1

916 24 19
                                    

- Aaron! - krzyknęłam, podchodząc do chłopaka, którego nie widziałam już spory czas. 

Przez ostatni czas chłopak trenował więcej niż normalnie z powodu zbliżającej się walki. Nie wiem, czym ona się różni od tych poprzednich, ale dla Aarona jest niezwykle ważna. Chociaż może być to spowodowane osobę, z jaką ma się zmagać. Oboje od dłuższego czasu nie przegrali ani jednej walki i nigdy wcześniej się nie zmierzyli. Z tego powodu jest wielki szum wokół nich i z tego, co słyszałam, zakłady idą o naprawdę spore sumy. 

- Widzę, że znalazłeś przerwę. - podniosłam brew, stanąwszy przed nim. Musiałam zadrzeć głowę do góry, gdyż chłopak był wyższy ode mnie. 

- Cameron mnie tu zaciągnął. - przewrócił oczami, dopijając coś, co przed chwilą znajdowało się w jego czarnym kubeczku. Wiedziałam, że nie jest to alkohol, ponieważ Aaron miał parę zasad, których pilnował się przed walką. Jedną z nich jest brak alkoholu co najmniej dwadzieścia cztery godziny przed walką, a że ona odbędzie się jutro, dzisiejszy wieczór musi spędzić trzeźwy.

- I miał rację. - podeszłam do widniejącej na stole pięknej wystawy przeróżnych napoi. Tych procentowych, jak i nie procentowych. Rozejrzałam się po rozstawionych na blacie kubeczków w różnych kolorach. Nie wiem, kto zapoczątkował tę tradycję, ale jest ona świetna. Każdy kolor oznacza coś innego. Aaron miał czarny, co oznaczało niezainteresowany niczym. Zastanowiłam się chwilę, który z nich powinnam wybrać, ale ostatecznie wzięłam ten sam co blondyn. Zamiast soku nalałam sobie pierwsze lepsze, co wpadło mi do rąk. Próbowanie nowych rzeczy to wspaniała sprawa. Taka ruletka. Od tego zależy, czy obudzę się z kacem, czy bez niego.

- Dobrze wiesz, jak ważna jest ta walka. - naburmuszył się chłopak niczym małe dziecko, gdy zabierze mu się lizaka. 

- Wasza walka jest jednym z najbardziej hucznych spraw, jakie odegrały się w tym mieście. - spojrzałam na niego. - Przed nią się wyluzuj. Zbyt nadmierne treningi tylko pogorszą twój stan.

- Tutaj jesteście. - ledwo co wyszliśmy z kuchni, a rudowłosa dziewczyna stała przy nas. Miała zaróżowione policzki i była aż zanadto szczęśliwa. Na jej promiennej twarzy, gdzie teraz znajdował się mocny makijaż, widniał ogromny uśmiech. Poczułam na sobie zdezorientowany wzrok chłopaka, stojącego koło mnie, więc spojrzałam w jego stronę i wzruszyłam ramionami. Wiem tyle w tym momencie, co i on.

- Co ty taka szczęśliwa? - koło nas zjawił się Cameron, zadając jej pytanie przed nami. 

- Całowałam się z Isaaciem. - pisnęła szczęśliwa. 

Ciemny blondyn wpadł jej w oko zaraz po tym, jak się tutaj przeniosłyśmy. Z początku tylko ja miałam zamieszkać z moją ciotką, ale dziewczyna stwierdziła, że jej także przyda się zmiana otoczenia. Po części uciekłyśmy z jednego bagna, a nie za bardzo śpieszy się nam do drugiego, a że chłopak nie słynie z tych dobrych rzeczy, Kayla nigdy do niego nie zagadała. Chociaż zasada trzymania się z dala od problemów, przestała istnieć po poznaniu Aarona i Camerona. Dlatego rudowłosa stwierdziła, że w końcu spróbuję z nim.

- W końcu. - zaśmiałam się lekko z jej reakcji. Mam nadzieję, że ułoży jej się z chłopakiem.   

- A tam co? - Cameron zmarszczył brwi, a jego spojrzenie powiodło za osobami, które zaczęły przepychać się do wyjścia. 

Wzruszyłam ramionami i sama do nich dołączyłam, a za mną reszta. Chwilę później staliśmy na zewnątrz, oglądając i słuchając kłótni dwóch chłopaków. Niezbyt słyszałam, o czym gadają, a że kocham dramaty innych ludzi, podeszłam do nich bliżej. Po jednej ze stron stał Ethan. Rok temu chodziliśmy do tej samej szkoły, ale on był klasę wyżej ode mnie i Kayli. Po drugiej stronie stał Liam. Znałam go głównie z plotek, które nie były bardzo dobre, ale zdarzyło mi się z nim zamienić parę słów ze względu na wspólnych znajomych. Każdy po swojej stronie miał przyjaciół, którzy tylko czekali na ruch drugiego, aby zacząć kolejną wojnę. Chociaż ta trwa i trwa. 

Start Of The GameTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang