~ROZDZIAŁ OSIEMDZIESIĄTY PIERWSZY~

137 20 3
                                    

Przez siedemnaście lat swojego życia ani razu nie zastanawiałem się, w jaki sposób ludzie prawidłowo przekuwają uszy. Zazwyczaj robiły to dziewczyny i żadna z nich nie pochwaliła się mi jak wygląda ten proces. Evan w dość szybki sposób uświadomił mnie w tym, kiedy zobaczyłem maszynkę do jednorazowego przekucia uszu. Nie bałem się igieł, ale z jakiegoś powodu odczuwałem dyskomfort, kiedy moje oczy wędrowały na rękę Evana, który miał zamiar mi właśnie przekuć ucho. Co jakiś czas odsuwałem się od niego, nie dając sobie nic zrobić. Chłopak był z tego powodu zły, co bardzo wyraźnie pokazywał.

"Możesz przestać? Przecież się zgodziłeś, więc czemu tak bardzo się przed tym wzbraniasz? Nie zmuszam cię, ani nic."

– Sam nie wiem... Przepraszam, ta igła mnie dekoncentruje... – odpowiedziałem z dreszczem na plecach, a wzrok Evana odrobinę złagodniał. Swoją drugą ręką pogładził mnie delikatnie po policzku. Uspokoił mnie tym, ale w mniejszym stopniu. Chciałem zrobić sobie kolczyk, ale to będzie tak strasznie bolało... Tak mi przynajmniej wmawia mózg.

"W takim razie zamknij oczy i policz do dziesięciu. Uspokoisz się i wtedy ponownie spróbujemy."

Spojrzałem niepewnie na Evana, następnie robiąc tak, jak mi zalecił. Zacząłem odliczanie od numeru pierwszego, kończąc na czwartym, ponieważ wtedy usłyszałem kliknięcie, a moje prawe ucho zaczęło płonąć. Po otworzeniu oczu zobaczyłem uśmiechającego się przebiegle szatyna. Nie chciałem jeszcze patrzeć na swoje ucho, ponieważ strasznie mnie szczypało. Czy tak miało właśnie być?

"Nie zdejmuj kolczyka przez przynajmniej sześć tygodni. Musi się zagoić."

– Okej... Czemu zrobiłeś to bez ostrzeżenia? Nie spodziewałem się tak nagłego bólu... – powiedziałem, tym razem zakrywając swoje ucho. Evan od razu odsunął moje ręce z tamtego miejsca i podmuchał mi na kolczyk, co sprawiło że ból się zmniejszył. Potem starszy się do mnie przysunął. Najpierw robi mi krzywdę, a teraz się przymila?

"Inaczej szybko byśmy tego nie załatwili. Wybaczysz mi szybko, prawda?"

– No nie wiem... To zależy, co zrobisz, żeby to szybko rozwiązać. Masz jakiś pomysł?

Siedzieliśmy z Evanem na łóżku. Od kiedy chłopak przekuł mi ucho, zaczął się ciągle do mnie przysuwać, co ewidentnie znaczyło, że zaraz coś się między nami wydarzy. Ja również liczyłem na spędzenie tego dnia w miły sposób. Starszy kiwnął głową w geście zgody i wstał. Byliśmy w pokoju sami, ale wcześniej kręciła się po nim Maria. Kochanie się przy kocie nie należało do czegoś relaksującego, więc wygoniliśmy ją. W zasadzie należała ona teraz do pana Kosnackiego, na co obaj się zgodziliśmy (pomagała ona ojcu Evana w samotności). Szatyn wstał i przypomniałem sobie niedawną sytuację, w której chłopak chciał się przede mną rozebrać. Otworzyłem szerzej oczy, gdy zaczął to robić, ale nie przerwałem mu. Chciałem przez chwilę na niego popatrzeć.

Chłopak w momencie w rozbierania się wydawał się... bardzo seksowny. Kiedy jego smukłe palce rozpinały swoją białą koszulę, wzrosła we mnie chęć przyciągnięcia go do siebie i samodzielne zdjęcie z niego reszty. Musiałem się jednak powstrzymać, mimo że coraz częściej się na tej myśli przyłapywałem. Pod koszulą Evan nie miał nic, więc od razu zobaczyłem jego nagą klatkę piersiową. Po pozbyciu się koszuli przyszła pora na spodnie. Pasek wylądował na podłodze i wtedy starszy się odwrócił do mnie tyłem. Wypinał się przy zdejmowaniu spodni, a ja poczułem w swoich powstanie.

Pomyślałem, że dobrym pomysłem będzie pójście śladami Evana i pozbycie się własnych ubrań. Takim sposobem gdy Evan odwrócił się do mnie, zobaczył mnie nieudolnie przekładającego głowę przez za małą dziurę od koszuli. Widząc jaki miałem z tym problem podszedł do mnie i zaczął mi pomagać.

– Dziękuję... – powiedziałem nieśmiało, patrząc na siadającego na mnie Evana z dołu. Zazwyczaj tak zaczynaliśmy się do siebie łasić i zaczynało się to już robić nudne. Położyłem się więc na plecy, przyciągając starszego do siebie. Pocałowałem go, a on oczywiście oddawał wszystkie moje pocałunki.

