6

756 43 81
                                    

- Auć, zabolało.- Sarknęła, próbując odwrócić wzrok.

- Miało.- Odpowiedział szybko Punz.

***

- Tak, Hannah nie martw się tym. Nawet jeśli tu przyjadą to, to jest tylko dom mieszkalny z bronią.- Powiedział do brunetki Techno.

Wszyscy teraz stali w kuchni, ponieważ był poranek i większość o tej godzinie jadła jakiekolwiek śniadanie.

- No niewiem..

- Dość!- Dave uderzył pięścią w blat. - Mam tego dosyć, wkurwiacie mnie już wszyscy! Idziecie na trening w tej chwili albo wam wpierdole!- Wydarł się na wszystkich. Cholernie irytowało go to jak wszyscy podważają jego decyzje związaną z Ivy.

- Ej, ty płaczesz?- Spytał o dziwo spokojnie blondyn. Luke szturchną lekko palcem dziewczynę obok niego.

- Co? Aa, nie, po prostu coś mi wpadło do oka.- Przetarła ręką oczy pozbywając się łez które prawie wydostały się z jej oczu.

- No kto by pomyślał, Ivy Anderson płacze bo ktoś zaczął krzyczeć.- Roześmiał się ironicznie Clay, który wkładał kubek po kawie do jednej z dwóch zmywarek. Dream był bardziej rozdrażniony i wredny niż zawsze ponieważ George dzisiaj pomaga swoim braciom w barze i młodszy nie miał okazji go ujrzeć.

- Zamknij się.- Burknęła, po czym niczym obrażone dziecko poszła na kanapę.

Od wczoraj wieczora oczekiwała najgorszego. Wiedziała że prędzej czy później jej rodzice dowiedzą się gdzie przebywa i przyjadą po nią. Wolałaby zostać zabita przez techno, punza czy nawet Dream'a byle tam nie wracać. To istne piekło na ziemi.

-Te Ivy,- Niespodziewanie odezwał się Punz, który został wysłany przez techno że o coś zapytać dziewczyne. - Wiesz może w jakim czasie twoja pożal się boże rodzina po ciebie przyjedzie czy coś?- Zapytał niby od niechcenia jednak musiał to widedzieć chociażby dla samego siebie.

-Nie, stawiając na ich możliwości prawdopodobnie dzisiaj. Widze w twoichj oczach że jesteś zadowolony, czyżby Technoblade pozwolił ci ich zabić?- Przytuliła do siebie poduszkę, kochała sie przytulac ale nigdy nie miała do kogo.

- Ta, pożegnaj sie z rodzicami bo juz więcej ich nie zobaczysz.- Miał zamiar odejść kiedy zoabczył że długowłosa nie ma zamiaru sie odezwać.

-Luke, czekaj.- Podniosła podpródek z poduszki żeby spojżeć na chłopaka.

-Skąd wiesz jak mam na imie? Przecież nikt ci nie mówił, nie mogłaś tego wiedzieć.- Spuściła wzrok, powinna się bardziej pilnować z tym co mówi. - Co chcesz?-

- Nieważne, nic.- Z powrotem wtuliła sie całkowicie w poduszkę.

-Tch.- Prychną i kiedy miał juz odchodzić stana na chwile w miejsu. - Nie płacz wiecej, łzy ci nie pasują.- Powiedział cicho, jednak na tyle głośno zebygo usłyszała.

*****

Nastał wieczór a powoli zachodziło słońce, chociaż nie było jeszcze całkiem ciemno. Jednak ku zdziwieniu niektórych nikt do tej pory nie pojawił się pod posiadłościa w której przebywała teraz blondynka.

Ivy cały dzień przeleżała na kanapie oczekując aż coś się wydarzy, w końcu coś musiało sie stac.  Po schodach w ciężkich butach nagle zbiegł Technoblade.

- Dream, Sapnap, Punz, George wychodzimy. Już!- Wydarł się na chłopaków siedzących w kuchni którzy zawzięcie o czymś rozmawiali. - Weźcie bronie, którymi się najlepiej pusługujecie. Sapnap weź swój nóż a Punz twoja leży przy szafie.- Ton mowy ich szefa wskazywał na to że to jest ich obowiązek i mają nawet nie pytać.

To wszytko spowodowało że niebieskooka podniosła się do siadu i zaczęła się rozglądac po pokoju i oczmi podążać za sylwetką różowo-włosego.

- Ty też wychodzisz.- Wskazał palcem na dziewczyne. On już stał gotwy z pistoletem w pasku i czekał na reszte. - No już, pod brame podjechał czarny jeep. Takim jeżdża twoi rodzice prawda?- Otrzymał potwierdzenie po przez kiwnięcie głową bo blondynka zakładała teraz swoje tramki. - To podejżane przyjechali sami.-

- Zapierdole ich.- Szybkim krokiem kierował się do nich jasny blonydyn a za nim trójka pozostałych chłopaków. Sapnap jak zawsze wtakich sytuacjach najspokojniejszy z nich wszystkich, zaraz po techno.

- Nie, chwila.- To spowodowało że cała piątka spojżała na jej osobe. - To  nie normalne żeby przyjechali tu sami, musieli coś zaplanowac. Przepraszam że moge zabrzmieć jakbym sie rządziła ale ja ich znam najlepiej, więc nie podchodcie za blisko ale nie zadaleko. Możliwe że mogli coś podłożyć, jeśli macie kogoś od bomb zawołajcie na już.- Skończyła swój krótki monolog.

- A więc dobrze. Czy którys z was moze mi powiedzieć gdzie w tej chwili znajduje się fundy?-

-Ktos o mnie mówił?- W przedpokoju pojawił się dostć wysoki chłopak w pomarańczowej bluzie, czapce i okularach. -- Nic nie mów słyszałem, wychodzimy. Mam broń przy sobie jakbyś pytał.- Położył swoje okulary na szafce obok.

Otrzymał skinięcie głowy od swojego szefa po czym techno pokazał gestem głowy żeby wyjśc. Pierwszy wyszedł Techno a zanim Punz, wyszli wszyscy po kolei a ktoś z domu -prawdopodobnie niki- otworzył brame wjazdową.

- Czego chcecie?- Pierwsza odezwała się Ivy.

- Kochanie wróć do nas, myślisz że będzie ci lepiej z tą mafią.- Na słowa jej ojca przewróciła oczami.

- Ci ludzie nie wiedzą nic, ja wszystko o tobie. Prosz-

- Dość! Nienawidze was, nic o mnie nie wiesz. Widzisz tego chłopaka obok mnie?- Wskazała na Punza. - Zabiliście mu siostre, myślisz że jak się czuł? Nienawidzi mnie za to, a was to nawet nie obchodziło! Nawet własne dzecko was nieobchodziło! Zabiliście mi brata, on miał kurwa tylko sześć lat! Nic wam nie zrobił, a wy nawet jednej łzy nie popuściliście! Doskonale wiem co czuł i co czuje, znam jego kartoteke na pamięć bo czułam się cholernie winna za to co zrobiliście.- Po jej policzku spłyneły łzy. - Ale nienawidze was za to że zabiliście mi brata, najgorsza rzecz jaką zrobiliście. Mam w dupie twoje ,, prosze"! Gdzie byłaś kiedy prawie mnie zgwałcono?! Nigdzie! Nie masz prawa mówić że coś o mnie wiesz.- Techno nawet niezdając sobie sprawy kiedy, dziewczyna wyrwała mu broń mierząc prosto w głowe swojej matki. Jej ręcę trzęsły się a obraz zamazywał. -Nienawidze was..- Dwa gośne huki rozległy się w okolicy. Dwa strzały.

Ivy opadła na kolana, nie miała już na to siły.

𝚂𝚑𝚎 𝚒𝚜 𝚖𝚒𝚗𝚎 || PunzWhere stories live. Discover now