17

177 12 0
                                    

- Jeśli masz się tak zachowywać cały lot, siedź ode mnie z dala. - William przewrócił oczami, gdy z nerwów zaczęłam chodzić w tą i z powrotem. 

Nie moja wina, że tak bardzo zaczęłam się tym stresować. Gdyby Vance nie zrobił swojego ruchu, byłabym spokojniejsza, ale w tej sytuacji nie zostaję mi duże pole do popisu. Valeria lub Elizabeth. Zostały mi tylko one, o ile ta druga będzie miała przydatne informacje.

- Spróbuj się przespać. - zaproponował.

Zajęłam miejsce koło niego przy oknie. Wpatrywałam się w białe chmury. Lubiłam latać głównie ze względu na widoki, jakie oferował lot na takich wysokościach. Moim marzeniem jest wybranie się na lot balonem, którego do tej pory nie udało mi się spełnić. Nie wiem, dlaczego wcześniej tego nie próbowałam. 

- Co robisz? - spytałam, gdy pisał coś na laptopie.

- Już nic. - podał mi jedną ze słuchawek i włączył netflixa.

Zabrałam mu laptopa i weszłam na jego listę, gdzie ujrzałam wiele tytułów, które sama oglądałam. W końcu postanowiłam na teen wolfa. Tego nie miał w swojej liście, ale dzisiaj się to zmieniło. Położyłam laptopa przed nami.

- Serio? - spojrzał na mnie, po zobaczeniu tytułu.

Nie komentując jego zachowania, oparłam głowę o jego ramię i skupiłam się na oglądaniu aż do momentu, w którym zasnęłam. Cały lot trwał coś około trzynastu godzin, więc gdy wylądowaliśmy w Hiszpanii, było po dwudziestej drugiej. Zamówiliśmy taksówkę, która zabrała nas do domu mojego wujka. Uprzedziłam go, że zjawię się z bratankiem Elizabeth, ale nie skomentował tego w żaden sposób. Lepiej dla mnie bez żadnych komentarzy ze strony jego lub reszty. 

Wstając kolejnego dnia, telefon wskazywał piętnastą godzinę. Przespałam pół dnia. Mój pobyt tutaj zdecydowanie się przedłuży. Wyleciałam wczoraj, gdzie był piątek, a teraz jest popołudnie w niedziele. Strefy czasowe dobijają człowieka. 

- Od kiedy znasz hiszpański? - zaspana spytałam Williama po zejściu na dół.

- Od dziecka. - odwrócił się w moją stronę. 

Podeszłam do dwóch kuzynów, których przytuliłam na powitanie. Wczoraj spotkałam się tylko z wujkiem głównie z powodu, że nie było jakoś bardzo wcześnie, ale dlatego, że żadnego z nich nie było. Zapewne wrócili, gdy ja słodko sobie spałam w moim stałym pokoju. Należy on już do mnie, ponieważ za każdym razem, jak się tutaj wybieram, mój wybór pada na ten sam, więc w końcu stał się mój.

- Co tam idioci? - spytałam z uśmiechem, patrząc raz na Rafaela, a raz na Axela. 

- Nick nam powiedział. - mruknął ten pierwszy. - Musimy porozmawiać.

- Nie mamy o czym. - wywróciłam oczami.

Teraz wie o tym cała moja rodzina. Nick zapewne wygadał się także Julie, która rozgadała to u siebie. Utrzymanie tego w tajemnicy nie poszło mi za dobrze. Teraz jak najdłużej muszę utrzymać wynik w tajemnicy. Nie chcę, aby ktokolwiek się martwił. Wystarczy mi mój własny stres, jaki przeżywam w związku z tym wszystkim. Dokładnie sobie na barki zdenerwowanie innej osoby, nie będzie dobrym pomysłem. 

- Elizabeth zaraz tutaj będzie. - do salonu wszedł Diego. - Nie wie o waszej dwójce, więc macie się zachowywać. 

Przy tej drugiej wypowiedzi zwrócił się do mnie i Williama. Chwilę później usłyszeliśmy odgłos odbijających się szpilek w holu i wołanie Diego. Wujek odkrzyknął, że jest w salonie i w wejściu pojawiła się długonoga blondynka. 

- Co się dzieje? - rozejrzała się po pomieszczeniu i osobach w nim znajdujących. Na Williamie zawiesiła wzrok dłużej i chyba rozpoznała go. Spojrzała gniewnym wzrokiem na Diego i już miała się wycofywać, gdy za nią pojawił się czarnowłosy chłopak. 

Start Of The GameWhere stories live. Discover now