Nasze leżenie nie trwało zbyt długo. Evan wydawał się niecierpliwy, bo zaczął się o mnie ocierać, mimo że już doskonale wiedział, iż mnie podniecił. Postanowiłem więcej nie czekać i zacząłem zdejmować z niego oraz siebie bokserki (ale jego w pierwszej kolejności). Widząc jego nagie ciało zarumieniłem się. Nieważne ile razy będę go takim widział, zawsze będę w pewien sposób zawstydzony.

– Chwila, prezerwatywy – powiedziałem, zaczynając sięgać do półki na końcu łóżka. Evan powstrzymał moją rękę i zmienił nasze pozycje. Teraz to ja nad nim zwisałem. Spojrzałem na niego ze zdziwieniem i wtedy zaczął mi odpowiadać.

"Nie musimy ich dzisiaj używać. Wolę cię czuć bez nich."

– Och... Dobrze. Masz jeszcze jakieś życzenia?

"Cały czas miej twarz skierowaną na mnie. To w końcu nasz dzień, prawda? Nie chcę skupiać uwagi na niczym innym, niż tobie.

Przez słowa Evana na moich ustach pojawił się uśmiech. Nie wziąłem prezerwatyw, tak jak mnie poprosił, ale lubrykantu musieliśmy użyć. Starszy widząc jak nalewam go sobie trochę na palce rozkraczył się, dzięki czemu już po kilku sekundach włożyłem w niego jeden palec. Szatyn jęknął cicho lecz potem się uśmiechnął. Uwielbialiśmy swoje towarzystwo.

Postanowiliśmy nie ściągać naszych pasujących do siebie bransoletek. Tak było romantyczniej. Cały czas mogliśmy się trzymać za ręce, dopóki nie przyszła pora na rozpoczęcie mojego wchodzenia. Zazwyczaj odpowiednio rozciągałem Evana i dzisiaj na pewno także nie powinien mieć problemu, by mnie w sobie zmieścić. Zanim jeszcze na niego naparłem, spojrzeliśmy sobie w oczy. Na twarzy starszego gościł uśmiech, który w sumie sprawił, że się w nim zakochałem. Ucałowałem jego usta, a on objął całe moje ciało swoimi nogami. Był jak mały koala i wiedziałem, że tak szybko się ode mnie nie odczepi. Zacząłem w niego powoli wchodzić.

– Mmah... – jęknął mi do ucha, równocześnie do niego sapiąc. Nie lubiłem długości czasu, który musiałem poświęcić, żeby w niego wejść, ponieważ wydawał się zbyt długi. Akceptowałem jednak fakt, iż nie powinienem robić niczego na siłę. Mógłbym tym go skrzywdzić, a tego nie chciałem.

Podczas dalszego wchodzenia starałem się cały czas patrzeć na ukochanego. Było to w sumie łatwe zadanie, ale miny, które w tym czasie robił odrobinę mnie onieśmielały. Nie widziałem ich pierwszy raz, a jednak to nadal było zawstydzające. W momencie kiedy byłem już w nim prawie cały poczułem jego nogi na swoich biodrach. Objął mnie mocniej. Jego wzrok mówił mi, że chce mi coś przekazać, więc puściłem jego rękę, którą do tej pory trzymałem. Evan zaczął migać.

"Jest ci ze mną przyjemnie?"

– To bardziej, niż oczywiste... Dlaczego tak nagle o to pytasz? – zaśmiałem się, wchodząc w niego dalej. Z jego ust ponownie wydobył się pomruk odczuwanej rozkoszy. Jęki i inne takie nie odejmowały mu słów, dlatego mógł to robić. Przypomniałem sobie wtedy o rzeczy, której pokazał mi Peter. Może Evanowi też pokażę, iż można zobaczyć ile ma się słów?

"Uświadomiłem sobie, że raczej nigdy podczas seksu cię o to nie pytałem. Chciałem mieć tą pewność zakodowaną w głowie podczas następnych razów."

– No tak, mowa ciała nie mówi za wiele... Jest mi z tobą przyjemnie. Nie musisz się o to martwić.

"Mi z tobą też." 

Obaj się uśmiechnęliśmy i w tym samym momencie udało mi się w niego wejść w całości. Evan czuł to i pocałował mnie, mrucząc na moje pierwsze ruchy. Przez chwilę robiłem to powoli, jednak potem przyspieszyłem, tak jak chłopak lubił. Nasz stosunek prawie zawsze wyglądał tak samo, co nie znaczy, że był nudny (jedynie jego siedzenie na mnie było i od teraz postaram się to zmienić). Nasze ciche pomruki wypełniały cały pokój. Szczęśliwie mogliśmy pozwolić sobie na takie spędzanie czasu, choć nie obraziłbym się, gdybyśmy dzisiaj jednak tego nie zrobili. Seks był w końcu tylko dodatkiem do naszego związku. Główną rolę odgrywała w nim miłość oraz zaufanie. Naprawdę bym chciał, żeby Evan już nigdy mnie nie zostawiał. Jestem w nim zakochany po uszy i raczej nie prędko to uczucie minie, skoro przetrwało ostatni rok.

Dwa słowa || yaoiWhere stories live. Discover now