Rozdział 4

987 56 3
                                    

  - Prawda jest taka, Harry. – Louis wzdycha, przesuwając dłonią po włosach. – Szaleję za tobą. Myślę o tobie cały czas. I ja tylko... Chcę być z tobą. – Louis podnosi wzrok znad swoich butów.

               Harry stoi tam, oniemiały.

 - Ja... – chrypie.

               Mruga dwukrotnie i chrząka. Otwiera usta, by znów przemówić, ale nic z nich nie wychodzi. Louis czuje, jak jego gardło się zacieśnia. Właśnie zrobił z siebie durnia przed tą osobą, która liczy się dla niego najbardziej. Odwraca się, by odejść, ale wtedy...

               Wtedy czyjaś dłoń jest na jego ramieniu i jest zmuszony się obrócić, a kiedy to robi. Kiedy to robi, czoło Harry'ego jest dociśnięte do jego i wszystko, co widzi, to zielone, zielone oczy Harry'ego.

 - Louis – szepce Harry i zderza ich wargi.

               Zanim Louis jest w stanie pojąć co się dzieje, jego dłonie są w włosach Harry'ego, a język Harry'ego jest w jego ustach, a on jęczy.

               I czy ktoś szturcha go w bok?

               Potem szturchanie zamienia się w łaskotanie i Louis otwiera oczy i nagle jest w swoim pokoju, leżąc na łóżku. A Harry siedzi obok niego, chichocząc jak czteroletnia dziewczynka.
Louis krzyczy. Krzyk okazuje się tak przenikliwy i dziewczęcy, że chce uderzyć się w twarz. Na to chichot Harry'ego przekształca się w głośny wybuch śmiechu i Louis może poczuć rumieniec skradający na jego twarz i szyję.

               A potem przypomina sobie, że jest półnagi.

               To oznacza, że Harry dotykał jego nagiego brzucha.

               I ta myśl oddziałuje na niższe części Louisa.

 - Kurwa! – krzyczy, siadając prosto, zaalarmowany. – Co? Jak dostałeś się do mojego domu? Dlaczego jesteś w moim łóżku!?

               Harry bierze kilka oddechów, starając się uspokoić.

 - Twoja mama mnie wpuściła – mówi w końcu. – Ale powiedziała mi, że jeśli chcę się z tobą zobaczyć, muszę cię obudzić.

 - Ja pierdolę – mamrocze Louis, sięgając do szklanki na stoliku nocnym. Po odłożeniu jej, jego oczy wędrują do zegara wiszącego na ścianie. – Dlaczego przyszedłeś do mnie o ósmej trzydzieści rano?

               Harry się uśmiecha. Jego oczy wędrują w górę i w dół po nagim torsie Louisa (i Louis niepostrzeżenie stara się naciągnąć koc tak, by przykryć swoje ciało).

 - Dobrze, że przyszedłem. Mogłem zobaczyć cię pół nago. Ćwiczysz? – pyta szczerze Harry.

               Louis prycha.

 - Nie. Jestem zbyt leniwy.

               Harry gapi się na niego.

 - Zatem jak zdołałeś uzyskać takie ciało?!

               Louis rumieni się i niespokojnie przesuwa na swoim łóżku. Jego sen zdołał go dość pobudzić, a teraz Harry patrzy tak na niego, cóż. Powiedzmy po prostu, że to nie jest trudne dla Louisa, wyobrazić sobie, co by się stało, jeśli sen by się ciągnął (czas seksu).

 - Cóż. – Louis mówi w końcu. Drapie się po nosie i udaje, że rozważa pytanie Harry'ego. – Mówiłem ci, że bogowie wyrzeźbili mnie do doskonałości, Harry? Ponieważ tak było.

               Teraz jest kolej Harry'ego na prychnięcie.

 - Oczywiście, że tak, Lou. Mam na myśli, widziałem twój tyłek. Jest prawie dziełem sztuki.

               Louis stara się kontrolować swój rumieniec, zamiast tego koncentrując się na uśmiechaniu do Harry'ego.

 - Och, więc zauważyłeś moje gorące ciało, Haroldzie. Podoba ci się to, co widzisz?

               Harry przewraca oczami.

