~ROZDZIAŁ SIEDEMDZIESIĄTY ÓSMY~

136 18 21
                                    

Sprawa Petera rozwiązała się dość szybko. Przez kilka następnych dni ciągle byłem na niego zły, jednak z nadejściem października przestałem się na tej złości skupiać. W końcu moja pierwsza rocznica z Evanem miała niedługo nadejść, a ja bardzo chciałem mu z tej okazji powiedzieć ile dla mnie znaczy. Ludzie będąc już ze sobą tak długo znają się doskonale i wiem, że cokolwiek mu kupię na pewno mu się spodoba (to znaczy pomyślałem tak dopiero po wielu dniach myślenia). Nie chciałem jednak, żeby była to pierwsza lepsza rzecz, jaką zobaczę w sklepie. Tak po prostu nie mogło być. 

Pomoc w prezencie była bardzo potrzebna. Ale co moi obecni znajomi mogliby mi doradzić? Peter ani trochę nie jest romantyczny (aż dziwne, że ma dziewczynę), a Thomas nie ma zielonego pojęcia o tych sprawach. Pozostała mi więc jedyna opcja, którą już w sumie zakładałem od razu. Martha była dziewczyną i jej oko było w takich tematach wyczulone. Mogłem jej o wiele bardziej zaufać, niż pozostałej dwójce, co sprowadziło się do tego, iż razem obmyślaliśmy potajemny plan spotkania się w galerii. Już dawno wymieniliśmy się numerami i fajnie było też razem spędzić czas. 

Jak zawsze miałem w zwyczaju przyszedłem na miejsce odrobinę wcześniej. Robiło się już zimniej, dlatego stałem pod obrotowymi drzwiami owinięty płaszczem, czując jedynie na policzkach powiew zimnej bryzy. Może i lepiej było poczekać na czarnowłosą w środku, ale coś mi mówiło, że lepiej będzie jeśli nie wejdę bez niej. W końcu wiele ludzi namawia w galeriach klientów do kupna bezużytecznych rzeczy, a znając mnie w kilka chwil mógłbym przez przypadek dać się na coś namówić (dlatego tak rzadko chodzę po galeriach, nawet jeśli ktoś mnie pilnuje). Zawsze trzeba być czujnym.

– Hej, Victor! – usłyszałem z daleka głos Marthy i moje oczy zaczęły jej szukać. Biegła do mnie ze strony wschodu, czyli po mojej lewej stronie. Przed galerią znajdował się wielki parking, a za dziewczyną zauważyłem stojący czerwony samochód, mający dość dużą przyczepę. Za kierownicą siedział jakiś młody chłopak, na moje oko wyglądał o kilka lat starszego. Patrzyłem w jego kierunku, dopóki przyjaciółka do mnie nie podbiegła.

– Cieszę się, że dotarłaś. Przyjechałaś samochodem?

– Tak, mój starszy brat mnie podwiózł... Z jakiegoś powodu myśli, że jesteś moim chłopakiem, a to jest randka. Poczekaj, spławię go.

Czarnowłosa odwróciła się w stronę parkingu, gdzie pomachała w stronę czerwonego auta. Mężczyzna w nim jej odmachał i pokazał kciuk w górę, jakby dawał nam swoją zgodę oraz życzył powodzenia. Lekko czerwona ze złości Martha pokazała na mnie, zrobiła z rąk serce, a później pokazała wielki znak "x". Zaśmiałem się, ponieważ przypomniał mi się wtedy Evan, który w podobny sposób odmawiał mi zaręczyn w swoje urodziny. Jak tak teraz o tym pomyśleć wiele się od tamtego czasu wydarzyło... 

Brat dziewczyny w końcu odjechał i zdawało się, że zrozumiał aluzję. Zaczęliśmy wchodzić z czarnowłosą do środka, a mnie od razu ogarnęło przyjemne ciepło. Zdjąłem z siebie płaszcz, wręcz z czując się jak u siebie w domu. Idącą obok mnie koleżankę to rozśmieszyło, ale po chwili zrobiła to samo.

– Jeszcze raz dziękuję, że zgodziłaś się ze mną poszukać prezentu dla Evana – powiedziałem podczas spaceru wokół różnych sklepów. Głównie były to takie z ubraniami, ale czasami coś na wystawie przykuwało moje oko. Niestety cena robiła to w drugiej kolejności. Czyżby inflacja tak bardzo się zwiększyła przez ostatnie kilka tygodni?

