7

217 15 1
                                    


- Co tam? - przyłożyłam telefon do ucha, gdy odebrałam połączenie od kuzyna, z którym już dawno nie rozmawiałam.  

- W piątek będę w Stanach na cały weekend. - odpowiedział od razu. - Więc musisz przyjechać wtedy do domu. 

- Dwa dni temu tam byłam. - westchnęłam, rozważając jego propozycję.

Nicholasa nie widziałam od czasu pogrzebu, który odbył się już jakiś czas temu. Od tamtego momentu rozmawialiśmy, co jakiś czas, ale nadal to nie jest to samo, co rozmowa w cztery oczy. Wiedziałam, że z pewnością chcę się z nim spotkać, ale nie wiem, czy dobrym pomysłem będzie zawitanie w domu kolejny raz. Tym razem byliby tam też rodzice, z którymi nie jestem w dobrych relacjach na ten moment. 

- Może ty przyjedziesz do mnie? - zaproponowałam inną alternatywę. 

Nicol nie miałby nic przeciwko, jeśli chciałby zostać u nas na jakiś czas. Z racji tego, że sama była niewiele starsza od nas, dobrze dogadywała się z nami. Co prawda to nie rozmawiała z chłopakiem jakoś długo, ponieważ nie miała do tego wielu okazji, ale każda jest dobra, aby to zmienić. 

- Mógłbym być jakoś w sobotę, o ile uwinę się z wujkiem z papierami. - odparł po chwili namysłu. - Ale będzie też ze mną Lorenzo.

- To jeszcze lepiej. - uśmiechnęłam się pod nosem.

Lorenzo już nie był moim kuzynem, a przystojnym i wolnym Włochem. Praktycznie wszędzie jeździł z Nicholasem, a mój kuzyn z nim. Byli przyjaciółmi od dziecka i nic tego nie zmieni. Niedługo później dołączył do nich Matteo. Tak powstała elitarna włoska trójka, która prawie była nierozłączna. Rzadko się z nimi widywałam z powodu odległości, jaka nas dzieliła, ale mimo tego i z przyjaciółmi kuzyna byłam blisko. Może nie tak jak z Kayla, ale jednak są dla mnie bliskimi osobami. 

- A co z Matteo? - położyłam się na brzuchu, dalej trzymając telefon przy uchu. 

- Nie jest do końca pewny, czy będzie w stanie się wyrwać. Mogłabyś czasami przyjechać do nas. 

- Pogadamy, jak przyjedziesz.

Nie jest to zły pomysł. Mogłabym na chwilę wyrwać się do Włoch. Minęło może ze dwa lata, kiedy tam ostatni raz zawitałam. W takich przypadkach fajnie mieć rodzinę na całym świecie. Dzięki temu mam gdzie się wybrać, bez wydawania pieniędzy na hotel i inne rzeczy, a także oni znają okolicę. Również musiałam, nauczyć się paru języków, co bardzo mi się przydaję. Mimo że angielski jest znany wszędzie, warto znać inne języki. 

Chwilę później rozłączyłam się z chłopakiem i zeszłam na dół, w celu porozmawianiu z Nicol. Raczej nie będzie miało nic przeciwko chłopakom, ale wolę się jej spytać. W końcu to jej dom. 

- Co robisz? - spytałam kobiety.

Stała przy blacie, mieszając coś w misce, co jakiś czas dodając potrzebne składniki. W kuchni roznosiła się cicha muzyka, puszczona z jej telefonu. Nicol ruszała się w rytm piosenki i cicho nuciła pod nosem. Gdy się odezwałam, spojrzała na mnie, nie przestając mieszać swojej mieszanki. 

- Jeszcze nie wiem. - odparła. - Chcesz coś konkretnego?

- Nicholas w piątek ma być w Stanach, więc pomyślałam, że mógłby nas odwiedzić.

- Pewnie. - odparła niemal od razu. - A Lorenzo i Matteo? 

- Ten pierwszy będzie, a ten drugi do końca nie wie. 

- Ale za każdą szkodę odpowiadasz ty. - wyciągnęła w moją stronę drewnianą łyżkę, którą przed chwilą mieszała. - Poza tym w środę wyjeżdżam i nie wiem, kiedy wrócę. 

Start Of The GameWhere stories live. Discover now