 - Rusz się.

               Louis prawie krztusi się własną śliną.

 - Co? – pyta, parskając.

 - Wiesz. Przesuń się? Twoje łóżko jest wygodne. – Harry podskakuje nieco na jego łóżku.

 - Mam na sobie tylko majtki – sapie Louis.

 - Nie obchodzi mnie to, Louis. Nie mam zamiaru cię tam dotykać, przyrzekam. Chyba, że tego chcesz. – Harry mruga.

Kurwa
, myśli Louis.

               Przesuwa się na brzeg łóżka i Harry wskakuje pod kołdrę, przytulając się do Louisa.

 - Mmm... – mówi z zadowoleniem, wzdychając. – Mógłbym się do tego przyzwyczaić.

               Louis śmieje się niezręcznie, starając się nie myśleć o dużej ilości czasu, gdy wyobrażał sobie siebie w łóżku z Harrym.

 - Co cię tu sprowadza? – pyta cicho.

               Na zewnątrz pada i przez chwilę chłopcy słyszą jedynie krople deszczu uderzające o dach. Harry wzrusza ramionami i Louis czuje to, oto jak są blisko.

 - Ja tylko... – zaczyna Harry. Zerka na Louisa, który już na niego patrzy z małym uśmiechem na twarzy. – Bardzo lubię z tobą rozmawiać, chyba? Chcę spędzać czas z kimś, kto jest tak interesujący, jak ty?

 - A więc jestem interesujący, co? – mówi Louis z uśmiechem.

               Obraca się tak, że teraz jest twarzą do Harry'ego.

 - Tak. – Harry oddycha, a potem: - Poza tym, jestem naprawdę chętny do zeswatania cię z tym chłopakiem, który tak cię kręci.

 - Nawet nie wiesz kim on jest! – Protestuje Louis.

 - Pfff, to nawet nie ma znaczenia. – Harry mówi z przekonaniem. – Do czasu, kiedy z tobą skończę, cała szkoła będzie ślinić się na twój widok.

               Louis unosi brew.

 - Człowiek, który lubi mierzyć się z niemożliwym. – Louis rozważa na głoś. – Lubię to. – Porusza sugestywnie brwiami.

               Harry śmieje się i opiera głowę na ramieniu Louisa. Jego ręka owija tułów chłopaka i oddech Louisa więźnie w gardle.

 - Czy to dziwne? – Harry pyta w końcu.

 - Nie – mówi Louis, starając się uspokoić.

               Próbuje zachowywać się tak, jakby nie była to wielka sprawa, kiedy, tak naprawdę, jest.

 - Dobrze – mruczy Harry, tuląc głowę do boku Louisa.

               Po kilku minutach ciszy, Harry patrzy na Louisa spod rzęs. Wygląda śpiąco i Louis uśmiecha się do niego, z roztargnieniem przesuwając dłonią po jego lokach. Ta sytuacja wydaje się dziwnie naturalna, biorąc pod uwagę fakt, że ci dwa nigdy wcześniej nie byli tak fizycznie blisko.

 - Lubię się przytulać – szepce Harry.

 - Ja też. – Louis zgadza się cicho.

 - Taylor nie – mówi Harry, marszcząc brwi. Wygląda na zamyślonego, zanim znów się odzywa. – Nawet po tym, jak uprawiamy seks. Jest po prostu... Jakby zdystansowana. Nie wiem. To dziwne – mamrocze.

               Louisa uderza nagle ukłucie współczucia. Z tego co słyszał (z własnych ust Harry'ego), Harry nie cieszy się ze swojego związku z Taylor tak, jak wszyscy sądzą. Waha się.

 - Hej, Haz?

 - Hmm?

 - Wiesz, pamiętasz jak mówiłeś, że chcesz, bym był z tobą szczery? – zaczyna Louis, zataczając palcami kółka na głowie Harry'ego.

               Harry mruczy. Louis śmieje się, biorąc to jako zachętę do kontynuowania zarówno pocierania, jak i rozmowy.

 - Zatem też chcę, byś był ze mną uczciwy. Jesteś szczęśliwy? Mam na myśli, z Taylor?

               Harry zamiera. Odchrząkuje i zaczyna.

 - Ja...

               Louis panikuje.

 - Ugh, przepraszam, nie powinienem cię o to pytać. To nie moja sprawa, wow, nie wiem, dlaczego to powiedziałem, przepraszam, ja tylko...

 - Louis. – Harry mówi stanowczo. – Jest w porządku.

               Louis wypuszcza oddech, który nawet nie wiedział, że wstrzymuje.

 - Myślę, że ona jest niesamowitą dziewczyną, naprawdę. Ale ja... – wzdycha, wreszcie pozwalając sobie spotkać oczy Louisa. – Nie mamy tego samego połączenia, które mieliśmy, gdy zaczęliśmy się ze sobą spotykać.

               Louis śmieje się.

 - Wow, Harry. Właśnie uświadomiłem sobie, że nawet nie pamiętam czasu, kiedy byłeś wolny.

               Harry uśmiecha się.

 - Chyba jestem typem faceta, który raczej woli być w związku, niż nie. Wiesz, w poszukiwaniu prawdziwej miłości i w ogóle – chichocze, ale potem jego uśmiech zmienia się w grymas, a oczy stają się mroczne. – Ale teraz, ze szkołą zbliżającą się do końca, myślę, że Taylor by mnie zabiła, gdybym z nią zerwał. Zwłaszcza, że zbliża się bal.

               Louis marszczy brwi.

 - Nie sądzę, że to sprawiedliwe, by dalej wciągała cię w ten związek.

 - Ale ty nie znasz Taylor – mówi Harry, zdenerwowany. – Ona chce idealnego życia i doskonałych doświadczeń szkolnych i doskonałego chłopaka – którym nie jestem, tak przy okazji. I zrujnuje każdą następną osobę, z którą zacznę się umawiać, ponieważ pomyśli, że to przez tę osobę z nią zerwałem! Plus, nikt nie będzie chciał się ze mną umawiać tak czy inaczej. Będę bez randki na bal! A ponieważ jestem kapitanem drużyny piłkarskiej, to nie jest dokładnie „do przyjęcia" czy coś. – Harry jęczy. – To trudno wyjaśnić – mówi minutę później.

               Louis nie może uwierzyć w to, co słyszy. Wyciąga dłoń z włosów Harry'ego i uderza go, mocno.

 - Nie bądź durniem – mówi, zdenerwowany. – Jak możesz myśleć, że nikt nie będzie chciał się z tobą umawiać? Masz każdą dziewczynę u swoich nóg!

               Harry chichocze.

 - Taylor odstraszy je wszystkie – stwierdza gorzko.

               Louis przewraca oczami.

 - Zatem dobrze. Musimy znaleźć kogoś, kogo nie odstraszy.

 - To się raczej nie zdarzy. – Harry się uśmiecha.

               Zanim Louis może odpowiedzieć, jego telefon zaczyna nieprzerwanie wibrować.

 - Och. Możesz to podać?

               Harry na ślepo sięga za siebie, aby podnieść komórkę Louisa ze stolika nocnego. Jego oczy nadal są na twarzy Louisa i Louis czuje się nieco niepewnie.

- Co? Mam coś na twarzy? – mówi tak cicho, że Harry zdaje sobie sprawę, że przegapiłby to, gdyby jego oczy nie śledziły rysów jego twarzy.

               Uśmiecha się i podaje mu telefon. Serce Louisa bije dość szybko (ponieważ dlaczego Harry patrzy na niego w ten sposób?) i koncentruje się na poprawnym wpisaniu kodu.

 - Och – mówi, widząc wiadomość od Zayna.

 - Co się stało? – Harry pyta, zaniepokojony.

 - Och. Nic. Tylko. – Louis drapie się po karku. – Zazwyczaj spędzam niedzielne poranki w warsztacie samochodowym taty mojego przyjaciela, Liama. – Louis drapie się po głowie. – Mogę to dzisiaj odwołać? To nic wielkiego.

 - Nie, nie! – Harry mówi szybko. – Nie chcę wchodzić ci w drogę, czy coś. Mogę iść do domu.

