17

2.3K 148 61
                                    

Następnego dnia nadszedł czas na mecz. Podczas śniadania mordowałam się z Rosierem spojrzeniami. Ella przyznała mi się, że sama nie miała pojęcia o planach nowego kapitana co do drużyny przeciwnej.

-Cassie, spokojnie. Pani Hooch nad wszystkim czuwa i zauważy każdy faul- powiedziała Margaret, gdy zajęłyśmy miejsce na trybunach.

-Witam wszystkich bardzo serdecznie na pierwszym meczu quidditcha w tym roku szkolnym! Dzisiaj zmierzą się ze sobą ślizgoni i gryfoni!- Dawson zaczął rozgrzewać uczniów do kibicowania.- W drużynie Slytherinu nastąpiła ogromna zmiana! Pozycję kapitana zajął Evan Rosier, natomiast Frank Harrington został nowym ścigającym. Któż by się spodziewał, że Cassiopeia Black zostanie zastąpiona!

Przewróciłam oczami na komentarz chłopaka. Poczułam na sobie wiele zdziwionych i zaciekawionych spojrzeń.

-Rosier jeszcze pożałuje swoich decyzji. Zaufaj mi.- Margaret mruknęła tajemniczo.

-Czy ty wiesz o czymś, o czym ja nie wiem?-zapytałam, przenosząc wzrok na dziewczynę.

-Wiem tylko, że Potter zaraz zleci z tej miotły, jeśli nie przestanie się w ciebie wgapiać.- Zachichotała, pokazując dyskretnie palcem na okularnika.

Zerknęłam na chłopaka, który uśmiechnął się zadziornie i mrugnął do mnie jednym okiem. Przewróciłam oczami i prychnęłam pod nosem.

-Spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego, że będziecie ze sobą kręcić- wyszeptała Margaret, szturchając mnie w ramię.

-Nie kręcimy ze sobą. On się jakoś dziwnie ostatnio uczepił- odpowiedziałam od niechcenia.

-Tak sobie wmawiaj.- Na jej twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech, który postanowiłam zignorować.

-Kolejny rzut wolny dla gryfonów! Ślizgoni wrócili do swoich starych taktyk!- Usłyszałam głos komentatora.- Tak! Kolejne punkty dla Gryffindoru!

-Mówiłam, że tak będzie. Sam sobie teraz utrudnia zadanie. Wystarczyłoby odbić tłuczek w stronę Syriusza, a drugi w ich ścigającego i już jeden z głowy- mruknęłam, opierając się o barierkę.

-Popełnił duży błąd, wyrzucając cię z drużyny- dodała moja współlokatorka, przytakując głową.

-Bardzo nieczyste zagranie ze strony Evana Rosiera! Kolejny rzut wolny dla gryfonów!- Zaśmiałam się z sytuacji, która działa się w tym momencie na boisku. To wyglądało jak dziecinne przekomarzanki.

Widziałam determinację na twarzy Pottera, kiedy dostrzegł złoty znicz. W duchu modliłam się, aby udało mu się go złapać.

-Cassie! Uważaj!- krzyknęła Margaret, wskazując na lecącego na nas tłuczka.

Stanęłam tak stabilnie, jak tylko mogłam i odruchowo złapałam piłkę, próbując ukryć towarzyszący mi ból.

-Wszystko w porządku?- zapytała, kładąc mi dłoń na ramieniu.

-Jest świetnie- wyszeptałam, wymuszając znikomy uśmiech.

Wyrzuciłam tłuczka przed siebie i automatycznie poszybował w stronę któregoś z zawodników.

-Kolejny faul ze strony ślizgonów! Jak tak dalej pójdzie, to prawdopodobnie zostaną ogłoszone rzuty karne!- komentował Toby.

-No i się zaczyna- wyszeptała Margaret.

-Co się zaczyna?- zapytałam zdezorientowana.

-Mam dość! Póki Rosier jest kapitanem, nie zobaczycie mnie na tym boisku!- krzyknęła Ella, zlatując na ziemię.

Forgive me [James Potter]Where stories live. Discover now