Część Szesnasta.

62 16 3
                                    

Chyba się przesłyszałam.

Moja kopia pokonała Bestię? Swoimi wątłymi rękami zabiła wielkie monstrum? Jakim cudem?

- Jakim cudem? - pytam. Dlaczego nie patrzyłam na ekran monitoringu?

- Nie wiem, tak po prostu, jakoś wyszło, no, cóż.

Być może ta dziewczyna wygląda tak, jak ja, ale ja nie używam tak ograniczonego słownictwa. Prawda?

- To znaczy? - dopytuję. - Udusiłaś Bestię koszulą?

Ju2 kiwa głową.

Ja kręcę głową.

Kowalski stoi.

Ja myślę, że Ju2 jest silna. Ona gapi się na mnie. Jej roztrzęsienie zdołało już najwyraźniej wyparować.

- Wyglądamy tak samo - mówi.

- Spostrzegawcza jesteś.

- Dziękuję.

Ja jestem w miarę sprytna. Ju2 jest zabójczynią. Czy mam jej rozkazać zabicie Kowalskiego?

Nie, to chyba nie jest dobry pomysł. Miałabym wyrzuty sumienia, przecież pracowałam z Kowalskim tyle miesięcy.

Może niech Ju2 przywiąże go do łóżka?

Tak, ten pomysł bardziej mi się podoba.

- Ju? - zagaduję.

- Tak, Ju?

- Mam plan.

- Jaki plan?

- Żeby się stąd wydostać. Widzisz tamten kwadrat na podłodze? Pod nim kryje się wyjście. Jednak nie sądzę, żeby Kowalski pozwolił nam tak po prostu odejść. Widzisz te zdjęcia na ścianach? Myślę, że Kowalski ma na naszym punkcie obsesję. Teraz tak nie wygląda, ale może być niebezpieczny.

Ju2 kiwa głową. Biorę to za znak zgody.

- Mój plan wygląda tak: przywiążemy Kowalskiego do łóżka, a same uciekniemy przez właz w podłodze.

Ju2 znów kiwa głową. Dobrze mi się z nią pracuje.

Zadanie jest proste. Kowalski najwyraźniej się zawiesił, bo nawet nie protestuje. Nawet nie mruga oczami, co otrzymuje wysokie noty w rankingu rzeczy wywołujących u mnie dreszczyk.

Ju2 i ja otwieramy właz.

A ja chyba zaraz wybuchnę śmiechem.

Pod kawałkiem metalu znajduje się beton.

Chyba jednak nie mamy jak uciec.

- Chyba jednak nie mamy jak uciec - mówi Ju2. Jest genialna.

Przypominam sobie to, co powiedział Kowalski jakiś czas temu. Wyjście jest ukryte gdzieś na sali balowej.

Podchodzę do drzwi, którymi tu weszłam. Ku mojemu zdziwieniu, otworzenie ich przychodzi mi z łatwością. Nie czekając na moją kopię, przekraczam próg.

Ku jeszcze większemu zdziwieniu, nie jestem w sali balowej.

Znajduję się nad gigantyczną halą, wypełnioną po brzegi maszynami, garniturami i różowymi balonikami. Na jednej ze ścian wisi ogromny plakat z podobizną poznanej wcześniej podejrzanej staruszki i napisem PRACUJMY SZCZĘŚLIWIE DLA WSPANIAŁEJ HELGI.

Ta to jest skromna.

Na innej ścianie znajduje się tablica z nazwą firmy: GARNITURY sp. z o.o. Bardzo oryginalna nazwa jak na firmę produkującą garnitury.

Jeszcze raz patrzę w dół. Praca wre. Baloniaści (a przynajmniej myślę, że to oni; kto inny nosiłby garnitur i miał różowiutką głowę?) uwijają się przy koszulach, marynarkach, spodniach, a nawet lakierowanych butach.

Przynajmniej wiem już, skąd biorą ubrania.

Właściwie, wiem całkiem sporo rzeczy. Helga jest właścicielką tej firmy. Jest również guru baloniastych, porwała Kowalsky'ego (to by wyjaśniało, skąd on wziął się w wodzie) i najwyraźniej zrobiła coś jego bratu. Ma też mnóstwo monitorowanych pomieszczeń i zapewne siedzi na jakiejś kanapie i ogląda swoją chorą grę, opychając się popcornem razem ze swoim psem.

Miałam rację, mówiąc, że Helga jest podejrzana.

Jej motywy wydają mi się oczywiste: kobieta ma coś nie tak pod sufitem.

Dręczy mnie, bo jest zazdrosna o Kowalskiego.

Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Skąd Helga wytrzasnęła moje kopie?

Hmm. Ciekawe.

- Ładnie się błyszczą - słyszę nagle. Ju2 wskazuje na dół, na różowe baloniki. Poprawka, zastanawiają mnie już dwie rzeczy. Czy Helga nie mogła postarać się o mniej irytujące klony?

- Pięknie, Ju. Ciekawe tylko, czy pomogą nam wyjść - odpowiadam.

Ju2 wygląda, jakby nad czymś myślała.

- Ale dlaczego mają nam pomagać, skoro tamte drzwi są otwarte?

Jakie drzwi?

Patrzę w kierunku, na który wskazuje palec mojej kopii.

I widzę: drzwi. Faktycznie, są na drugim końcu mostu zawieszonego nad fabryką garniturów.

A przed nimi stoi Helga.


//Helga is back :D

Trochę krótko, po dość długiej przerwie, i nieco chaotycznie, ale mam nadzieję, że przebrniecie jeszcze kilka rozdziałów do końca ;)

BaloniaściWhere stories live. Discover now