               Louis wzdycha i myśli przez chwilę, rozdarty pomiędzy spędzeniem czasu ze swoim zauroczeniem (chciał to zrobić od wieków, a teraz, gdy może, powinien?) i spędzeniem czasu ze swoimi kumplami, których rzadko kiedy widzi, oprócz niedziel.

 - Może – zaczyna. – Może spotkasz się z nami? Mam na myśli, jesteśmy dość nudni, tylko rozmawiamy, ale..

 - Jesteś pewien, że twoi przyjaciele nie będą mieli nic przeciwko? – pyta Harry, przygryzając wargę.

               Louis uśmiecha się do niego.

 - Nie. Właściwie, zaskoczymy ich.

 - Hurra! – krzyczy Harry, zeskakując z łóżka.

               Louis śmieje się, ale nagle uderza w niego fakt, że spał wczoraj tylko w majtkach.

 - Um – mówi niezręcznie. – Mam na sobie tylko majtki?

               Harry śmieje się.

 - Tak jak mówiłeś wcześniej. Postaram się nie rozbierać cię oczami. – Mruga.

               Cóż, teraz, albo nigdy
, myśli Louis. Potem ostrożnie schodzi z łóżka. Kiedy jego stopy dotykają podłogi, jego policzki (te na jego twarzy, nie na tyłku*) płoną. Kładzie telefon na stoliku nocnym i zerka na Harry'ego, który patrzy na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

 - Ja tylko. Tak. – Louis pociera się po raku i idzie do łazienki.

               Gdyby się odwrócił, zobaczył rumieniec na twarzy Harry'ego, gdy jego oczy przesunęły się na wypukły tyłek Louisa.

***

                W toalecie, Louis chwyta krawędź umywalki i bierze głębokie oddechy. Spędzimy tylko czas z Liamem i Zaynem. Wszystko będzie dobrze.

               To tak, jakby błagał samego siebie o nie spieprzenie jakiejkolwiek relacji ma z Harrym. Wszystko, czego chciał, to tego, aby kręcono włosy chłopak go zauważył. Ale Louis jest przerażony teraz, kiedy Harry go zauważył, że spieprzy to, albo otwierając usta bez przemyślenia tego, co chce powiedzieć lub przez bycie niezdolnym do kontrolowania emocji na swojej twarzy.

               Kiedy patrzy w lustro, drwi z chłopaka, którego widzi, patrzącego na niego. Część Louisa nie może nic poradzić na to, jak żałosny jest, pragnąc Harry'ego nawet po tych wszystkich latach. Jeśli nauczył się czegokolwiek, to tego, że Harry jest nim zupełnie niezainteresowany. Jednak Louis wciąż tęskni za nim.

               Inna część Louisa twierdzi, że może teraz, kiedy rzeczywiście pozna Harry'ego, rzeczy można zmienić. Może Harry uświadomi sobie, że to nie ma znaczenia, że Louis jest chłopakiem. Może Harry uświadomi sobie, że on i Louis są kompatybilni.

               Ale potem, jest trzecia część. A trzecia część Louisa siedzi z tyłu i śmieje się, ponieważ, Louis, ty pieprzony idioto! Nie masz żadnych szans z Harrym. On myśli, że jesteś zakochany w kimś innym! I pomaga ci zdobyć uwagę tego kogoś!

               I wow. Louis jest zmęczony w przeciąganie liny w swoim umyśle, nawet jeśli to trwa tylko mniej więcej dzień, odkąd zaczął rozmawiać z Harrym i odkąd wypuścił swój „wielki sekret".
Ale gdy Louis przebiera się w dżinsy i t-shirt (który pachnie dość czysto), wiszące na drzwiach jego łazienki, uświadamia sobie, że został wprowadzony do tej przerażającej sytuacji, ponieważ ma na celu przyciągnięcie uwagi Harry'ego Stylesa. Ma na celu, by Harry polubił jego, jako jego.
Więc gdy wychodzi z łazienki, Louis nie idzie po prostu z prądem. Nie. Louis ma teraz plan.
A ten plan to sprawić, by Harry Styles się w nim zakochał.



*w angielskim na pośladki mówi się potocznie "cheeks", co oznacza również policzki.

✔ You'll Never Know ✔- Tłumaczenie (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz