Rozdział 9 - Między nami wszystko okej?

61 8 7
                                    

W środku nocy obudziło mnie przeraźliwe zimno, docierające z każdej strony. Trzęsąc się jak galaretka, naciągnęłam na siebie narzutę, zdjętą wcześniej z kanapy. Przekręcałam się z boku na bok, w żaden sposób nie potrafiąc się ogrzać. Nie miałam pojęcia jak podkręcić cholerne ogrzewanie, a do Caleba duma nie pozwalała mi zadzwonić. Nie po tym co zrobił. Z resztą, karteczka, którą zostawił była dostatecznie wymowna - miałam się nie kontaktować. Więc jak głupia się męczyłam. Było mi przykro, okej. I czułam się okropnie. Skutki ulewy, mojego zmoknięcia w drodze na South Bank i spędzonych ostatnich dwóch nocy na kanapie pod cienką kapą, dawały się we znaki.

Pierwszy wieczór i noc były praktycznie nie do zniesienia - nie miałam przy sobie żadnych ciuchów na zmianę, te na mnie były przemoknięte do suchej nitki a cholerny burżuj zostawił mnie w niewiedzy co do moich rzeczy z Hoxton - ciuchów też magicznie mnie pozbawił. I niestety musiałam spędzić większość czasu w wilgotnej sukience, którą miałam na sobie. Całe szczęście, przez krótki moment mojego prysznica, nieco wyschły. Ale tylko troszeczkę.

Miałam przy sobie pieniądze, dzięki czemu kupiłam jakiekolwiek jedzenie - moim jedynym wyjściem z mieszkania była podróż do spożywczego i z powrotem - i przynajmniej sumienie nie gryzło mnie, że korzystam z tego w co Caleb wyposażył lodówkę. Już zupełnie poczułabym się upokorzona gdybym nawet w tym przypadku była od niego uzależniona.

I tak mi minęła większość czasu, podczas moich pierwszych dni w nowym mieszkaniu - robiłam sobie kawę w tym dziwnym automacie, którego nie potrafiłam z początku obsłużyć, napisałam do Philipa, że mnie nie będzie, bo choroba mnie rozkłada i całe dnie leżałam po prostu na kanapie, zastanawiając się, kiedy Humphrey raczy wrócić. Z tego co zauważyłam, nie wziął nawet ze sobą kluczy - zostawił je obok moich na szafeczce w przedpokoju.

Aż w końcu przez to marznięcie na kanapie, wkurzyłam się. Moja cierpliwość miała granice. Stwierdziłam, że skoro i tak nie zamierzał się pokazywać, ja skorzystam z okazji.

Podniosłam się i nie zwracając uwagi na nocną porę, ruszyłam do przedpokoju, zapalając po drodze wszystkie światła. Skoro zostawił klucze od mieszkania, mógł gdzieś zapodziać także te od swojego pokoju. Albo istniały jakieś zapasowe. I nie powiem, bardzo na to liczyłam. Przeszukałam chyba wszystkie możliwe skrytki i miejsca, w których mógł je położyć, aż w końcu wzięłam do ręki pęk, który leżał pod lustrem i ruszyłam prosto do jego pokoju. Oczywiście, nie byłam pewna czy którykolwiek będzie tym właściwym. Mogłam tylko modlić się o to, żeby pasowały do zamka. Dlatego, szeroko się uśmiechnęłam, gdy po kilku próbach drzwi w końcu ustąpiły.

- Obyś miał jakieś ciepłe spodnie w tej swojej garderobie - mruknęłam pod nosem, zatrzymując się przy szafie.

Była ogromna - zajmowała dwie ścianki korytarza w wejściu do sypialni - i, na moje nieszczęście, na tyle wysoka, że nie dostawałam do większości półek, nawet na palcach. Wszędzie pachniało Humphreyem - miał tak specyficzne i mocne perfumy, że nie można było ich pomylić z żadnym innym zapachem. Unosił się wciąż w powietrzu, pomimo jego dłuższej nieobecności. Z wyciągniętym ramieniem szukałam po omacku miękkiego materiału dresów. W końcu natrafiłam na coś takiego palcami i wyciągnęłam je bez zawahania. To samo zrobiłam z jakimś pierwszym lepszym swetrem. Moja desperacja sięgnęła nawet tego stopnia, że ukradłam mu skarpetki. Oko za oko. Usatysfakcjonowana ze zdobyczy, przebrałam się szybko, drżąc wciąż z zimna. Już miałam wychodzić z pokoju, jednak zawahałam się. Mój wzrok powędrował w stronę ogromnego, ciepłego łóżka. Mogłam wrócić do pokoju przeznaczonego dla mnie, oczywiście, ale wciąż nie posprzątałam go po przejściu huraganu - czytaj Caleba. Zaplanowałam to na następny dzień. Nie zastanawiając się dłużej, po prostu położyłam się na miękkim materacu i przykryłam puchową kołdrą. Ciągałam nosem, pokasływałam trochę, ale w końcu udało mi się zasnąć.

Have I lost the game? / cz. 1 |ZAKOŃCZONE| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz