10🏋🏻‍♀️

2.1K 103 6
                                    

*Alma*

Gdy wybiła piąta, opuściłam miejsce pracy żegnając się ze współpracownikami z szerokim uśmiechem. Miałam zadziwiająco dobry humor jak na poniedziałkowe rozpoczęcie tygodnia.

Powietrze na zewnątrz było bardzo przyjemne dla skóry. Wiał rześki wiatr, lecz nie było zimno. Wszystko idealnie się ze sobą łączyło. Jakby natura chciała dzielić się ze mną pozytywną energią.

Biegiem ruszyłam do samochodu. Nie miałam za dużo czasu, ponieważ już było chwile po piątej, a chciałam się przyszykować na kolejny trening z tym dupkiem. Tym razem postanowiłam trochę o siebie zadbać. A przynajmniej nie wyglądać tak tragicznie jak ostatnio.

Wpadłam do mieszkania jak burza. Wzięłam gorący prysznic, ustawiając alarm na równe dziesięć minut. Dziękowałam Bogu, że odnalazłam maszynkę do golenia, bo nagle pod strumieniami wody, postanowiłam zdepilować nogi i pachy.

Gdy alarm zadzwonił, opuściłam kabinę. Zdążyłam ze wszystkim. Nie umyłam tylko włosów, ponieważ zajęłoby mi to zbyt dużo czasu, a ja go za bardzo nie miałam.

Przebrałam się w czyste, jeansowe spodnie i koszulkę na krótki rękaw, a potem spakowałam dresy do sportowej torby. Burczało mi w brzuchu, dlatego skusiłam się na trzy szybkie tosty i kubek gazowanej pepsi. To było silniejsze ode mnie.

- Nienormalny - parsknęłam na widok białych róż, które rano wsadziłam do wazonu i zostawiłam na stole - Ner Hillton nie jest normalny.

Róże były piękne. Dawno nie dostałam kwiatów. W sumie to nigdy nie zostałam obdarowana kwiatami od mężczyzny. Jedyne co miała dla mnie płeć przeciwna, to wyzwiska, zakłady z moim udziałem i śmiechy na mój temat.

Byłam wyśmiewana w przedszkolu, w szkole, w domu czy na podwórku. Rówieśnicy potrafili dać w kość. Potem przeszło to nawet na dorosłe życie.

Człowiek to okrutna istota. Zamiast sobie wzajemnie pomagać, podkładamy sobie kłody na każdy możliwy sposób, byleby tylko udowodnić, że jesteśmy lepsi od innych.

Ner jako pierwszy sprawił mi niespodziankę w postaci kwiatów. I to w dodatku pięknych, białych róż. To było zaskakująco miłe. Przyszedł do mnie, przeprosił i obiecał, że więcej nie będzie zachowywać się jak kretyn.

Dałam sobie słowo, że ja też zacznę podchodzić do naszej relacji inaczej.

Byłam gotowa chwilę po szóstej.

- Czas się zbierać - westchnęłam.

Spojrzałam w lustro. Wyglądałam nie gorzej niż zwykle, jednak coś mi nie pasowało. Nigdy nie przeszkadzał mi mój wygląd, akceptowałam siebie taką jaką byłam, dlaczego więc teraz zapragnęłam coś zmienić?

Wyszłam z mieszkania, odsyłając głupie myśli w zapomnienie. Odnalazłam samochód i zajęłam miejsce kierowcy, natychmiast odpalając silnik. Zanim wyruszyłam w drogę, pozwoliłam sobie na puszczeniu w radiu ulubionej piosenki Oh, Pretty Woman.

- Piękna kobieto...wybacz mi! - śpiewałam.

Przerwał mi dźwięk dzwoniącego telefonu, który dał o sobie znać w najlepszym momencie piosenki. Na ekranie pojawił się numer Rebel. Odebrałam ze skwaszoną miną. Reb zawsze miała zajebiste wyczucie czasu, nie ma co.

TreNerWhere stories live. Discover now