Rozdział LXXXIV - Końce i początki

27 5 30
                                    

Oczami Pollen

D - Dobrze się czujesz? - z trudem podniosłam bolącą głowę z ławki, żeby spojrzeć na niebieskowłosą. W zasadzie ledwo żyłam. Nawet nie wiedziałam co właściwie robię w szkole.

Po - Nie... - położyłam się z powrotem.

D - Trixx, po co ciągnąłęś do szkoły zwłoki Pollen? Jestem absolutnie pewna, że to przez ciebie ma kaca - pogłaskała mnie po głowie. Nie miałam siły reagować. Na szczęście jeszcze było przed lekcjami.

Tx - Ja ją ciągnąłem? Ona się uparła, ja byłem przeciwny - bronił się rudzielec. To była całkowicie jego wina. Nawet jeśli było w tym trochę mojej winy, to i tak go oskarżam, bo jestem po prostu wściekła. Prawdopodobnie. Nie pamiętam praktycznie nic od kiedy wchodziliśmy do kamienicy. Mam jedynie jakieś urywki wspomnień, pojedyncze obrazy, których nie rozumiem.

Dopóki byliśmy wczoraj w parku, było fajnie, naprawdę dobrze się bawiłam. Na nic nie narzekam. Nawet kiedy nie mogłam wstać, było to ciekawe doświadczenie. Ale potem prawdopodobnie przestałam kontaktować i to niemożliwe, żebym poradziła sobie sama po przyjściu do domu. A gdy rano się obudziłam, miałam na sobie piżamę, więc... Jedyna opcja jaką tu widzę, to że Trixx mnie przebrał, oczywiście wbrew mojej woli, bo byłam nieprzytomna. Mam nadzieję, że tylko mnie przebrał i nie robił nic więcej, ale... I tak mi się to nie podoba, dlatego od kiedy to ogarnęłam, prawie się do niego nie odzywam. W domu totalnie nie wiedziałam co ze sobą zrobić, dlatego jakoś nadzwyczaj szybko ogarnęłam się i zjadłam śniadanie, po czym przyszłam do szkoły i położyłam się, bo głowa mnie bolała. Piłam w domu coś na kaca, ale na razie nie pomagało. Także zapowiada się wspaniały dzień...

W - Proszę, wypij to - poczułam, że ktoś postawił coś na ławce, dlatego powoli otworzyłam oczy i podniosłam się. Nade mną stał Wayzz, wyglądał na zmartwionego, a na ławce znajdowała się szklanka z zapewne kolejnym cudownym roztworem, który ma mi pomóc.

Po - Dzięki... - uśmiechnęłam się niewyraźnie i wypiłam zawartość. Następnie z powrotem się położyłam, bo był jeszcze czas. Kiedy zaczęła się lekcja, było gorzej, kompletnie nie umiałam się skupić, dopiero na drugiej zaczęło przechodzić. Ogólnie cały dzień czułam się jak trup i tak samo źle wygladałam, dlatego Duusu nie zostawiała mnie na krok. W sumie byłam jej wdzięczna, bo dzięki temu miałam chwilowo spokój od Trixxa. Po lekcjach już było w miarę dobrze, więc mogłam pracować. Znowu byłam wolna od Trixxa, bo ten poszedł się zdrzemnąć. A przynajmniej tymczasowo.

Tx - Jak tam? - zakradł się od tyłu, gdy stałam przy kasie i przytulił mnie. Delikatnie uwolniłam się z uścisku, nadal nie chciałam z nim rozmawiać, a tym bardziej się przytulać. - O co chodzi? - spytał zdziwiony.

Po - O nic - odpowiedziałam krótko, wiedząc, że gdzieś za ścianą w kuchni jest wujek Tom, a do piekarni w każdej chwili może ktoś wejść i to nie jest ani czas ani miejsce na rozmowy. Chłopak oparł się o ladę i próbował złapać ze mną kontakt wzrokowy, ale zaczęłam wycierać blat. Na szczęście wtedy wszedł klient, więc byłam uratowana.

Tx - Pogadamy później - oznajmił cicho i chyba poszedł na górę.

Oczami Trixxa

To oczywiste, że coś spierdoliłem. No bo ja to ja, nie będę się kłócić. Tylko problem w tym, że jestem zbyt tępy, żeby wiedzieć co dokładnie zrobiłem. Położyłem się w pokoju, leżałem chwilę na jednym boku, ale zacząłem się nudzić, dlatego postanowiłem pograć w Fortnite'a, żeby się wyładować. Pomogło. Jakiś czas później zszedłem na dół coś zjeść i wtedy natknąłem się na Pollen, która robiła herbatę. Nikogo nie było, więc mogliśmy porozmawiać.

The Flower - MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz