ma żadnych sporów. Nie wiem czy bym sobie bez niego poradził.

1050 słów

Guys...
To zakończenie jest okropne...
Musiałam zakończyćksiążkę ponieważ skończyły mi się pomysły i wena :/

Pogrążeni {DNF} {KARLNAP}Where stories live. Discover now