7

720 39 91
                                    

- Mam dosyć.- Kiedy podniosła się z ziemi weszła do domu szepcząc te dwa słowa. O uszy obiło jej się jeszcze jak techno rozkazuje komuś żeby sprzątnąć ciała.

Mimo iż George, sapnap i Dream podążyli za ich szefem do garażu, tak samo jak fundy, Punz dalej stał w szoku patrząc się na kostkę.

Ivy nie patrząc do jakiego pokoju wchodzi, trzasnęła drzwiami i zsunęła się po ścianie, podkulajac nogi i płacząc. Co niby innego mogła zrobić w tej sytuacji? Nie miała rodziny, domu ani niczego, była zdana na laske techno.

Uwielbiała się uśmiechać bo wtedy czuła się naprawdę ładna jednak w nie każdej sytuacji można się uśmiechać. Po co? Po co ona się w to wplątała?

A No tak przecież urodziłam się jako córka Lauren Anderson! Co mogło pójść nie tak?!

Krzyczała do siebie w myślach, co można zrobić w takiej sytuacji? Udawać niewzruszoną, ale po co? Po cholere to wszystko.

Dopiero po dobrej chwili rozglądnęła sie i zdała sobie sprawę ze znajduje sie w pokoju Punz'a.

O cholera, musze stąd wyjść

Kiedy Ivy próbowała wstać z podłogi nie miała na to siły a już słyszała kroki, była pewna że to Luke. Dla niej była to definitywnie pora kiedy trzeba spierdalać. Będąc szczerym rozumiała to czemu chłopak jej nie lubił od samego początku, sama by siebie tez nie lubiła.

Drzwi zaskrzypiały a ona panicznie próbowała wstać podciągając sie na rękach. Było za późno bo Punz juz wszedł do pokoju obserwując co robi blondynka. Nie był zły, czuł sie w pewnym sensie spokojny i wolny? Nie wiedział jak to opisac ale już nie obwiniał za wszystko tej dziewczyny.

Było mu w pewnym sensie jej szkoda, kiedy teraz obserwował jak próbuje się podnieść, wystraszona ale nie może bo jest za słaba a jej organizm jest wykończony.

Przez chwile zastanawiał się co ma zrobić jednak postanowił że nie będzie skurwysynem i pomoże. W końcu to bybyło nie ludzkie gdyby ją stad wygonił a miał serce i naprawde po chwili na ten widok zrobiło mu sie przykro.

Chwycił ją za ramiona i podniósł tak jak małe dziecko, nie była ciężka. -Dzięki.- Powiedziała krótko nad jego uchem.

Usmiechną sie do siebie wewnętrznie i nie tylko. Połozył Ivy na swoim łóżku, odgarniając zaraz blond włosy z jej twarzy. Miał jedynie ochote patrzeć jak spokojnie zasypia a potem śpi. Jej zapłakane oczy podniosły się spod rzęs żeby na niego spojrzeć.

- Luke.. moge miec proźbe?- Otrzymała kiwnięcie głową w geście że ma mówic dalej. Zanim jeszcze zaczęła wyciągnęła ze swoich spodni kartke, miała prosić wcześniej Tine o to ale teraz jest za późno. - Wiem że porosze o dużo ale mógłbyś mi to wykupić w jakiejs aptece?- Przeją od niej kartke a kiedy ich palce sie zetknęły przeszedł ich prąd.

- Dobrze ale teraz idź spać. Nie jestem juz wściekły, nie masz już się czego bać.- W oczach Ivy zobaczył wyraźną ulge w jej oczach. Już wczesniej zdążdył zauważyć że niebieskooka się go wyraźnie boi.

Luke, tak jak go proszono, kiedy zobaczył że Ivy zasnęła wyszedł z pokoju w celu pojechania do apteki.

- Techno, wychodze. Jade do najbliższej apteki, powinienem być za max 10 minut.-  Zabrał swoją niebieską bluze.

- Po co?-Spytał twardo.

- Dla Ivy, bo prosiła.-

- Cos się jej stało?- Po tych słowach Techno się już przejął, mimo wszystko nie chcaił żeby komus z jego ludzi się coś stalo. Tak, uznawał Ivy jako swojego człowieka.

- Nie nic, spadam.- Nie dał juz nic dopowiedzieć różowo-włosemu bo trzasną drzwiami i wszydeł, od razu wsiadając do bialego BMW.

Typowym, jak dla siebie tempem, po siedmiu minutach był pod oszyldowanym budynkiem. I tak zajęło mu to długo bo mieszkali na obrzeżach NYC*, a on musiał pojechac bardziej w głąb.

Pokazał jakiejś starszej pani recepte a ta przyniosła wszystko co bylo zapisane.

-Dla siostry?- Kiwnął głową, nie chciał się wdawać w niepogtrzebną konwersacje. -Niech się panienka trzyma, to musi być straszne. Dobrze że ma brata który ją wspiera.- Uśmiechnęła się miło. Punz zapłacił tyle ile sie wyświetlilo na małym ekraniku.

-Tak.- Słowa starszej kobi8ety go zmartwiły. I sam nie widziaał dlaczego do jasnej cholery się nią przejmował. - Dowidzenia.-

-Jestem!- Krzyknął na cały dom. Nikt nie odpowiedział wiec wzruszył ramionami i udał się do kuchni w celu przejżenia leków. Wiedział ze nie powinien tego robić ale coś go podkusiło.

Zaczął wyjmować pokoleji opakowania z małej siatki i przeglądać etykiety. Przeciwbólowe, antykoncepcyjne, ochraniające i..

-Antydepresanty?-





Zakochanie się zajmuje 4 minuty

Chyba będe kupowac merch corpse ale podróbe bo nie sprzedają już orginałów

*new york city
Karl i Punz to drugi naj friend ship.

*new york city Karl i Punz to drugi naj friend ship

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
𝚂𝚑𝚎 𝚒𝚜 𝚖𝚒𝚗𝚎 || PunzWhere stories live. Discover now