Oczami Pollen
Tx - No, ale jak tak? No nie napijesz się? W ogóle? No malinówka Mistrza. No Pollen no! - mówił już bardzo pijany. Inni tańczyli, a ja siedziałam z Trixxem przy stole, bo bawiło mnie to jak on mówi gdy jest pijany.
Po - Em jestem niepełnoletnia?
Tx - Ja też - upił kolejny łyk alkoholu. - Malinówka Mistrza Fu jest święta!
Po - Mhm... Jutro będziesz żałował, że tyle wypiłeś.
Tx - Dzisiaj nie żałowałem, to jutro też nie będę, kwiatuszku.
Po - Kwiatuszku? - zdziwiłam się.
Tx - Tak. Kwiatki są ładne, więc jesteś kwiatuszkiem.
Po - Jesteś pijany, nie wiesz co mówisz...
Tx - Tak, jestem pijany i nie, nie nie nie - pogubił się. - Wiem co mówię! Wayzz, czyż Pollen nie jest ładna? - zaczepił zielonowłosego.
W - Jest - odpowiedział na co ja się zarumieniłam, choć wiedziałam, że to nieprawda.
Po - Wayzz, pomożesz mi go gdzieś ukryć?
W - Okej - razem wyprowadziliśmy rudego z jadalni. Na schodach było trochę trudniej.
Tx - Kocham was, kwiatuszki - przytulił nas.
W - Czy on właśnie nazwał mnie kwiatuszkiem?
Po - Uważa, że jesteś ładny - zaśmiałam się.
W - Aha? - udało nam się zaprowadzić Trixxa do starego pokoju Adriena. Tutaj raczej nie zrobi nic głupiego. Usiadłam na kanapie, a po chwili Trixx położył się obok z głową na moich kolanach. Z jakiegoś powodu zaczęłam głaskać go po głowie jak kota. Lub w tym wypadku lisa.
Po - Może zwariowałam, ale Trixx pod wpływem alkoholu jest nawet uroczy - stwierdziłam na co Wayzz się zaśmiał.
Tx - Głaszcz dalej to ci jeszcze zamruczę... - mruknął rudy. Potwornie się zarumieniłam, bo miałam nadzieję, że chłopak nie słyszy.
Po - Lisy mogą mruczeć? - spytałam, żeby uciec od tego co powiedziałam.
W - Właściwie tak. Ale nie wiem jak zamierza to zrobić w tej ludzkiej formie.
Oczami Duusu
Tańcząc z Nooroo, poczułam coś bardzo dziwnego. To coś nie było mi dotąd znane. Przez chwilę zapomniałam, że łączy nas tylko przyjaźń. Po prostu kierowałam się tym czymś. Piosenka już dawno się skończyła, ale my nadal kołysaliśmy się przytuleni do siebie. Gdy zrobiło się trochę chłodniej, jeszcze bardziej wtuliłam się w chłopaka.
N - Wejdziemy do środka?
D - Mhm - mruknęłam. Nooroo był taki przyjemnie ciepły, nie chciałam go puszczać. Jednak musiałam się odsunąć, bo inaczej nie dało się iść. Wtedy chłopak oddał mi swoją marynarkę. Była cieplutka jak on. - Dzięki.
Zaczynałam rozumieć co się ze mną dzieje, ale nie chciałam się z tym pogodzić. Poza tym nawet mi się podobało.
Gdy weszliśmy do rezydencji, Nathalie zdjęła but, żeby sprawdzić czyje imię się starło. Po chwili odszukała mnie wzrokiem, a na jej usta wkradł się uśmieszek. Natychmiast podbiegłam do niej i wyrwałam przedmiot z rąk, zanim ktokolwiek inny zobaczył.
Moje imię starło się najbardziej. Czyli według tej tradycji ja wyjdę za mąż następna. Cholera.
Zrobiłam się cała czerwona. Pozostałym nietrudno było się domyślić co zobaczyłam. Gdy po dłuższej chwili zainteresowanie mną zniknęło, ja również postanowiłam zniknąć. Cała moja pewność siebie, którą mam na co dzień, po prostu przepadła. Weszłam do gabinetu tak, żeby nikt nie zauważył, bo w tym momencie to chyba jedyne bezpieczne miejsce. W pomieszczeniu było ciemno. I dobrze. Podeszłam do okna, skąd bardzo dobrze było widać księżyc. Usiadłam na podłodze, opierając się plecami o biurko i wpatrywałam się w ten widok. To było piękne. Uśmiechnęłam się delikatnie. Lecz wtedy przypomniałam sobie sytuację z przed kilku minut i uśmiech zniknął.
Nooroo pewnie uważa mnie za wariatkę. Najpierw widział jak mówię do grobu Emilie, potem razem tańczyliśmy i przytulaliśmy się, a na koniec uciekłam do gabinetu. Teraz nic mnie już nie uratuje. A najgorsze jest to, że chyba rzeczywiście mogłam się zakochać...
Do moich oczu napłynęły łzy. Wtedy usłyszałam, że drzwi się otwierają, jednak nikt nie włączył światła. Ktoś wszedł do pomieszczenia i podszedł do biurka. Musiał mnie widzieć, nie ma innej opcji. Po chwili usiadł obok mnie i również oparł się o mebel. To był Nooroo.
N - Miły wieczór, nieprawdaż?
D - Mhm... - mruknęłam, a chłopak przysunął się bliżej mnie. Popatrzyłam na niego i wtedy nasze spojrzenia się spotkały.
Oczami Pollen
Wayzz już dawno gdzieś poszedł, a ja zostałam z Trixxem. Nie chciało mi się wracać na dół, a z rudym też było fajnie. Poza tym on jest niezwykle przekonujący...
Tx - Pij - nalał mi kolejny kieliszek szampana. Wiem tylko, że go wypiłam, a dalej nic nie pamiętam...
~~~
Trixx pozwolił sobie skorzystać z komputera i drukarki. Pollen stała za nim i przyglądała się jego poczynaniom. Właściwie bardziej opierała się o fotel, bo ciężko jej było utrzymać się na nogach. Oboje byli kompletnie pijani.
Tx - Mam to! - ucieszył się chłopak, gdy drukarka wypluła kartkę. Dziewczyna pisnęła z radości. Po chwili oboje podpisali tajemniczy dokument. Trixx czarnym, a Pollen różowym długopisem.
Tx - Więc ogłaszam nas mężem i żoną!
Po - Tak!
Założyli sobie nawzajem obrączki wykonane z papieru. Po chwili Trixx przyciągnął do siebie Pollen i pocałował w usta, co ona szybko odwzajemniła. W ten sposób przewrócili się na łóżko.
Ja już nic nie mówię.
CZYTASZ
The Flower - Miraculous
FanfictionTrixx x Pollen ,,- Mogłabyś uśmiechać się częściej? - Nie wiem... Czemu ci na tym zależy? - Bo wtedy ślicznie wyglądasz."