37

1.9K 110 161
                                    

— Felix! W tej chwili chodź na dół! — chłopak usłyszał nawoływanie swojej matki, kiedy ten prawie zasypiał. Wywrócenie oczami było jedyną reakcją na jaką mógł się skusić. Nie miał siły denerwować się, czy przeklinać kobietę, dlatego bez żadnych słów zszedł na dół, gdzie zastał wściekłą rodzicielkę.

— Co to ma być za bałagan? Dlaczego wczoraj wieczorem nie posprzątałeś? Prosiłam cię o to! Czy to tak dużo? Jedyne co od ciebie wymagam to sprzątanie po sobie i nauka! Czy to tak dużo?! — blondyn mógł przysiąc, że krzyki kobiety można było usłyszeć na dworzu. Był spięty wybuchem matki, ale trochę ją rozumiał. Miała rację, Lee nie posprzątał po sobie wczoraj, ale nie był w stanie, stwierdził, że zrobi to rano, bo wieczorem nie miał na nic ochoty.

— Przepraszam. Za chwilę posprzątam, obiecuję. — kobieta zaśmiała się i pokręciła głową.

— Teraz za późno. Sama to zrobię, kiedy wrócę ze spotkania. A ty w tym czasie masz się ogarnąć i dobrze przyjąć swojego gościa. Po raz pierwszy w życiu będzie mi miło, jeżeli usłyszę od niego że dobrze się nim zająłeś. Jeśli to spieprzysz, nie daruję ci tego. — ostrzegła go donośnym tonem głosu, a za tym ruszyła do przedpokoju, ubierając się.

— Co? Stop! Jaki gość? Czemu dopiero teraz mi mówisz?!

— Sama nie wiedziałam kiedy dokładnie przyjedzie, ale uprzedził mnie wczoraj wieczorem, że przyleci najwcześniejszym lotem. Proszę cię, na pewno będzie trochę wykończony, ale też będzie chciał z tobą przebywać, więc ogarnij to. — po tym po prostu wyszła z domu, trzaskając drzwiami, zostawiając Felixa w osłupieniu.

— Jak to... Samolotem... — do blondyna dopiero teraz dotarło, kim będzie ten gość. Ten facet był ostatnią osobą, którą chciałbym teraz zobaczyć. W duchu jednak modlił się, że jego myśli są błędne i to może jego jakiś dalszy kuzyn chce go odwiedzić, ale nie mógł się tego długo trzymać.

Minęło kilka długich minut, a Felix nie ruszył się z miejsca. Stał jak wmurowany, przerażony nagłą wizytą TEGO faceta w JEGO domu. Ale postara się być silny. Nie może mu ulec w żaden sposób, a co gorsza trzymać się jego zasad. Tak nie będzie.

Niespodziewany dźwięk dzwonka do drzwi sprawił, że chłopak o mało co nie wywrócił się ze swojego miejsca. Przez chwilę po prostu tak stał i miał wrażenie, że za chwilę z jego klatki piersiowej wyskoczy mu serce. Ale niestety nie mógł udawać, że go nie ma, bo to najzwyczajniej w świecie byłoby idiotyczne. Poszedł bojaźliwym krokiem do drewnianych drzwi i wziął głęboki oddech. Otworzył je jednym ruchem, a jego wzrok powędrował na buty "obcego" oraz jego torbę. Chwila. Co do cholery, jaką torbę?!

— Witaj, Lixie. Mam nadzieję, że się stęskniłeś tak samo jak ja. — szeroki, ale przerażający uśmiech zagościł na twarzy ciemnowłosego, a Felix prawie co nie zemdlał. — Widzę, że jednak się nie przeprowadziłeś. W sumie to i lepiej, ułatwiło mi to znalezienie ciebie. — kolejny uśmiech i kolejny zawał serca piegowatego. Nim zdążył jakkolwiek się ruszyć, drugi chłopak wszedł w głąb domu wraz z bagażem, "zamykając" drzwi, a raczej trzaskając nimi.

— Nikt cię nie prosił, abyś tu przyjeżdżał. — delikatnie drżący głos wydobył się z ust blondyna, który odwrócił się w stronę mężczyzny.

— Ale czy chociaż raz możesz być milszy? Naprawdę się staram, aby było przyjemnie, a ty to wszystko utrudniasz. Daj mi szansę, kochanie. — spokojny ton czarnowłosego przyprawił Felixa o sarkastyczny śmiech.

— Nie bawię się w te bajeczki. Takie coś wciskaj swoim rodzicom, ale nie mi. Nie wierzę, że w jakikolwiek sposób się zmieniłeś. Jesteś zwyczajnym śmieciem! — piegowaty był gotowy zadać cios w szczękę wyższego chłopaka, jednak ten zdążył złapać jego nadgarstek, a do tego dodać drugi i ścisnąć oba w swojej dłoni.

— Ah, Lixie, ale zabawa dopiero się zacznie. — mówiąc to, jego twarz była bardzo zbliżona do tej Felixa, a głos, którym posłużył się Changbin sprawił, że kolana młodszego się ugięły.

Bał się.





---
Spokojnie to nie będzie gwałt ani nic z tego typu rzeczy

Be Strong [HyunLix]Where stories live. Discover now