– Naprawdę nie ma problemu. Właściwie chciałabym z tobą o czymś porozmawiać... Jeśli to nie jest problem.

– Oczywiście, że nie. Może kupimy sobie coś do picia i chwilę posiedzimy? Prezent może poczekać.

– Tak! Jesteś prawdziwym aniołem, wiesz?

Słowa Marthy bardzo mi schlebiały. Jej towarzystwo sprawiało, że zapominałem na chwilę o problemach, które aktualnie staram się rozwiązać. Stanęliśmy po dojściu do regionu z kawiarniami w kolejce. Nie była ona długa, jednak czekaliśmy na swoje zamówienie o wiele dłużej, niż myśleliśmy. Ja wziąłem kawę z mlekiem i cukrem, a Martha zwykłą czarną. Znaleźliśmy odosobniony stolik przy oknie ewakuacyjnym i kiedy tam usiedliśmy, dziewczyna zdawała się denerwować. Najpewniej temat, który chciała rozpocząć był ciężki.

– Więc o czym chciałaś porozmawiać?

– Chodzi o... miłość – powiedziała, co odrobinę mnie zdziwiło. Zacząłem przez chwilę podejrzewać, że czarnowłosa za chwilę wyzna mi miłość, mimo że doskonale wie, iż raczej nigdy nie będzie miała szansy. Już chciałem coś odpowiedzieć, ale ona wtedy zaczęła kontynuować. – Znaczy... Chciałam się zapytać, skąd wiesz, że to, co czujesz do Evana jest miłością? Da się to jakoś rozpoznać?

– Cóż... W pewnym sensie da...

– Jak? Wytłumaczysz mi to?

– Nie mogę ci dać jednoznacznej odpowiedzi, ponieważ to ciężkie... Ja... po prostu wiem, że go kocham i tyle. Uwielbiam spędzać z nim czas, ale nie tak jak z tobą. Wiesz, przytulanie się, całowanie... 

– I inne takie też?

– Tak... Cz-czemu w ogóle poruszasz takie tematy...? – zapytałem, a Martha odrobinę się zarumieniła. Wzięła łyk swojej kawy, uważając żeby nie poparzyć się w język. Zrobiła to z elegancją i prawie wcale nie było widać, że jednak zabolała ją temperatura napoju.

– Chyba zakochałam się w koleżance z ławki, z którą siedzę na historii... Nie mam z kim o tym porozmawiać, a ty wydawałeś się taki dojrzały już przy pierwszym naszym spotkaniu i sądziłam, że jakoś mi pomożesz... Nie jestem dziwna, prawda?

 Z jakiegoś powodu odetchnąłem z ulgą. Naprawdę przez chwilę podejrzewałem ją o zakochanie się we mnie (miałem oczywiście zamiar ją delikatnie odrzucić, gdyby darzyła mnie większym uczuciem), a tu wydarzyło się coś takiego. Pokręciłem przecząco głową i uśmiechnąłem się w jej stronę. Musiała naprawdę polubić tą dziewczynę, skoro zaczęła się wypytywać o miłość. Od teraz z całego serca będę jej kibicował.

– Nie, nie jesteś. Lubisz to uczucie, gdy przebywasz obok niej prawda? Moim zdaniem to jest miłość. Nie każda jest taka sama, ale wszystkie łączą się w podobny sposób.

– To znaczy?

– To już musisz odkryć sama – zaśmiałem się pod nosem, biorąc do ust słomkę, z której piłem. Czekałem na moment wystygnięcia mojego napoju i teraz mogłem śmiało go pić, bez obaw o poparzenie języka, tak jak Martha. Przez kolejne minuty czarnowłosa wypytywała mnie o jeszcze kilka rzeczy, jednak odpowiadałem jej do momentu skończenia picia. Potem oboje ruszyliśmy dalej, w poszukiwaniu idealnego prezentu dla Evana.

_________

Wesołych Walentynek Wam wszystkim życzę~

Oto taki mały prezent, bo trochę się rozleniwiłam z pisaniem. Wybaczcie i cieszcie się tym wieczorem jak najlepiej~

Do zobaczenia!

Dwa słowa || yaoiWhere stories live. Discover now