~ROZDZIAŁ STO DZIEWIĄTY~

54 6 1
                                    

Gra w bilard skończyła się na tym, że to Peter wygrał. Jak to mówią, cicha woda rzeki rwie, bo na początku nie wydawało się, żeby chłopak w ogóle rozumiał zasady tej gry. Niekiedy prawie wbijał białą kulę do dziur, jednak udawało mu się wyjść z tej złej sytuacji. Miał po prostu szczęście i postanowił się nim z nami podzielić, tańcząc "taniec zwycięstwa". Tylko ja wiedziałem, że pochodzi on z jego ulubionej kreskówki, chociaż Tobias mógł ją kojarzyć. Nie skomentowano tańca Petera inaczej, niż wymuszonymi brawami, co zapoczątkowało w nas jeszcze większą chęć do zwycięstwa w następnych rundach.

Gdy bilard już nam się znudził (a było to dopiero po całych trzech rundach), postanowiliśmy wybrać inną grę. Peter zadbał o to, jak nikt inny. W kącie pomieszczenia znajdowała się masa planszówek, które w sumie mnie zainteresowały. Jako drugą grę wybrałem twistera, ponieważ ciekawiło mnie, czy chłopaki poradzą sobie ze staniem w określonym miejscu przez dłuższy czas. Stół został postawiony na bok, bardziej do okna, a zamiast niego położyliśmy białą matę z kolorowymi kropkami. Dzięki wyliczance wybraliśmy tych, którzy mieli uczestniczyć w grze. Na szczęście trafiła mi się rola kręcącego kółkiem. Z rozbawieniem przez następne minuty patrzyłem jak pozostała trójka stara się utrzymać stopami i rękami na tej macie. Jeszcze zabawniej było, gdy któryś z nich się wywrócił.

Po tej jednej rundzie gra nam się znudziła, dlatego znów postanowiliśmy ją zmienić. Trafiło nam się czółko, do którego przywróciliśmy na poprzednie miejsce stół od bilarda, mogącym być też normalnym stołem po odwróceniu jego blatu. Tym razem graliśmy naprawdę długo, bo to było zabawne, gdy próbowaliśmy zgadnąć czym jesteśmy. Rzeczy na kartkach były naprawdę zabawne.

- No dobra, więc... Czy jestem jedzeniem? - zapytałem, próbując oderwać wzrok od czoła Petera, na którym było napisane "kaczka". Oliver miał napis "ser", a Tobias "skarpeta". Nie pamiętam już ile razy udało nam się zgadnąć swoje kartki na czołach, ale na pewno już raz przetasowaliśmy wszystkie karty na nowo.

- Tak. Czy tylko ja zrobiłem się po tym pytaniu głodny?

- Czy to pytanie liczy się jako pytanie do gry?

- Oczywiście, że nie. Załatw nam jedzenie, idioto - prychnął na Olivera Tobias, chyba nawet kopiąc go pod stołem w nogi. Tym razem starszy nie zareagował z bólem, dlatego domyśliłem się, że musiał się do tego już przyzwyczaić.

- Też bym w sumie coś zjadł... Robimy przerwę.

- Mogę sprawdzić, co mam w lodówce, ale potrzebuję osoby do towarzystwa. Tobias, wybieram ciebie~!

- Że co?! Nie chcę!

- No dalej, nie bądź taki~

To namawianie skończyło się tak, jak Oliver w sumie chciał. Tobias niechętnie z nim poszedł, a ja zostałem sam z Peterem. Dzisiejszego wieczoru naprawdę mało się odzywał, więc zasługiwał na pochwałę z mojej strony. Siedział akurat przede mną. Łatwiej mi tak było na niego spojrzeć i podarować mu swój uśmiech.

- Dziękuję, że zorganizowałeś to wszystko. Naprawdę poprawiłeś mi humor - powiedziałem, na co brunet również się uśmiechnął. Chciał napisać odpowiedź na telefonie, który miał pod ręką, ale pokazałem mu, że może do mnie mówić. Krótka rozmowa dobrze mam zrobi, a jego ucieszy.

