39

1.9K 121 80
                                    

Młody Lee siedział teraz w swoim pokoju, zamknięty, odtrącony od całego świata. Aktualnie nie pozostało mu już nic. Stracił rodzinę, przyjaciół, każdy go nienawidził i poniżał na każdym kroku, a on po prostu chce żyć jak normalny człowiek. Nie rozumiał co takiego zrobił, przecież był jak każdy jego rówieśnik. Miał po prostu problemy psychiczne, to przez to wszyscy się go brzydzą? Blondynowi było przykro, chociaż samo to słowo to zdecydowanie za mało. Chłopiec potrafił zaakceptować siebie, no w miarę. Bywały takie dni, że twierdził, że jest naprawdę fajny, więc nie wie czemu ludzie widzą w nim problematycznego potwora.

Siedząc tak bezczynnie, z martwym wzrokiem skupionym na szarej ścianie zaczął płakać. Przytulił się do poduszki i szlochał przez swój los. Jedyny był Bang Chan, który jak dotąd był najlepszym człowiekiem jakiego Felix miał okazję poznać. Bang nie widział w nim potwora, zawsze go pocieszał i się o niego troszczył. Piegowaty pamięta do tej pory, jak Chan oznajmił mu, że będzie skłonny wskoczyć za niego w ogień jeśli byłaby potrzeba, na co chłopiec się rozkleił. Tak jak teraz, tylko, że teraz płakał przez bezradność.

Odliczał minuty do odjazdu jego matki z jego domu. Miała jutro wracać do siebie, więc Felix nie mógł się doczekać, żeby więcej jej nie widzieć. Fakt, była jego matką, podkreślając była, ale przecież stwierdziła, że nie ma już syna, więc co mu pozostało? Nie będzie przepraszał tej kobiety za coś, czego nigdy w życiu nie zrobił. Aż taki naiwny i głupi nie był.

Z jego świata wyrwał go Changbin, wchodzący do jego pokoju. Jak zawsze miał na twarzy ten przyszyty, fałszywy uśmiech, który doprawiał młodszego o skręt żołądka. Gdyby miał siłę i odwagę, wykręciłby mu kark, a następnie wyrzucił przez okno, ale prędzej to on zrobi to z Felixem.

- Ajaj, Lixie. Tak mi przykro, nie chciałem, żeby tak wyszło, wiesz? Proszę, nie bądź zły. - zaśmiał się wrednie i usiadł obok kumpla, przynajmniej on tak uważał.

- Za co? Co ja ci zrobiłem? Dlaczego tak się na mnie mścisz? - zapłakał cicho w poduszkę, a później poczuł na swoich włosach czyjąś ciepłą dłoń. Odruchowo wzdrygnął się i podsunął do ściany, bał się, że za chwilę coś mu zrobi.

- Nie przejmuj się, Felixie. Już wszystko z tobą załatwiłem, dotrzymałem się swojego i otrzymałem to co chciałem. Być może to ostatni raz kiedy mnie widzisz, chociaż nie jestem do końca pewny, więc już nie musisz się bać. Sprawiłem, że cały świat cię nie cierpi, czyż to nie wspaniałe? - po tych słowach wstał i skierował się do wyjścia. - Pa kochanie, miłej reszty życia. - fałszywy śmiech wydobył się z niego, a jego sylwetka zniknęła za drzwiami.

Lee miał już dość. Chciał się poddać, wziąć pierwszy lepszy pasek i iść do garderoby, aby zakończyć żywot na tej piekielnej ziemi, ale przypomniał sobie, że ma przy sobie Bang Chana i Hyunjina. Hyunjin, właśnie! Mógłby napisać do chłopaka z prośbą o spotkanie, ale nie chciał zaprzątać jego wolnego czasu swoją osobą, więc zrezygnował z tego pomysłu.

- Lee Felixie, zawiodłam się na tobie. Nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy, nie mam zamiaru dłużej tu siedzieć i patrzeć na takiego nieudacznika jak ty. Nie obchodzi mnie już co ze sobą zrobisz, straciłeś u mnie ostatnie resztki szacunku. Nie dostaniesz kolejnej szansy, nawet jakbyś mnie błagał. - głos dochodził zza drzwi, na co Felix tylko prychnął, a po jego policzkach ponownie zaczęły ściekać łzy.

Kolejno usłyszał tylko trzask drzwiami, a następnie burkot samochodu. Aktualnie został sam jak palec. Bez dużej ilości pieniędzy, bez pracy, bez nauki, bez rodziny, bez przyjaciół, nawet bez zwierząt. Samotny. Nigdy by nie pomyślał, że kiedykolwiek do tego dojdzie, ale cóż, najwidoczniej się mylił.

- Czyli tak wygląda piekło? - rzekł sam do siebie i oczywiście kiedy nie dostał żadnej odpowiedzi, pokiwał głową uśmiechając się zrezygnowany.

Be Strong [HyunLix]Where stories live. Discover now