- Co się dzieje? - padło pierwsze pytanie zaraz po tym, jak moja siostra odebrała telefon. Niezbyt interesuję mnie, że właśnie wybiła druga w nocy. Mogli mnie uprzedzić, zanim zaczęli wojnę z DeLuca. W sytuacji, której odrobinę bym się odnajdywała, nie byłoby aż tak źle podczas naszej wczorajszej rozmowy.
- O czym ty mówisz? - spytała zaspana dziewczyna.
- DeLuca. - mruknęłam.
Zmęczona, oparłam czoło o zimną szybę. Przymknęłam oczy, biorąc kilka głębszych oddechów. Na szybie powstała para, na której zaczęłam kreślić jakieś znaczki. Kilka ostatnich godzin były wyczerpujące. Aaron i Jordan walczyli praktycznie co chwilę. Z każdą kolejną walką coraz bardziej opadali z sił. Nie byli źli z powodu mojej decyzji. Jednak poczucie winy, że oboje są w tej sytuacji, dobija mnie doszczętnie.
- Aylin. - zaczęła mówić już wyraźnie rozbudzona. - Możesz jutro przyjechać? To wszystko się skomplikowało i łatwiej będzie, jeśli tato ci to wyjaśni.
- Będę rano.
Telefon z przerwanym połączeniem, rzuciłam na łóżko. Ten odbił się parę razy i wylądował na ziemi, ale nie za bardzo się tym przejęłam. Spojrzałam przez ogród spowity ciemnością, a później w górę. Gwiazdy świeciły wyjątkowo jasno, ale nie aby oświetlić cokolwiek. Za to księżyc dawał trochę światła. Odwróciłam głowę w stronę drzwi, które zaskrzypiały lekko, gdy ktoś przez nie wszedł.
- I jak? - Matteo stanął naprzeciwko mnie.
- Jutro się dowiem. - spojrzałam na jego odrobinę oświetloną twarz przez księżyc.
- Plany się zmieniły. - westchnął zrezygnowany. - Jutro wracamy.
Wypuściłam powietrze z dużym świstem, przyjmując kolejną złą wiadomość. W parę godzin nazbierało się ich za dużo. Oparłam głowę o jego tors, a chłopak objął mnie i pocałował w czubek głowy. Myślałam, że uda nam się spędzić ten weekend bez żadnych złych wieści i w całości, ale ani jedno, ani drugie nie wypaliło.
- Dlaczego? - mój głos został stłumiony przez jego bluzę.
- Mamie się pogorszyło. - jego głos odrobinę się załamał.
Spojrzałam w jego lekko załzawione oczy. Ojciec chłopaka zmarł, gdy miał piętnaście lat, a parę miesięcy temu dowiedział się o chorobie matki. Jednak ta szybko zaczęła chemioterapię i w ostatnim czasie jej wyniki były dobre. Zarówno on, jak i dwie jego siostry byli bardzo zżyci z rodzicami, odkąd pamiętam. Dlatego dużym ciosem było dla nich odejście ojca, a gdyby to samo spotkało ich mamę...
- Matteo. - zaczęłam mówić, ale nie wiedziałam jakie słowa mogą dodać mu otuchy. Jeśli jakiekolwiek istniały.
- Dam radę. - odchylił głowę do tyłu.
- Przylecę pierwszym lotem, gdy wszystko ogarnę. - oświadczyłam.
Nie zamierzałam go zostawić z tym wszystkim samego. Blondyn był dla mnie ogromnym wsparciem, gdy straciłam brata, a w jakiejś części nawet dwóch, więc teraz ja dla niego chciałam tym być. Nie wyobrażam sobie, jak może czuć się w takiej sytuacji, ale chcę mu pomóc choć odrobinę.
- Nie musisz. - mruknął w odpowiedzi.
- Ale chcę. - odparłam.
Przytuliłam się do niego i nie puściłam aż do ranka.
***
- Więc? - usiadłam na kanapie.
Camilla usadowiła się koło mnie, a rodzice stali przed nami. Patrzyłam na nich niecierpliwie. Od rana chodziłam zdenerwowana, czekając na to spotkanie. Zaraz po tym, jak pożegnałam się z chłopakami na lotnisku, przyjechałam tutaj, łamiąc mnóstwo przepisów drogowych.
YOU ARE READING
Start Of The Game
Teen FictionGra posiada wiele definicji. Jednak w każdej jakaś strona jest bardziej usatysfakcjonowana. Zawsze staramy się być tą zwycięską. Do tego samego dąży Aylin, która rzadko smakuje porażki. Ale, co jeśli na jej drodze pojawi się osoba, która sprowadzi j...