- Naprawdę nie ma problemu! To była bułka z masłem! No ale zapomniałem o jedzeniu, a Oliver pewnie nic nie ma! Może zamówimy coś? Masz pieniądze? Zawsze mogę ci pożyczyć! No a jak się w ogóle czujesz? Masz już mniejszego doła? Evan coś do ciebie napisał?

- No dobra, tymi pytaniami wyczerpałeś zasób słów na następny miesiąc.

Zaskoczona mina Petera sprawiła we mnie rozbawienie, jednak nie znaczyło to, że przez następne minuty źle nam się rozmawiało. Raz używaliśmy języka migowego, drugi raz jego telefonu do komunikacji. Po pewnym czasie zorientowaliśmy się, że tamta dwójka długo nie wraca, więc postanowiłem pójść i ewentualnie pomóc im z przyrządzeniem jedzenia (jeśli w ogóle to robili, ale głównym zamysłem było szukanie ich). Peter zajął się pisaniem do swojej dziewczyny, dlatego chętniej chciał zostać. Znalezienie kuchni nie zajęło mi długo, jednak już z daleka słyszałem dziwne odgłosy. Zwolniłem, wsłuchując się w podejrzanie ciche szepty.

- Nawet się nie waż... - zaczął pierwszy Tobias, kiedy tylko się zatrzymałem za ścianą do następnego pomieszczenia. Wydawał się zły, w sumie jak zawsze. Oliver zaśmiał się na jego słowa, a z cieni, jakie robili mogłem wywnioskować, że stał dosyć blisko hiszpana.

- No ale dlaczego? Nie ustalaliśmy niedawno, że możemy się całować, kiedy jesteśmy sami?

- No a teraz nie jesteśmy! Jesteś niepoważny, skoro o to prosisz...

- Ale ty też chcesz mnie pocałować. Obaj dobrze to wiemy~

Tobias zamilkł po tej odpowiedzi. Ja za to nie miałem pojęcia, czego jestem właśnie świadkiem i czy dalej powinienem się temu wsłuchiwać. Co to miało znaczyć? Czy Oliver i Tobias ze sobą chodzą? Ale jak? Od kiedy? Czy na pewno słyszę prawdę, a nie jakieś wyimaginowane przeze mnie zdania? Miałem totalną pustkę w głowie, którą Tobias postanowił jeszcze bardziej pogłębić.

- Tak, chcę... - powiedział niepewnie, a mi pod gardło podeszła gula. Zatkałem usta dłonią, żeby przypadkiem nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Skamieniałem i zwyczajnie nie mogłem nic na to poradzić. Szok był zbyt wielki, żeby w sekundę mógł ulecieć i spowodować powrót do pomieszczenia, w którym graliśmy.

- Więc~?

- Pamiętaj, że to ja dyktuję w tym związku zasady.

Po mniej niż sekundzie zapanowała cisza, a po niej typowy dźwięk podczas całowania. Oparłem się o ścianę, mając zamiar powoli wyjrzeć i zobaczyć, czy faktycznie działo się to, co sobie wyobrażałem. Gdy zobaczyłem Tobiasa i Olivera całujących się, poczułem jednocześnie ulgę i niesmak, bo przypomniałem sobie, jak ja zostałem tak pocałowany przez hiszpana. Niemal od razu wróciłem na poprzednie miejsce, widząc w oddali zbliżającą się postać Petera. Szedł sobie beztrosko, a ja nie potrafiłem powstrzymać go przed wejściem do kuchni. To wszystko było przez szok.

- Co do...! - krzyknął Peter, po przekroczeniu kuchni. Ja zostałem na miejscu jeszcze kilka sekund, nie chcąc ujawniać faktu, że byłem tu jako pierwszy. Czułem z tego powodu wstyd. Ale czy w ogóle powinienem go czuć?

Dwa słowa || yaoiWhere stories live. Discover now