Rozdział 3

1K 62 8
                                    

               Minęło całe dziesięć minut, a Louis jest wciąż zastanawia się, w jaki sposób siedzi – spokojnie – obok Harry'ego Stylesa.

              To dosłownie wszystko, czego chciał od lat. I teraz, gdy ma to, czego pragnął, jest dość zaskoczony tym, że przebywanie z Harrym jest naturalne. To prawie tak, jakby byli przeznaczeni do bycia przyjaciółmi – lub może, czego chciałby Louis, więcej niż przyjaciółmi.

- ... i nie jestem tym, który urządza przyjęcia, ale moja mama i ojczym pozwolili, ponieważ Taylor ich oczarowała. – Louis wraca do rozmowy, odchodząc od własnych myśli do niesamowicie seksownego głosu Harry'ego.

- Och, to był pomysł Taylor? – pyta Louis. Patrzy na swoje nogi i podnosi nitkę z dżinsów.

               Harry wzdycha.

- Tak. Powiedziała coś o... – Harry robi w powietrzu znak cudzysłowu – „udowadnianiu szkole, że jesteśmy rządzącą parą". – Harry przewraca oczami, podczas gdy Louis prycha i unosi brwi, zaniepokojony.

- Och, przepraszam – mruczy Louis, zaskoczony swoją reakcją. Nie chciał, by jego zirytowane uczucia do Taylor były widoczne, sądząc, że to niegrzeczne ingerować w cudze związki.

               Harry uśmiecha się smutno, patrząc na Louisa.

- W porządku, stary, to nic takiego. – Wzdycha i spuszcza wzrok. – Szczerze mówiąc, będę wdzięczny, jeśli będziesz ze mną szczery. – Louis przełyka ciężko ślinę i bierze głęboki oddech, zanim Harry kontynuuje. – Żaden z moich przyjaciół nie mówi mi prawdy. To tak, jak ludzie mówią wszystkie te rzeczy, bym ich zaakceptował. Ale nikt nie rozumie, że chcę tylko szczerości. – Harry podnosi dłonie do twarzy i energicznie ją pociera. Kiedy jego ręce wracają z powrotem na uda, mruga kilka razy, wyglądając, jakby właśnie się obudził. – Przepraszam, jestem trochę... Zrzucam to wszystko na ciebie.

            Louis patrzy na niego z małym uśmiechem.

- Cóż, dość miło się z tobą rozmawia, więc nie mam nic przeciwko.

- Tak. – Harry odwzajemnia uśmiech, odsłaniając dołeczki. – Gdzie byłeś całe moje życie? – śmieje się bezwstydnie, odrzucając głowę do tyłu.

               Louis czuje, jak jego gardło się zamyka i nagle jest nad wyraz świadomy wszystkiego, co dzieje się wokół niego; ciepło bijące od ciała Harry'ego, głośna muzyka dochodząca z wewnątrz.

              Co ty do cholery robisz, pyta samego siebie.

- W każdym razie. – Harry kontynuuje. – Co robisz jutro?

- Eee. – Louis udaje, że myśli nad swoim grafikiem, jakby był zajętym człowiekiem, kiedy, w całej uczciwości, nie ma żadnych planów na weekend (za wyjątkiem dziwnych prac domowych. Ale wie, że jego mama wybaczy mu, jeśli odłoży je, aby spędzić czas z Harrym). – Cóż, zwykle spędzam niedziele śpiąc. Ale potem spotykam się z kumplami, Liamem i Zaynem. Nie wiem, to nic wielkiego ani ekscytującego.

- Liam i Zayn? Chodzą do naszej szkoły? – pyta Harry, marszcząc brwi w skupieniu, jakby starał się dopasować imiona do twarzy.

- Nie, mieszkają po drugiej stronie miasta. Nie byłbym kompletnym samotnikiem, gdyby chodzili do naszej szkoły. – Louis obciąga koszulkę, czując lekki rumieniec wkradający się na twarz.

               Harry przewraca oczami, szturchając bok Louisa. Louis piszczy z oburzenia, ale Harry go ignoruje.

- Nie jesteś samotnikiem; po prostu nie znalazłeś jeszcze... prawdziwego przyjaciela.

✔ You'll Never Know ✔- Tłumaczenie (Larry)Where stories live. Discover now